• Rekolekcje i wypoczynek – CADR i Scala W górach i nad morzem
    Portal Kaznodziejski
    Lectio divina na każdy dzień Wydawnictwo Homo Dei
    Kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Płyta CD z pieśniami do MBNP
  • Menu

    Głosić Ewangelię ciągle na nowo w duchu św. Alfonsa

    Przypominamy artykuł o. Brendana Kelly CSsR przygotowany na prośbę Generalnego Sekretariatu Formacji w ramach Roku Powołania Redemptorystowskiego.

     

    Wprowadzenie

    Chciałbym rozpocząć tę refleksję powracając do czasów założenia naszego Zgromadzenia na początku XVIII wieku. Była to skomplikowana epoka, czas transformacji. Reformacja protestancka poprzedniego stulecia dokonała rozdarcia świata chrześcijańskiego. Przez ponad wiek wojna była na porządku dziennym. W środku tego chaosu struktury, które dawały gwarancję pewnej troski o ubogich i potrzebujących, zostały naruszone i – jak podkreśla Roger Charles – „fundamentalna solidarność średniowiecznych wiosek i miast, która umożliwiała rozpoznawanie problemów i organizowanie działań społecznych w celu ich rozwiązania, zupełnie się rozsypała”[1]. Nadeszła nowa epoka, która domagała się nowych odpowiedzi. My także żyjemy w epoce złożonej, w epoce zmian, która wymaga od nas nowych rozwiązań. Kiedy spoglądamy wstecz na nasze powstanie, nasuwa się pytanie: czy jest coś w doświadczeniu św. Alfonsa Liguoriego, co mogłoby być dla nas pomocne w odpowiedzi na dzisiejszą rzeczywistość?

    Św. Alfons a „nowa” sytuacja świata

    Św. Alfons Liguori żył właśnie w okresie przejściowym, między końcem europejskiego średniowiecza a początkiem nowożytności, zwłaszcza w jej przejawach filozoficznych, ekonomicznych i politycznych. Był on człowiekiem swoich czasów, dlatego ważne jest, byśmy nie wkładali w jego usta tego, czego nie powiedział. Posiadał jednak wizję tego, jak można zmienić sytuację i potrafił dostrzec to, co było pozytywne w nowej epoce. Docenił na przykład znaczenie rozumu w argumentacji teologicznej. Walczył o respekt i szacunek dla osoby wobec instytucji, sprzeciwiając się tradycyjnym praktykom i przepisom, które zniewalały indywidualne sumienie i osobę. Jednakże, być może, czymś najbardziej istotnym był fakt, że Alfons cierpiał, iż tak wielu ludzi ubogich było zupełnie ignorowanych, zwłaszcza przez Kościół, który nie udzielał im czy też nie potrafił zapewnić im takiej pomocy duchowej, do której mieli prawo; nie wnosił do ich życia, bezpośrednio i skutecznie, świadomości miłości ze strony Boga.

    Z pewnością wszyscy wiemy, jak wielkim talentem wykazał się Alfons w czasie swojej błyskotliwej kariery adwokackiej. Wiemy też, że w 1723 roku przegrał ważną sprawę sądową, co przyniosło jego rozczarowanie prawem i sprawiło, że opuścił salę rozpraw, na którą nigdy już nie powrócił, wypowiadając przy tym słowa: „świecie, poznałem się na tobie”[2]. To wydarzenie można traktować jako pierwszy doniosły moment w nawróceniu św. Alfonsa. W porzuceniu przez niego pałaców sądowych nie należy widzieć jedynie gestu wywołanego goryczą porażki czy też kwestii zawiedzionej ambicji. Komentując to wydarzenie, o. Juan Lasso de la Vega wyraża przekonanie, że w tym momencie „otrzymał on od Boga oświecenie, które spowodowało porzucenie świata, w którym żył, i rozczarowanie wobec społeczeństwa, które obiecywało sprawiedliwość, ale jednocześnie pozwalało zatriumfować niesprawiedliwości właśnie w pałacach prawa”[3]. I dodaje:

    „Z pewnością nie możemy oczekiwać od Alfonsa krytycznej analizy społeczeństwa, ale możemy dostrzec w jego postawie pewien zmysł krytyczny, który wpłynął na zrozumienie środowiska społecznego, w którym żył. Dostrzegał niesprawiedliwość i korupcję, które wykraczały poza przegraną sprawę sądową i które przenikały do zwyczajów, norm i wartości społecznych, jakie dominowały w jego czasach”[4].

    Opuszczając salę sądową, Alfons zmienił kierunek swojego życia; poświęcił się pracy wśród ubogich w szpitalu dla nieuleczalnie chorych[5]. Pracował niestrudzenie – ścielił łóżka, zmieniał pościel, mył chorych, karmił najsłabszych, spełniał inne posługi, których wymagali pacjenci dotknięci starością i nieuleczalnymi chorobami. Frederick Jones twierdzi, że „to właśnie tutaj doświadczył po raz pierwszy prawdziwej radości z bycia na służbie Bogu i to właśnie tutaj Bóg ostatecznie i jednoznacznie wezwał go do kapłaństwa”[6]. W nocy 29 sierpnia 1723 roku Alfons usłyszał dwukrotnie głos Chrystusa skierowany do niego: „Pozostaw świat i oddaj się Mnie”[7].

    Był to drugi etap nawrócenia Alfonsa, który pchnął go w stronę posługi kapłańskiej. Ale również jako seminarzysta Alfons wykazywał wielkie zainteresowanie ubogimi. Jako seminarzysta brał udział i pomagał w swojej pierwszej misji parafialnej. Wybór miejsca jest bardzo znaczący. Nie była to jedna z bogatych dzielnic miasta Neapolu. Kościół św. Eligiusza Większego był położony w dzielnicy zamieszkałej przez biedotę. W latach dwudziestych XVIII wieku na sześć lub siedem tysięcy parafian większość stanowił element najbardziej pogardzany i budzący postrach w stolicy. T. Rey- Mermet tak opisuje życie na tym terenie: „Roili się tam próżnujący, zgłodniali przewoźnicy, handlarze, przemytnicy i smarkateria, pół nadzy, w rozgardiaszu gier, fałszerstw, krzyków sprzedawców ryb… Niechętnie zapuszczano się do tej dżungli”[8].

    Podczas tej pierwszej misji Alfons był więcej niż tylko uważnym słuchaczem. Choć był jeszcze seminarzystą, w pełni się w nią zaangażował: animował śpiewy i modlitwy ludu, odwiedzał starców i chorych w ruderach, które nazywali swoimi domami, docierał do najbardziej zatwardziałych, bezbożnych i obojętnych religijnie w całej okolicy. Rey-Mermet pyta: „czy nie jest to znak od Boga, że na pierwszą swoją misję został wysłany do najuboższych i najbardziej pogardzanych mętów społecznych i moralnych swojego ludu?”[9].

    Alfons przyjął święcenia kapłańskie w 1726 roku. Nie był to jednak jeszcze jeden ksiądz w szeregu zaskakująco wielkiej liczby kapłanów Neapolu[10]. Jako członek Stowarzyszenia Misji Apostolskich podjął się głoszenia misji; jednak jego gorliwość apostolska nie znalazła satysfakcji. Stało się to dopiero wśród ubogich Neapolu, nazywanych „lazzari” albo „lazzaroni[11].

    Dla Alfonsa pilną potrzebą było zorganizowanie edukacji w sposób dostosowany do ich szczególnych potrzeb i sytuacji; lazzaroni ze swej natury byli bowiem podejrzliwi wobec duchowieństwa. Wychodząc naprzeciw tej potrzebie, Alfons opracowuje stosowny program, wykazując przy tym łatwość wejścia w kulturę ludzi ubogich.

    Ruch ten szybko się rozprzestrzeniał. Lazzaroni gromadzili się w tak wielu miejscach, że zabrakło wystarczającej liczby księży i seminarzystów, którzy chcieliby wyjść im naprzeciw z apostolską posługą jako kapelani. Jedyną alternatywą byli katecheci świeccy. Dlatego Alfons, razem z grupą księży podobnie myślących, przygotował katechistów, których zadaniem było organizowanie spotkań tam, gdzie brakowało dyspozycyjnych księży. Historycy nadali temu ruchowi ludzi świeckich nazwę „Cappelle serotine” lub „Cappelle serali” (kaplice wieczorne). Kaplice wieczorne stały się symbolem życia katolickiego na terenie całego miasta, zapewniając formację religijną i ogólny rozwój najbardziej opuszczonym i zaniedbanym elementom neapolitańskiego społeczeństwa. Rey-Mermet w ten sposób opisuje ich oddziaływanie:

    „Kaplice wieczorne wychowywały masy, podnosiły ich pozycję społeczną i uzdrawiały obyczaje. Uczyły biedaków pomocy wzajemnej, wpływały na ograniczenie karciarstwa, gwałtów, pijaństwa i rozpusty, które topiły skromne zarobki biedaków. Sumienie rozbudzone u tysięcy służby, rzemieślników, robotników, sklepikarzy. Złodziejstwo zastępowano pracą, porzucano sztylety i rewolwery oddając je spowiednikowi, do rąk brano różańce i książeczki z medytacjami o prawdach wiecznych czy męce Pana Jezusa”[12].

    Istotne są trzy aspekty kaplic wieczornych: a) były one skierowane do ludzi ubogich, którzy, mimo że nie byli wykluczeni z parafii, to jednak pozostawali na marginesie posługi Kościoła; b) każda z grup stawała się miejscem nawrócenia i szkołą świętości; c) kaplice reprezentowały apostolat świeckich, prowadzony przez ludzi świeckich. Miały świeckich liderów, którymi byli robotnicy, ludzie ubodzy jak wszyscy inni. Księża byli tylko asystentami[13].

    Św. Alfons nie posiadał socjologicznej perspektywy w organizowaniu tych ludzi, ale jego dzieło kaplice wieczorne wskazuje na ważną jakość, a mianowicie, na jego gotowość do eksperymentowania i inicjowania nowych form ewangelizacji w służbie ubogim. Alfons był w stanie oderwać się od świata bogactwa i przywilejów oraz wejść w inny świat: świat ludzi duchowo opuszczonych, porzuconych, ponieważ byli na marginesie i nic nie znaczyli w społeczeństwie, w którymi żyli. Z tego powodu o. Lasso de la Vega konkluduje: „Nie możemy oczekiwać od Alfonsa takiego samego rozumienia ubóstwa lub opcji na rzecz ubogich, które ma Kościół w naszych czasach. Nie ma jednak wątpliwości, że dokonał on w swoim życiu prawdziwej opcji na rzecz ubogich”[14].

    Alfons Założycielem Zgromadzenia

    ray1bNa początku 1730 roku, w czasie wakacji z kilkoma towarzyszami, Alfons spotkał się z nową kategorią ludzi ubogich; byli to pasterze, pasterze kóz i inni mieszkańcy terenów wiejskich w pobliżu małej miejscowości Scala. Poruszony mocno ich izolacją i opuszczeniem, zwrócił na nich swoją uwagę, organizując również przy tej okazji katechizację i różne nabożeństwa. Nadszedł jednak dla niego czas powrotu do Neapolu i do pracy w kaplicach wieczornych. Okazało się jednak, że zmienił się jako człowiek. Rey-Mermet tak opisuje zmianę, jaka zaszła w Alfonsie:

    „Spędza w Neapolu lipiec i sierpień, odnajduje swych ‘parafian’, swoje kaplice, swoich penitentów. Ale już nie jest taki, jakim był, nie powrócił całkowicie [ze Scala]. Serce jego zostało w Santa Maria dei Monti. Nie potrafił porzucić swych pastuchów i owczarzy. Myśl o ich opuszczeniu wyciskała mu łzy i prosił Pana Jezusa, aby wzbudził wśród synów Abrahama kogoś, kto wziąłby w swe ręce los tych nieszczęśliwych. A jeśli nikt godniejszy od niego nie znajdzie się, czy nie jest to właśnie jego powołanie?”[15]

    Mamy tutaj do czynienia z trzecim momentem nawrócenia św. Alfonsa. Przedmiotem jego troski stali się ubodzy i opuszczeni z wiosek. Przez dwa lata modlił się i zasięgał rady innych osób odnośnie swojej przyszłości. Pod wpływem, między innymi, Marii Celeste Crostarosy, założycielki Sióstr Redemptorystek, Alfons założył Zgromadzenie, którego szczególnym powołaniem miało być głoszenie słowa Bożego ludziom opuszczonym na terenach wiejskich. Tak oto, 2 listopada 1732 roku, Alfons definitywnie opuszcza Neapol, symbolicznie na osiołku, i powraca do Scala, aby poświęcić się całkowicie ewangelizacji ubogich i opuszczonych wieśniaków. Wreszcie znalazł ludzi, do których został posłany, aby poświęcić im swoje życie i głosić Ewangelię, angażując w to wszystkie swe siły. Rey-Mermet stwierdza, że Alfons „zrywa z własną klasą społeczną i kulturą, schodzi w świat ubogich, pozbawionych duchowej pomocy”[16]. Idąc za przykładem Odkupiciela, rozpoczyna swoją misję, wchodząc na zawsze pomiędzy opuszczonych swojej epoki.

    Teraz widzimy, czym dla Alfonsa było „oderwanie się” (distacco). Był to element jego „nawrócenia-wyjścia”: porzucił jeden świat, aby całkowicie zaangażować się w inny. Dokonał przejścia od rozczarowania i całkowitego odrzucenia jednego typu społeczeństwa do akceptacji innego jako miejsca, w którym miał spotkać Chrystusa Odkupiciela.

    W procesie osobistego nawrócenia Alfons dokonał odkrycia, że dla niego Chrystus wcielił się w świat ubogich opuszczonych. Ujrzał siebie nie jako kogoś, kto został powołany, aby widzieć Chrystusa w ubogich, ale przede wszystkim utożsamić się z Odkupicielem, „który dla nas stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubogacić” (2 Kor 8,9).

    Dla św. Alfonsa człowiek ubogi stał się kryterium zrozumienia odkupieńczej miłości Boga. Widać to w wielu jego dziełach ascetycznych. W książce Umiłowanie Jezusa Chrystusa w życiu codziennym pisze:

    „Jak bardzo Jezus Chrystus pragnie wejść do naszych dusz w Komunii świętej! Aby każdy z łatwością mógł Go przyjąć, zechciał pozostać pod postacią chleba. Gdyby pozostał pod postaciami jakiegoś rzadkiego lub kosztownego pokarmu, ubodzy byliby go pozbawieni; ale nie, Jezus chciał pozostać pod postacią chleba, który kosztuje niewiele i jest dostępny wszędzie, aby każdy, na każdym miejscu, mógł go znaleźć i przyjąć…”[17].

    Poszukiwanie odpowiedzi na potrzeby ubogich opuszczonych sprawiło, że Alfons pogłębił rozumienie samej tajemnicy Odkupienia: naszą tożsamość znajdujemy w Jezusie i Jego misji.

    Kiedy Alfons odnalazł tych, do których został powołany, oddał całą swoją energię i wszystkie talenty na ich służbę: jako pisarz i muzyk komponuje proste medytacje i hymny; jako teolog opracowuje vita devota i poucza spowiedników, że mają nieść miłosierdzie a nie sądzić opuszczonych; jako kaznodzieja znajduje prosty styl przepowiadania i renowacji misji; jako biskup karmi głodnych w czasie głodu. Wszystko, co w nim było, zostało zespolone, aby nieść Ewangelię ubogim, jak wskazuje o. Lasso de la Vega:

    „Alfonsjańska opcja preferencyjna na rzecz ubogich nie dopuszcza wykluczeń. Prowadzi on posługę na rzecz wszystkich kategorii ludzi: księży, zakonników, bogatych i biednych. Z pewnością był również do dyspozycji innych ludzi; ale wyłącznie ze względu na najbardziej opuszczonych, bo byli ubodzy, Alfons stanie się Założycielem. To właśnie dla nich podejmie najtrudniejszą inicjatywę: założenie apostolskiej wspólnoty – Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela”[18].

    Należy pamiętać, że tym, co skłoniło Alfonsa do założenia własnego Zgromadzenia, bardziej niż doświadczenie mistyczne, było właśnie jego spotkanie z najbardziej opuszczonymi i pragnienie wyjścia naprzeciw ich potrzebom.

    Powołując Zgromadzenie do istnienia, Alfons miał świadomość, że musi zastosować nowe podejście i nowe struktury. Felix Catalá zwrócił uwagę, że „praktyka Kościoła w tamtym czasie pozwalała na zakładanie nowych instytutów zakonnych pod warunkiem, że przyjmą one jedną z tradycyjnych i zatwierdzonych reguł [zwykle benedyktyńską lub franciszkańską]; Alfons nalegał zaś na nową regułę”[19]. Chociaż powiedziano mu, że taka reguła nie uzyska zatwierdzenia, on jednak wytrwał w swoim zamiarze. Swoje zamiary odnośnie nowego Zgromadzenia wyjawia w opracowanej przez siebie pierwotnej regule, w tzw. Streszczeniu Cossali:

    „Celem tego Instytutu jest utworzenie zgromadzenia księży świeckich, żyjących wspólnie pod nazwą Najświętszego Zbawiciela[20], podległego jurysdykcji biskupów, którego jedynym celem będzie podążanie za przykładem naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, aby głosić ubogim słowo Boże, jak On sam powiedział o sobie: ‘Evangelizare pauperibus misit me’” (Łk 4,18)[21].

    Alfons miał na myśli konkretny model życia zakonnego, różny od modelu i mentalności monastycznej. Jego intuicja doprowadziła go do stworzenia struktur, które dawały możliwość życia na co dzień Odkupieniem, miłością Boga objawioną w Jezusie Chrystusie, podejmując wezwanie do dawania odpowiedzi na potrzeby ludzi ubogich. Nieustannie powtarzał członkom nowego Zgromadzenia:

    „Kto został powołany do Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, nigdy nie będzie prawdziwym uczniem Jezusa Chrystusa, ani nie stanie się świętym, jeśli nie dąży do celu swego powołania i nie posiada ducha Instytutu, jakim jest zbawienie dusz, dusz najbardziej potrzebujących pomocy duchowej, jakimi są ubodzy mieszkańcy wiosek”[22].

    Ta miłość do ubogich nie była niczym innym jak miłością do samego Odkupiciela, miłością, która leżała u podstaw powołania każdego z członków Instytutu:

    „Kiedy Jezus chciał sprawdzić, czy Piotr Go miłuje, zapytał jedynie, czy gotowy jest poświęcić się dla zbawienia dusz: ‘Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie?’ (J 21, 15n). Nie wymagał od niego – mówi Jan Chryzostom – pokuty, modlitwy czy innej rzeczy, ale jedynie troski o Jego owce… Jezus Chrystus powiedział, że przyjmuje jako czyn dla Niego spełniony wszystko, co czynimy dla naszych bliźnich: ‘Zaprawdę, powiadam wam: wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, uczyniliście dla Mnie’ (Mt 25,40)”[23].

    Mając to na uwadze, o. Lasso de la Vega podkreśla, że jest czymś oczywistym, iż „podążanie za Odkupicielem i życie dla ubogich było dla Alfonsa jedną i tą samą rzeczywistością wypływającą z jego życiowego doświadczenia. Taki jest też wyłączny cel Zgromadzenia[24]. Czy nie można więc powiedzieć, że św. Alfons uosabia temat wybrany przez XXIV Kapitułę Generalną, kiedy chcemy zrestrukturyzować samych siebie, aby kontynuować cel Zgromadzenia, jakim jest głoszenie Ewangelii w sposób zawsze nowy, z odnowioną nadzieją, odnowionymi sercami, odnowionymi strukturami dla Misji? „Podążanie za Odkupicielem i życie dla ubogich” to nieustanne wyzwanie, które stoi nie tylko przed redemptorystami, ale przed Kościołem powszechnym, jako kontynuacja misji samego Odkupiciela w dzisiejszym radykalnie zmieniającym się świecie.

    „Nowa” sytuacja świata

    Świat, w którym żyjemy, przeszedł zmiany jak żaden inny w historii ludzkości. W okresie po II wojnie światowej nastąpił upadek imperiów kolonialnych, powstało wiele nowych i niezależnych państw, dokonała się szybka innowacja w zakresie technologii, produkcji, ochrony zdrowia, nowych wspaniałych sposobów podróżowania, komunikacji, itd. Przyniosło to ogromne korzyści dla ludzkości i sprawiło, że pojęcie „globalnej wioski” stało się faktem.

    Jednakże oprócz pozytywnych aspektów istnieje również negatywna strona tych zmian! Doceniając dobre strony, jakie niesie ze sobą zjawisko nazwane „globalizacją”, nie możemy przeoczyć jego aspektów negatywnych o istotnym znaczeniu. To prawda, że w wyniku globalizacji wyprodukowano wiele bogactw, jednakże zostały one rozłożone nierównomiernie. Spowodowało to nieprzekraczalną przepaść między bogatymi i biednymi. Globalizacja gospodarki rynkowej zrodziła „nowe ofiary”, jak np. nowych ubogich, będących „owocem” obecnego globalnego kryzysu finansowego, postępujące wykorzystywanie kobiet i dzieci w sektorze usług seksualnych, olbrzymia liczba robotników pracujących dorywczo za niewielkie wynagrodzenie, jeśli w ogóle otrzymujących wynagrodzenie, nielegalni imigranci – co niesie poważne problemy zarówno dla krajów, które opuszczają jak i tych, w których chcą żyć. Jeśli obecne trendy się utrzymają, będą się pojawiały nowe formy ubóstwa związane z postępującą globalizacją. Ubóstwo jest zawsze nieludzkie. Dlatego, bez względu na jego formy, zawsze będzie ono wyzwaniem dla tych, którzy – tak jak my – są zaangażowani w „misję głoszenia obfitego Odkupienia”.

    Patrząc głębiej na tę sytuację widzimy, że dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek nasze społeczeństwo jest rozczłonkowane i podzielone na różne sposoby, ze względu na pochodzenie etniczne, rasę, kastę, płeć, kulturę, religię itp. Rosnący indywidualizm niszczy wspólnoty, także wspólnoty zakonne. Rodziny są coraz bardziej dysfunkcyjne. Ponieważ poszczególne osoby rodzą się w środowisku rodzin często rozbitych i rozproszonych, dorastają one z różnymi obciążeniami psychicznymi. Wiele z nich staje się ofiarami zła społecznego, takiego jak molestowanie dzieci, gwałty, prostytucja, przemoc w rodzinie itd. „Tak wielu ludzi w dzisiejszym świecie doświadcza poczucia samotności, braku szacunku dla samych siebie i samoakceptacji. Wielu z nich dokonało interioryzacji negatywnych postaw, takich jak gniew skierowany przeciwko samemu sobie lub przeciwko innym. Niektórzy wreszcie szukają ucieczki w narkotykach, alkoholu lub przemocy. W nich wszystkich rośnie poszukiwanie wewnętrznego pokoju”[25].

    Patrząc na realia dzisiejszego świata, terminem, który – moim zdaniem – najlepiej je opisuje, jest słowo „złożoność”. Jednakże ten złożony świat ma dla nas redemptorystów głęboki sens teologiczny. Nie jest on bowiem czymś, co trzeba po prostu znosić lub czego należy unikać, ale jest on rzeczywistością, która powinna być postrzegana oczami Boga i kochana tak, jak kocha ją Bóg. „Jest on rzeczywistością, która staje się okazją do bliższego naśladowania Chrystusa. W tym sensie można powiedzieć, że dla dzisiejszych mężczyzn i kobiet podążanie za Chrystusem nie jest tylko czymś opcjonalnym – tym bardziej dla zakonników – ale nieodzownym komponentem bycia Jego uczniami”[26].

     

    Nowe bukłaki na nowe wino

    Podobnie jak św. Alfons, również my żyjemy w epoce transformacji, pomiędzy tym, co rozumiemy przez „nowoczesność” (modernity) i tym, co z braku lepszej nazwy, bywa określane „po-nowoczesnością” (postmodernity). Podobnie jak św. Alfons znalazł inspirację do założenia Zgromadzenia na potrzeby nowej epoki, w której żył, tak my dzisiaj jesteśmy wezwani do „ponownego odnalezienia” samych siebie jako Zgromadzenie, przez „odnowienie serc” i „odnowienie nadziei”, które pozwolą nam wypracować „nowe struktury dla naszej Misji”, aby „głosić Ewangelię w sposób zawsze nowy” w tym złożonym świecie.

    Takie „wezwanie” staje się oczywiste, kiedy uważnie czytamy teksty ostatnich Kapituł Generalnych, zaczynając od Kapituły z 1991 roku. Nie ulega wątpliwości, że pojawiła się świadomość, iż istnieje potrzeba „czegoś więcej”, czegoś, co pomoże nam wyjść naprzeciw złożoności współczesnego życia i społeczeństwa, przy jednoczesnym zachowaniu wierności naszej tożsamości jako synów św. Alfonsa, którzy są posłani, aby kontynuować Jezusową misję głoszenia Dobrej Nowiny ubogim, zwłaszcza najbardziej opuszczonym. Podczas Kapituł Generalnych, spotkań regionalnych i posiedzeń sekretariatów daje się wyczuć pewien niepokój dotyczący naszego apostolskiego dynamizmu jako Zgromadzenia. Najlepiej ujmują to słowa Instrumentum laboris XXIV Kapituły Generalnej (2009): „Powstaje pytanie, czy nie zatraciliśmy ‘ostrza’ w kwestii wyzwolenia i zbawienia obejmującego całego człowieka, propagowania fundamentalnych praw do sprawiedliwości i wolności (Konst. 5), itp. Być może, nastąpiło pewne rozmycie naszego rozumienia misji oraz pojawiła się niepewność w obliczu nowych wyzwań apostolskich (migracja i przepływ ludności, uprzedzenia, ksenofobia, ‘wykluczenie’ ubogich, itp.). Zdaniem niektórych istnieje obawa, że profetyczny aspekt naszego redemptorystowskiego powołania został zagubiony lub zagrożony. Czyż nie zadomowiliśmy się w dużej mierze w miejscach i strukturach, w których nasza praca przestała być misyjna, nie zważając na to, co mówi Konstytucja 15? Czy nie przestaliśmy stawiać sobie niewygodnych dla nas i niepokojących pytań, i odpowiadać na nie, takich jak: ‘gdzie Bóg chce, byśmy byli?’, czy też: ‘kim są ubodzy opuszczeni?’ (por. Instrumentum laboris XXIV Kapituły Generalnej, 2009, nr 29: Dynamizm duszpasterski).

    Decyzja XXIV Kapituły Generalnej z 2009 roku o wdrożeniu procesu restrukturyzacji w Zgromadzeniu, jak również podjęcie tematu: Głosić Ewangelię w sposób zawsze nowy: odnowiona nadzieja, odnowione serca, odnowione struktury dla Misji, dla przeprowadzenia tego procesu, jest, jak sądzę, dziełem Ducha Świętego, który podsuwa nam odpowiedź na niektóre z tych trudnych pytań.

    „Racją naszego istnienia w Kościele jest ewangelizacja w sensie ścisłym wraz z opcją na rzecz ubogich (Konst. 5). My także chcemy być wierni naszej tradycji głoszenia Ewangelii w sposób zawsze nowy. W tej chwili jesteśmy w pełni świadomi nowych sytuacji misyjnych, które pilnie domagają się ewangelizacji. Niektóre z tych sytuacji wskazaliśmy w decyzjach naszej Kapituły. Potrzebujemy nowych struktur w celu głoszenia Ewangelii w sposób nowy oraz dania odpowiedzi na nowe obszary pilnej potrzeby duszpasterskiej”[27].

    Redemptorystowska odpowiedź w duchu św. Alfonsa

    Jakie zatem są te nowe sytuacje, które pilnie domagają się misji ewangelizacyjnej i jakie nowe struktury są nam potrzebne, aby odpowiedzieć na te nowe sytuacje? Innymi słowy, jaki jest kontekst, w którym jako redemptoryści mamy dzisiaj pełnić naszą Misję? Myślę, że jesteśmy na ogół zgodni, że nasz współczesny świat posiada cztery cechy charakterystyczne:

    1. Globalizacja
    2. Sekularyzacja
    3. Coraz większa przepaść pomiędzy bogatymi i ubogimi
    4. Pluralizm religijny

    Każda z powyższych cech współczesnego świata ma swoje odrębne aspekty, które często różnią się w zależności od miejsca, w którym występują. Wydaje mi się, że każdą z tych czterech cech można spotkać we wszystkich zakątkach świata, w których jako redemptoryści żyjemy i pełnimy naszą posługę. Prowincjał jezuitów w Sri Lance, Francis Jeyaraj Rasiah, podkreśla:

    „Kościół powinien zwrócić uwagę na tę zmienioną sytuację i stworzyć nowe posługi, które byłyby w stanie odpowiedzieć na nowe uwarunkowania, by pomóc ludziom w obliczu tej nieznanej im i groźnej sytuacji. Nasze tradycyjne praktyki religijne powinny zostać zrewidowane, stać się bardziej dynamiczne, aby wychodziły naprzeciw potrzebom naszej młodzieży, ludzi przeżywających załamania życiowe, emigrantów, ubogich, dzieci, itp.”[28].

    To jest dokładnie to, co św. Alfons robił w Neapolu i okolicach na początku XVIII wieku, kiedy szukał nowych i dynamicznych sposobów dotarcia do ludzi swego czasu, aby pomóc im radzić sobie z sytuacją życiową, która była dla nich zarówno nieznana jak i groźna. Jak zatem powinniśmy reagować dzisiaj? Mając na uwadze wymienione wyżej cztery cechy, uważam, że jako redemptoryści jesteśmy wezwani, by podjąć naszą misję w dzisiejszym świecie w bardzo specyficzny sposób.

    W odniesieniu do globalizacji – jako zakonnicy, którym powierzono zadanie bycia profetycznymi, powinniśmy coraz bardziej rozumieć naszą misję jako kontrkulturę. Szczególnie powinniśmy zbadać, w jaki sposób jako redemptoryści dajemy świadectwo prawdzie, którą głosimy. Warto tutaj przypomnieć słowa Pawła VI z Evangelii nuntiandi: „Człowiek współczesny chętniej słucha świadków, aniżeli nauczycieli…, a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami”[29]. Sądzę, że nie jest przesadą stwierdzenie, że życie zakonne przeżywa dzisiaj kryzys. Obrady naszych kapituł generalnych i prowincjalnych, które cechuje wysoki stopień radykalizmu i trudnych wyborów, dla wielu z nas pozostają często tylko na papierze. Jeśli jesteśmy wobec siebie uczciwi, musimy przyznać, że wielu z nas zamyka się w wygodnym kokonie komfortu i bezpieczeństwa. Stąd tak dużo cynizmu i rozczarowania wśród nas. Rozpowszechnione niezadowolenie, indywidualizm, konsumpcjonizm i karierowiczostwo głęboko osłabiły ducha żarliwości i dyspozycyjności w przypadku wielu z nas. Warte zastanowienia są słowa siostry Joan Chittister: „Franciszek z Asyżu był zgorszeniem; Teresa z Avila była zgorszeniem; Maria Ward była zgorszeniem; Matka McAuley była zgorszeniem; Benedykta Riep była zgorszeniem; Karol de Foucauld był zgorszeniem; Wincenty a Paulo był zgorszeniem. [Alfons też był zgorszeniem]. My zaś staliśmy się bardziej poprawni od najbardziej poprawnych. Jesteśmy zgorszeniem tylko dla nielicznych, dla mniejszej liczby osób niżby należało”[30]. Czy możemy temu zaprzeczyć? Czy możemy to zmienić?

    Wracając do sekularyzacji, trzeba stwierdzić, że jej postęp dokonuje się po cichu od wielu już lat. Znowu, podobnie jak globalizacja, żaden zakątek świata nie jest wolny od jej wpływu. Jesteśmy świadkami, jak wpływ religii i wiary zostaje stopniowo osłabiony lub zepchnięty na margines i nic nie pojawia się w jego miejsce. Jeżeli w poprzednich pokoleniach wiara i religia dawały wielu ludziom poczucie głębokiej przynależności, dzisiaj ludzie są samotni, pozostają na marginesie, na dystans. Często nie są to ludzie materialnie biedni. Mogą nawet być mniej lub bardziej zamożni, ekonomicznie zabezpieczeni, ale głęboko niepewni i pełni lęków. Ludziom tym brakuje wewnętrznego pokoju. Dotyczy to szczególnie wielu naszych młodych. Dokładne badania kultury młodzieżowej w wielu częściach świata pokazują, że wielu młodych ludzi ma poczucie wykluczenia; uciekają w narkotyki, alkohol i inne formy nadużyć traktując je jako środki walki z presją. Często kończy się to odebraniem sobie życia. Niestety, nawet w Kościele, wspólnocie wierzących, wielu ma poczucie, że są wykluczeni i niepotrzebni, z takiego czy innego powodu. Są to ludzie, jak sądzę, o których jest mowa w naszym statucie generalnym 012: „ci, którzy nie uznają za ‘Dobrą Nowinę’ przepowiadania Kościoła”. W tej sytuacji, od nas jako redemptorystów, Misja wymaga energicznego poszukiwania i docierania do tych ludzi i tych grup; z pełnią współczucia, jakie się objawiło w osobie Jezusa, współczucia, które kazało Mu dotrzeć do kobiety pochwyconej na cudzołóstwie i do Samarytanki. Jak to zrobić? Każda Jednostka będzie musiała znaleźć własne metody pracy apostolskiej, ale faktem jest, że ci ludzie naprawdę istnieją i potrzebują naszej obecności i naszego wsparcia.

    Choć proces globalizacji zmienił panoramę niektórych krajów, to jednak w wielu innych państwach nie pozbawił ubóstwa jego brzydkiego oblicza. Wręcz przeciwnie, pogłębił przepaść między bogatymi i biednymi. Globalizacja gospodarki rynkowej rodzi „nowe ofiary” (np. „nowi ubodzy” jako pochodna ostatniego kryzysu finansowego, osoby z HIV/AIDS, dzieci oddające się prostytucji, dzieci ulicy, dzieci pracujące, nielegalni imigranci), a ponadto niesie zagrożenie dla równowagi ekologicznej naszej planety. Ubodzy i realia ich życia wpłynęły znacząco na życie konsekrowane w Kościele, zwłaszcza po Soborze Watykańskim II. Rzeczywistość ubogich stała się soczewką do reinterpretacji naszego charyzmatu, prowadząc do radykalnej rewizji i odnowy życia. Wysiłki te często rozpoczynały się od bardziej świadomej obecności i zanurzenia w świat ubogich. Omawiane w świetle Ewangelii i naszego charyzmatu na sesjach poświęconych odnowie lub obradach Kapituł, doświadczenia z ubogimi doprowadziły do zrewidowania naszych dzieł, stylu życia, struktur i programów formacyjnych. To „ponowne odczytanie” charyzmatu poprzez „pryzmat ubogich” przyniosło znaczące zmiany w naszej posłudze: od pracy dla ludzi z marginesu po bycie z nimi, bycie przez nich ewangelizowanymi, otrzymywanie od nich i pracę z nimi.

    Proces ten nie jest jednak łatwy. Podobnie jak w przypadku całego Kościoła, my również musimy walczyć, aby uwolnić się od ciężaru długotrwałego związania się z bogatymi – lub co najmniej z klasą średnią. „W wielu krajach ślub ubóstwa nie posiada już waloru świadectwa. Nasze dobra materialne wyalienowały nas od ubogich, do których jesteśmy posłani, by głosić im Dobrą Nowinę[31]. Nawet ci z nas, którzy pierwotnie zdołali zmienić orientację na ubogich, mieli trudności w wytrwaniu w tym zobowiązaniu. Dało się zauważyć swego rodzaju „oswojenie elementów wojowniczych” wśród zakonników czy też ostudzenie „pasji dla ubogich” charakterystycznej dla lat 70-tych i początku lat 80-tych. „Zwycięstwo liberalnej demokracji, naznaczone upadkiem wielu reżimów socjalistycznych i idealizacja technologii jako odpowiedzi na wszystkie pytania stawiane przez działaczy społecznych, wyjaśnia to zjawisko”[32]. Jak już wspomniano, w przyszłości pojawią się nowe formy ubóstwa w obliczu postępującej globalizacji, jeśli aktualne trendy znajdą potwierdzenie. Niezależnie od jej postaci, dla nas zakonników, zaangażowanych w „misję promowania pełni życia i obfitego Odkupienia”, globalizacja zawsze będzie wyzwaniem. Jako redemptoryści jesteśmy dzisiaj wezwani do kontynuowania naszej tradycji, koncentrując naszą misję na ubogich i najbardziej opuszczonych. Mówi nam o tym wyraźnie statut 09b: „Redemptoryści nie mogą być głusi na wołanie biednych i uciśnionych, ale mają obowiązek poszukiwania sposobów spieszenia im z pomocą, by własnymi siłami mogli przezwyciężyć dręczącą ich niedolę. W przepowiadaniu słowa Bożego nigdy nie może zabraknąć tego istotnego elementu Ewangelii”. Innymi słowy, podstawowym elementem naszej misji dzisiaj musi być życiowa solidarność z ubogimi i pokrzywdzonymi. Zostało to uwypuklone w trzeciej zasadzie przewodniej restrukturyzacji: „Restrukturyzacja dla misji powinna poszukiwać i towarzyszyć najbardziej opuszczonym, a zwłaszcza ubogim”.

    Trzydzieści lat temu Hans Küng pisał: „Nie będzie pokoju między narodami bez pokoju między religiami; nie ma pokoju między religiami bez dialogu między religiami; a nie ma dialogu między religiami bez studium fundamentów teologicznych”. Dzisiaj słowa te wydają się bardziej trafne i wymagające niż kiedykolwiek dotąd. Wyjdźmy od typowego ćwiczenia św. Ignacego Loyoli: wyobraźmy sobie, że jesteśmy razem z Trójcą Świętą i patrzymy w dół na Ziemię, gdzie rozpoczęło się trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. Co widzimy? Ponad sześć miliardów istot ludzkich – mężczyźni i kobiety; jedni bogaci, inni biedni; Azjaci, Afrykanie, Amerykanie i Europejczycy; chrześcijanie (1,9 mld), muzułmanie (1 mld), hinduiści (3/4 mld), buddyści (341 mln), wyznawcy nowych ruchów religijnych (128 mln), członkowie tradycyjnych religii (200 mln), żydzi (około 14 mln), agnostycy, ludzie bez wiary religijnej (1,1 mld). Na pewno musimy postawić sobie pytanie: jakie znaczenie dla naszego życia i naszego świadectwa jako uczniów Chrystusa ma ów niezwykły pluralizm etniczny, kulturowy i religijny, jaki charakteryzuje dzisiejszy Boży świat? A jak powinniśmy reagować na rasizm, uprzedzenia kulturowe, fundamentalizm religijny, ewidentną nietolerancję religijną i brutalną wrogość, które psują relacje pomiędzy ludźmi różnych religii, kultur i grup etnicznych w dzisiejszym świecie? Kiedy opracowuję ten dokument, gazety i kanały informacyjne pełne są doniesień o przemocy na całym świecie w odpowiedzi na film Niewinność muzułmanów, który przedstawia islam w negatywnym świetle. Jako redemptoryści, którzy żyją i pracują na wszystkich kontynentach, nie jesteśmy w stanie pomóc; spotykając się jednak z rzeczywistością pluralizmu religijnego, nie możemy ignorować tego faktu. Pracując do niedawna w Azji, kolebce wszystkich wielkich religii świata, gdzie chrześcijanie znajdują się w mniejszości, byłem zdumiony, jak małą wagę przywiązuje się do tego faktu. Jeśli jednak weźmiemy na serio słowa Künga, konieczne będzie zastanowienie się, jak my możemy odpowiedzieć na tę naglącą rzeczywistość. W jaki sposób w naszym apostolacie możemy promować jedność w różnorodności? Szósta zasada przewodnia restrukturyzacji wzywa nas w tej kwestii: „Istotną częścią naszej misji, zarówno w przeszłości jak i w naszych czasach, jest refleksja teologiczna zakorzeniona w doświadczeniu duchowym i duszpasterskim. Nowe uruchomienie naszych zasobów teologicznych jest istotne dla dzisiejszych wyzwań restrukturyzacji dla misji”. Kwestia pluralizmu religijnego jest z pewnością jednym z najbardziej palących problemów teologicznych naszych czasów i zasługuje na naszą uwagę.

     

    Zakończenie: formacja dla odnowy

    Poproszono mnie o napisanie tej refleksji w kontekście formacji. Czyniąc to kierowałem się jednym ważnym przekonaniem: formacja jest podróżą; ale jest to podróż, która trwa przez całe życie. Formacja, jak wyraźnie stwierdza dokument „Rozpocząć na nowo od Chrystusa”[33], nie odnosi się tylko do czasu, w którym przygotowujemy się do złożenia pierwszej profesji lub do profesji wieczystej. Przeciwnie, jest to coś, co nigdy się nie kończy, albo jeszcze lepiej, coś, co zaczyna się wraz z pierwszym wezwaniem Pana, a kończy się wraz z wizytą „naszej siostry śmierci cielesnej”. Potwierdził to również Jan Paweł II: „Jest oczywiste, że właśnie ze względu na to, iż formacja zmierza do przemiany całej osoby, wysiłek formacyjny nigdy się nie kończy. Należy zatem dawać osobom konsekrowanym szansę nieustannego pogłębiania wierności wobec charyzmatu i misji własnego Instytutu”[34].

    Ten sam dokument Vita consecrata opisuje formację jako „stopniowe przyswajanie sobie myśli i uczuć Chrystusa”[35]. Formacja to po prostu „podjęcie nawrócenia”[36], poprzez przekształcanie umysłu i serca zgodnie z myślą i sercem Chrystusa. Formacja jest dynamicznym procesem wzrostu, w którym poszczególny człowiek otwiera swoje serce na Ewangelię w życiu codziennym, zobowiązując się do ciągłego nawrócenia, do podążania za Chrystusem przez coraz większą wierność swojemu charyzmatowi. „Nawrócenie” jest tutaj oczywiście słowem kluczowym, o czym przypomina nam decyzja XXIV Kapituły Generalnej: „Restrukturyzacja dla misji jest wezwaniem do nawrócenia i do głębokiej odnowy naszego życia apostolskiego we wszystkich jego wymiarach” (1.3). „Misyjne nawrócenie jest wyzwaniem dla każdego redemptorysty, bez względu na wiek” (1.5).

    To nawrócenie misyjne, które przemienia nasze umysły i serca zgodnie z myślą i sercem Chrystusa, zbliża nas do radości i cierpień naszych braci i sióstr, mężczyzn i kobiet naszych czasów. Pozwala także odnaleźć nasze miejsce w „rzeczywistości, która bardzo często zmienia się w zawrotnym tempie”[37]. Pozwala nam „nie tylko dawać odpowiedzi w epoce zmian – jak wielu z tych, którzy mnożą się w historii, kiedy szuka się nowości powierzchownych – ale także dawać odpowiedzi na czas zmiany, w konkretnym momencie historycznym, w którym zmiany są tak skomplikowane i szybkie, iż łatwo jest mieć poczucie, że nie wiemy, dokąd skierować nasze kroki”[38]. Powinno to być nawrócenie pełne życzliwości i empatii wobec świata – tak jak Bóg go kocha i osądza (por. J 17,9). Powinno dać nam perspektywę, która nie pozbawi nas pozytywnego i ewangelicznego spojrzenia na sytuację świata i kultur, w których się znajdujemy, odkrywając niespotykane dotąd możliwości łaski, jakie Pan nam daje. To misyjne nawrócenie pomoże nam „wypłynąć na głębokie wody”[39] i wejść bez lęku w „nowe Areopagi”[40]. Pomoże nam wreszcie „pozostawić to, co jest nam dobrze znane i skierować się w stronę nowych i profetycznych szans misyjnych, czego przykład dał nam św. Alfons poprzez swój exodus z Neapolu do opuszczonych ubogich w Scala” (Przesłanie XXIV Kapituły Generalnej, 10).

    ************

    Zagadnienia do omówienia w ramach warsztatów lub dyskusji:

    • „My także żyjemy w epoce złożonej, w epoce przemian. Jest to czas, który wymaga od nas nowych odpowiedzi. Spoglądając wstecz na założenie Zgromadzenia, czy jest coś w doświadczeniu św. Alfonsa, co mogłoby nam pomóc w udzieleniu odpowiedzi na dzisiejszą rzeczywistość?”

    W waszej Jednostce/Konferencji – jakie są cechy charakterystyczne złożoności epoki, w której żyjemy? W jaki sposób są one prezentowane przez kandydatów w czasie formacji?

    • „Św. Alfons nie posiadał socjologicznej perspektywy w organizowaniu tych ludzi, ale jego dzieło kaplice wieczorne wskazuje na ważną cechę, a mianowicie, na jego gotowość do eksperymentowania i inicjowania nowych form ewangelizacji w służbie ubogim”.

    Św. Alfons był niewątpliwie człowiekiem, który miał umiejętność przystosowania się do warunków, w których się znajdował. Dla nas, redemptorystów, pełniących posługę w świecie coraz bardziej złożonym, owa zdolność do przystosowania się będzie coraz bardziej istotna. W jaki sposób przygotowujemy naszych kandydatów do takiej umiejętności?

    • „Warte zastanowienia są słowa siostry Joan Chittister: ‘Franciszek z Asyżu był zgorszeniem; Teresa z Avila była zgorszeniem; Maria Ward była zgorszeniem; Matka McAuley była zgorszeniem; Benedykta Riep była zgorszeniem; Karol de Foucauld był zgorszeniem; Wincenty a Paulo był zgorszeniem. [Alfons też był zgorszeniem]. My zaś staliśmy się bardziej poprawni od najbardziej poprawnych. Jesteśmy zgorszeniem tylko dla nielicznych, dla mniejszej liczby niżby należało’. Czy możemy temu zaprzeczyć? Czy możemy to zmienić?”

    Jaką odpowiedź daliby nasi formowani na ten komentarz?

    • „Jako redemptoryści jesteśmy dzisiaj wezwani do kontynuowania naszej tradycji, koncentrując naszą misję na ubogich i najbardziej opuszczonych. Mówi nam o tym wyraźnie statut 09b: ‘Redemptoryści nie mogą być głusi na wołanie biednych i uciśnionych, ale mają obowiązek poszukiwania sposobów spieszenia im z pomocą, by własnymi siłami mogli przezwyciężyć dręczącą ich niedolę. W przepowiadaniu słowa Bożego nigdy nie może zabraknąć tego istotnego elementu Ewangelii’. Innymi słowy, podstawowym elementem naszej misji dzisiaj musi być życiowa solidarność z ubogimi i pokrzywdzonymi. Zostało to uwypuklone w trzeciej zasadzie przewodniej restrukturyzacji: ‘Restrukturyzacja dla misji powinna poszukiwać i towarzyszyć najbardziej opuszczonym, a zwłaszcza ubogim’”.

    Przedyskutujcie ten temat w świetle osobistego doświadczenia jako wychowawcy w swojej Jednostce/Konferencji. W jaki sposób przygotowujemy naszych kandydatów do „poszukiwania i towarzyszenia najbardziej opuszczonym, zwłaszcza ubogim”?

     

    [1] Charles R., Christian Social Witness and Teaching, Vol. 1, Wiltshire, UK, 1998, 247-248.

    [2] T. Rey-Mermet, Święty wieku oświecenia, Św. Alfons de Liguori, Warszawa 1987, 117.

    [3] J.M. Lasso de Vega, Św. Alfons – misjonarz ubogich, Refleksja z okazji 200-lecia śmierci naszego Założyciela, Communicanda 10, Rzym, Kuria Generalna CSsR, 1987, nr 5.

    [4] Tamże.

    [5] Był to szpital Matki Bożej od Ludu, nazywany powszechnie Incurabili, który był schronieniem dla biednych i potrzebujących. Taką nazwę nadawano w owym czasie podobnym szpitalom w prawie każdym mieście włoskim. Na przykład Wenecja miała swój szpital Incurabili, w którym ramię w ramię posługiwali Franciszek Ksawery i Ignacy Loyola. Przed przegraniem sprawy sądowej Alfons pomagał w tej instytucji przez wiele lat.

    [6] F. Jones, Alphonsus de Liguori: The Saint of Bourbon Naples, 1696-1787, Dublin: Gill and Macmillan, 1992, 25.

    [7] T. Rey-Mermet, Święty wieku oświecenia, Św. Alfons de Liguori, 119.

    [8] Tamże, 147.

    [9] Tamże.

    [10] Bardzo dobry opis stylu życia kapłanów neapolitańskich w czasach Alfonsa znajduje się w: F. Jones, Alphonsus de Liguori, 58-59.

    [11] Lazzaroni – nazwa pochodzi od biblijnego żebraka Łazarza. Była to unikalna grupa miejskiego proletariatu, a także legenda w Europie. Zobacz: F. Jones, Alphonsus de Liguori, 61-62.

    [12] T. Rey-Mermet, Święty wieku oświecenia, Św. Alfons de Liguori, 175.

    [13] T. Rey-Mermet, Założyciel, w Historia Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela, Tuchów 1997, 123-124.

    [14] J.M. Lasso de Vega, Św. Alfons – misjonarz ubogich, nr 7.

    [15] T. Rey-Mermet, Święty wieku oświecenia, Św. Alfons de Liguori, 208.

    [16] T. Rey-Mermet, St. Alphonsus Liguori: Tireless Worker, 216.

    [17] A. Liguori, Umiłowanie Jezusa Chrystusa w życiu codziennym, Kraków 2010, 30, cytowane w: F. Catalá, Opcja na rzecz ubogich jako wyzwanie dla nas w przeżywaniu tematu sześciolecia (niepublikowane wystąpienie podczas kolokwium redemptorystów na temat misji, Tajlandia, sierpień 2007, 11.

    [18] J.M. Lasso de Vega, Św. Alfons – misjonarz ubogich, nr 14.

    [19] F. Catalá, Opcja na rzecz ubogich, 7.

    [20] Pierwotna nazwa Zgromadzenia brzmiała: Zgromadzenie Najświętszego Zbawiciela. Została ona później zmieniona przez Stolicę Apostolską na Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela.

    [21] C. Hoegerl (ed.), Founding Texts of Redemptorists’ Early Rules and Allied Documents, Rome, Collegio Sant’Alfonso, 1986, 266-267. Reguła pierwotna zwana „streszczeniem Cossali” bierze swą nazwę od Gianfrancesco M. Cossali, który był sekretarzem kardynała Spinelli. Po raz pierwszy Zgromadzenie zostaje w niej zdefiniowane w oparciu o tekst Łk 4,18. Por. Spicilegium Historicum, 16 (1968) 400-412. Por. też Capone-Majorano, I Redentoristi e le Redentoriste, Le Radici, Valsele, Materdomini, 1985.

    [22] A. Liguori, Opuscolo III, Considerazione XIII in Opuscoli relativi allo stato religioso, Roma 1868, 94, cytrowane przez Catalá w Opcja na rzecz ubogich, 9.

    [23] Tamże.

    [24] J.M. Lasso de Vega, Św. Alfons – misjonarz ubogich, nr 21.

    [25] Shalini Mulackal, PBVM, Consecrated Life Today: Trends and Challenges in Society and Church, publikacja przedstawiona podczas konsultacji narodowej w Indiach, zorganizowanej przez Streevani w Pune, 24-25 stycznia 2009.

    [26] José Rodriguez Carballo, OFM, Formacja do życia konsekrowanego w okresie zmian, opublikowane w Vidimus Dominum, www.vidimusdominum.org

    [27] Przesłanie XXIV Kapituły Generalnej, 9.

    [28] Francis Jeyaraj Rasiah SJ, Consecrated Life Today: Trends and Challenges in Society and Church, referat wygłoszony podczas Kongresu Osób Zakonnych na Filipinach, dostępny na www.aops.org/art/art-jeyarajl.htm

    [29] Paweł VI, Evangelii nuntiandi, 1975, 41.

    [30] Shalini Mulackal, PBVM, Consecrated Life Today.

    [31] Julma Neo, DC, The Witness of Consecrated Life in Asia Today, Dokument Federacji Konferencji Biskupich Azji, Nr 92b, styczeń 2010.

    [32] Tamże.

    [33] Rozpocząć na nowo od Chrystusa, Rzym 2002, 15.

    [34] Vita consecrata, 65.

    [35] Tamże.

    [36] Tamże, 109.

    [37] Rozpocząć na nowo od Chrystusa, 15.

    [38] José Rodriguez Carballo, OFM, Formacja do życia konsekrowanego w okresie zmian.

    [39] Jan Paweł II, Novo Millennio Ineunte, Rzym 2000, 1.

    [40] Vita consecrata, 96-99.

    Udostępnij