Obraz „Konstytucja 3 Maja” Jana Matejki – spełnione proroctwo
Dlaczego postać redemptorysty, św. Klemensa Hofbauera pojawiła się na obrazie „Konstytucja 3 Maja” Jana Matejki? Podejmowane do tej pory próby interpretacji całościowego przekazu dzieła oraz hipotezy dotyczące sensu umieszczenia Klemensa Hofbauera na dole kompozycji były do tej pory niewystarczające, a nawet błędne.
Czy obraz skrywa jednak jakieś głębsze przesłanie? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie niezwykle istotna jest dokładna wiedza na temat rozległej działalności Klemensa Hofbauera w Warszawie na przełomie XVIII i XIX wieku zaczerpnięta z rzetelnych źródeł historycznych, a nie z opracowań, które często powielały „czarną legendę” benonitów.
Św. Klemens Hofbauer na tym obrazie to nowy prorok Daniel, mąż Boży, mąż opatrznościowy, który właściwie odczytuje proroctwo dotyczące losów Polski, za co zostaje nagrodzony złotym łańcuchem. Przepowiada niepodległość, która przyjdzie w wyniku zmian sił na arenie międzynarodowej i bliżej nieokreślonego konfliktu. Hofbauer wskazuje ręką na scenę, która jest apoteozą wolności, i przepowiednią oswobodzenia kraju.
Zapraszamy poniżej do lektury najnowszych ustaleń na ten temat p. dr Pauliny Dąbrosz–Drewnowskiej i o. mgr lic. Kazimierza Piotrowskiego CSsR.
WIĘCEJ: Pełny życiorys św. Klemensa Hofbauera
Oryginalny obraz „Konstytucja 3 Maja”
Obraz z zaznaczoną postacią św. Klemensa Hofbauera (1751-1820)
* * *
Obraz Konstytucja 3 Maja Jana Matejki – spełnione proroctwo
W roku 1891, z okazji stuletniej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja, Jan Matejko namalował okolicznościowy obraz, który obecnie znajduje się na Zamku Królewskim w Warszawie. Było to ostatnie wielkoformatowe płótno malarza namalowane w okresie niewoli, w stuletnią rocznicę wydarzenia. W zamyśle artysty miało być „darem dla Warszawy”. Powstało w cyklu matejkowskich obrazów noszących wspólny tytuł Dzieje cywilizacji. Na obrazie przedstawiono scenę, w której uroczysty pochód, po zaprzysiężeniu aktu konstytucji w sali Zamku Królewskiego, zmierza do katedry św. Jana. W centrum kompozycji Matejko przedstawił Stanisława Małachowskiego, marszałka konfederacji koronnej Sejmu Wielkiego, który trzyma w górze tekst konstytucji. Oprócz całego grona ważnych osobistości – króla Stanisława Augusta, elity rządzącej, duchowieństwa, mieszczan – na obrazie Matejko uwiecznił również apostoła Warszawy Klemensa Marię Hofbauera, który został beatyfikowany trzy lata przed namalowaniem obrazu, w roku 1888 r. Sekretarz artysty Marian Gorzkowski w swoich wspomnieniach potwierdzał: Dnia 10 października: skończenie obrazu Konstytucji 3 maja; miara jego 450×250 cm. Osoby: król Stanisław August; przy królu w górze Dekertowa; pani Grabowska; Dekert; na dole Dekertówna i Kiliński. Przy królu w górnym szeregu: Czetwertyński; pod spodem Złotnicki; niżej w dole Branicki, a w dole ksiądz Dworzak albo Hofbauer[1].
Dlaczego postać redemptorysty pojawiła się na obrazie? Podejmowane do tej pory próby interpretacji całościowego przekazu dzieła oraz hipotezy dotyczące sensu umieszczenia Klemensa Hofbauera na dole kompozycji były niewystarczające, a nawet błędne. Uznawszy, że ostatnie obrazy malarza za mało istotne, historycy i historycy sztuki nie zastanawiali się nad historiozoficznym przesłaniem Matejki, które skrywa to płótno, traktując je wyłącznie jako wizerunek okolicznościowy, upamiętniający doniosły moment dziejowy. Ten znany nam obraz wydaje się w powszechnym odbiorze jedynie pochwałą pierwszej europejskiej konstytucji, odczytywanej jako wielka próba reformy państwa polskiego na moment przed jego upadkiem. Czy obraz skrywa jednak jakieś głębsze przesłanie? Chcąc zrozumieć przekaz Matejki, należy prześledzić motywację artysty zawartą w słowach, które wypowiedział on przy okazji tworzenia dzieła, a spisane przez jego sekretarza Mariana Gorzkowskiego. Wypowiedzi te należy jednak odczytywać w kontekście czasu powstawania dzieła, w uwzględnieniu nie tylko sytuacji zaborów, ale też, szerzej, sytuacji międzynarodowej końca XIX wieku. Przy próbie analizy trzeba również wziąć pod uwagę poglądy malarza na dzieje I Rzeczpospolitej ukształtowane pod wpływem historyków krakowskich. Wykładnią tych stanowisk był konserwatywny krakowski dziennik „Czas”. Nie można również pominąć zainteresowań literackich malarza. Niezwykle istotna jest również dokładna wiedza na temat rozległej działalności Klemensa Hofbauera w Warszawie na przełomie XVIII i XIX wieku zaczerpnięta z rzetelnych źródeł historycznych, a nie z opracowań, które często powielały „czarną legendę” benonitów.
Cel namalowania dzieła
W roku 1891 w Krakowie szczególnie uroczyście obchodzono stuletnią rocznicę ustanowienia Konstytucji 3 Maja, iluminując miasto, organizując uroczystości upamiętniające i nabożeństwa. Cały numer krakowskiego „Czasu” z 3 maja tego roku był poświęcony wydarzeniom sprzed wieku. Jan Matejko postanowił uczcić tę rocznicę okolicznościowym obrazem. Artysta pragnął, by płótno zawisło kiedyś na Zamku Królewskim w Warszawie. Tymczasowo przekazał obraz do Lwowa, by ozdobiło siedzibę Sejmu Krajowego. Marszałkowi sejmu Joachimowi Badeniemu powiedział osobiście w 1891 roku o swej woli: Matejko, siadłszy na fotelu, głosem wzruszonym tak do marszałka przemówił: iż pragnie ostatnią swą pracę, obraz Konstytucyi 3 maja, na własność oddać narodu, Warszawie ją ofiarować, dodając, aby ten obraz, pod opieką Sejmu, w gmachu sejmowym został do czasu, aż póki będzie go można bezpiecznie do Warszawy odesłać. Przy zmianie bowiem, da Pan Bóg, szczęśliwych wypadków, które za łaską Bożą nastąpić mogą, pragnie on, by obraz jego był zawieszony w komnatach królewskiego zamku w Warszawie, to jest tam, gdzie ta wiekopomna uchwała konstytucji przeprowadzoną została. Wzruszony marszałek uroczyście mu odpowiedział, że dziś jeszcze na posiedzeniu Sejmu tę radosną. nowinę wszystkim posłom udzieli, że przeznaczeniu stanie się zadość[2]. Słowa te wyrażają ogromną wiarę Matejki, wręcz pewność, że nadejdzie dzień, w którym obraz zawiśnie w stolicy wolnej Polski. Potwierdzają to słowa malarza wypowiedziane w liście do prezydenta Krakowa: Jestem Polakiem, a ostatnim wyrazem uczuć moich ojczyzna, ale nie zamknięta ramami jednej prowincji, konstytucyjnej monarchii austriackiej; to też nie dla udekorowania jednego więcej salonu gmachu sejmowego we Lwowie złożyłem dar ostatni, ale z myślą, że ci, co obręczą niewoli ścieśnieni, kiedyś przejmą go w mury swej stolicy, a zawieszą na ścianach sali zamkowej, tam gdzie przyjętą została przez stany wielka reforma Konstytucją 3 maja nazwana[3].
Okoliczności powstania obrazu
Omawiany obraz Jana Matejki został namalowany w czasie szczególnym: pod koniec życia artysty. Był jego ostatnim dokończonym płótnem o dużym formacie. Rok jego powstawania to okres brutalnych represji w Królestwie Kongresowym po powstaniu styczniowym, czas naznaczony intensywną rusyfikacją, masowymi zsyłkami, prześladowaniem duchowieństwa. W zaborze pruskim trwała germanizacja. Jedynie w zaborze austriackim Polacy cieszyli się pewną swobodą. Wielonarodowa monarchia Habsburgów borykała się z konfliktami wewnętrznymi, które dały o sobie znać już w roku 1848. Pozycja państwa słabła. W 1867 roku cesarstwo austriackie przekształciło się w monarchię austro-węgierską. Galicja zyskała autonomię polityczną i kulturalną. Nastąpiła tam polonizacja szkolnictwa. W 1869 na Uniwersytecie Jagiellońskim powstała pierwsza katedra historii Polski, na której czele stanął Józef Szujski. To umożliwiło Polakom kultywowanie tradycji, obchodzenie rocznic związanych z rodzima historią. W takich warunkach szczególnie silnie zaznaczył się dyskurs na temat przyczyn upadku Rzeczpospolitej i poszukiwanie dróg odzyskania niepodległości. Konstytucja 3 Maja – „bezkrwawa rewolucja” rozumiana jako pokojowa próba naprawy ustroju – stanowiła przeciwwagę dla powstań zbrojnych. Klęska, jaką dwukrotnie ponieśli walczący o niepodległość Polacy, i dotkliwe represje, które przyszły potem, w naturalny sposób czyniły aktualnym pytanie o inną drogę do wolności.
Czym dla Jana Matejki była Konstytucja 3 Maja? Niewątpliwie artysta pozostawał pod wpływem historycznej szkoły krakowskiej skupionej wokół Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Umiejętności. Znał dobrze prace krakowskich uczonych a przede wszystkim rozprawy Józefa Szujskiego, z którym łączyła go przyjaźń. Marian Gorzkowski napisał: Rozmowy [Matejki] o przeszłości kraju naszego z Szujskim bezsprzecznie prowadzone były[4]. Matejko czytał dużo. Regularnie śledził informacje drukowane w konserwatywnym krakowskim dzienniku „Czas”, w którym swoje szkice i eseje zamieszczał Szujski. Ponieważ po klęsce powstania styczniowego historyczna refleksja naukowa była zdominowana przez toczone dyskusje na temat przyczyn rozbiorów, Szujski, jako historyk, je wzniecał, a wszyscy inni dobrej woli, w skupieniu znękanego ducha, myśleli i rozważali nie tylko, dlaczego kraj upadł, lecz nadto co było przyczyną tego strasznego w przeszłości upadku, tem bardziej że utwory wielkich poetów wyrobiły w nas niezłomne wówczas przekonanie, że Polska podczas rozbiorów była niewinną, czyli że stała się tylko pastwą rabunku. Z tem łączy się razem i drugie pytanie: co teraz właściwie, po nieszczęśliwym powstaniu, kraj nasz zbawić może?[5].
Historycy krakowscy ukuli ogólną tezę o „samozawinionym upadku” Rzeczpospolitej, choć każdy z nich w szczegółach prezentował własne koncepcje. Twierdzili jednak zgodnie, że państwo utraciło swój byt polityczny na skutek wad Polaków, a podjęte próby reformy ustroju u schyłku XVIII w. były spóźnione. Szujski był zdania, że ogromnym grzechem Polaków było odstępstwo od wiary ojców, od Boga i Kościoła, co doprowadziło do podziału kraju przez państwa ościenne. Krakowski historyk uważał zasady filozofii chrześcijańskiej za fundamentalne prawa dziejowe. Jaką drogę proponowali historycy krakowscy? Ich stanowisko ewaluowało. Szujski wraz z Matejką angażowali się w pomoc powstańcom styczniowym. Upadek ruchu zbrojnego spowodował stanowczy zwrot w politycznej orientacji Szujskiego. Od jesieni 1863 roku nasiliły się procesy sądowe. 24 lutego 1864 roku wprowadzono w Galicji, na przeszło rok, tzw. stan oblężenia w ramach represji popowstaniowych. Aresztowanie przyjaciół Szujskiego zrewidowało jego poglądy dotyczące sensu walki zbrojnej. Historyk proponował wytrwałą pracę nad poprawą jako jedynie słuszną drogę odrodzenia się z ducha[6]. Szujski dodawał, że teoria ta dojrzewała w Polakach powoli, bo nie miała apostołów jak mesjanizm i inne nasze polityczne i moralne systemy. Tamte mówiły do rozumu, serca, wyobraźni, ona mówiła do woli[7]. Teoria ta wskazywała na konkretne przykłady jednostek wybitnych moralnie, dawała czyny i przykłady (…), wybijała na ludziach bądź publicznych, bądź mniej głośnych piętno niezwykłe, znamię wyjątkowej doskonałości moralnej, przetapiała ich w jednolite posągi cnoty, wytrwałości, zasad religijnych i politycznych[8]. Pisał: Jeżeli naród jako państwo upadł, to z własnej winy; jeżeli powstanie, to własną pracą, własnym rozumem, własnym duchem[9]. Od tej pory Szujski stał się apologetą walki o wyzwolenie bez metod konspiracyjnych. Jego poglądy historyczne niewątpliwie oddziaływały na Matejkę, który dawał im wyraz w swoich obrazach. Stanisław Tarnowski pisał: Matejko Szujskiego zna od dawna i kocha go – nie lubi, tylko kocha. (…) W jego obrazach widzi się bez ustanku te myśli, te uczucia, które się czytało w rozprawach tamtego; pokrewieństwo duszy, podobieństwo rozumienia historii, jest między nimi bliskie i zadziwiające. W dziele jednego jak drugiego występuje naprzód i chwyta [za serce] tragedia historii polskiej, a wypływająca z niej nauka ma rozedrzeć serce, zatrząść sumieniem, wywołać i zahartować wolę[10].
Matejko był człowiekiem bardzo religijnym. Jego biograf zanotował: W dwudziestym roku życia (r. 1858) doszedł już do przekonania, że bez religii, i to katolickiej, nic nie można zrobić[11]. Szczególnie mocno musiały do jego wyobraźni przemawiać poglądy innego przedstawiciela Stańczyków – księdza Waleriana Kalinki. Kalinka nie widział cywilizacji bez Kościoła, który nazywał przewodnikiem moralnym narodu. Przyczynę upadku kraju również upatrywał on w winach Polaków. Co ważne jednak, badacz ten zastosował do oceny przeszłości kryterium etyczne. Poddał surowej krytyce nie tylko ustrój Rzeczpospolitej, ale i istotę narodu, jego wartość moralną[12]. Jego poglądy polityczno-społeczne skrystalizowały się pod wpływem konserwatywnego stronnictwa Hôtel Lambert. Stał się przeciwnikiem rewolucji. Nie popierał powstań. Nie sympatyzował też z historiozofią polskich poetów, którzy idealizowali przeszłość, usprawiedliwiali wady Polaków i apoteozowali przeszłość. W swoim dziele Ostatnie lata panowania Stanisława Augusta (opublikowane w 1868 r.), chcąc obudzić Polaków, przestrzec ich, pokazywał im, że sami doprowadzili do rozbiorów, że główną ich winą były wady charakteru polskiego. Obwiniał naród, w tym także duchowieństwo, które nie robiło nic, by walczyć z narodowymi przywarami. Za podstawę sądu historycznego przyjął stanowisko etyczne. Postulował, żeby Polacy poprzez intensywną i cierpliwą pracę podnosili się, wzmacniali swe siły. Apelował: Bądźmy wytrwali – wytrwali w tej ogromnej pracy, abyśmy razem i w jednym szeregu narodowym nauczyli się chodzić; abyśmy odbudowanie Ojczyzny od odbudowania nas samych poczęli[13].
Źródeł kryterium etycznego należy niewątpliwie szukać w uczuciach religijnych Kalinki, dla którego ostoją cywilizacji był Kościół[14]. Smoleński, oceniając jego postawę, napisał: W poglądach na zadania cywilizacji mistyk[15]. Kalinka uważał, że od połowy XVII wieku następował w naszym kraju rozkład moralny, postępujący upadek cnót obywatelskich. Wskazywał jednak Polakom drogę naprawy. Zwracał szczególną uwagę, że źródła bogactwa kraju i jego spokojnego bytu politycznego leżą w poszanowaniu zasad moralnych: Nie masz pewniejszego środka do zubożenia kraju jak nadwątlenie w umyśle jego mieszkańców zasad moralności i prawa[16]. Twierdził, że wprawdzie państwo polskie przestało istnieć, ale nie naród polski. Rozbiory państwa nie spowodowały upadku narodu, ale zmieniły jego warunki rozwoju. Dzięki zasobom, jakie zgromadził w swojej przeszłości, naród nie został pozbawiony ciągłości życia moralnego. Takie stanowisko niosło nadzieję na przyszłość, o ile Polacy będą cierpliwie kroczyć drogą samodoskonalenia religijnego i moralnego.
Kalinka cenił Konstytucję 3 Maja: Za alfę i omegę mądrości, za punkt wyjścia i program uważał testament polityczny Rzeczpospolitej: Konstytucję 3-go Maja. Wskazała ona sposób wewnętrznego odrodzenia i drogę dźwignięcia się z gruzów; w niej jedynie szukać należy zadatków przyszłego bytu[17]. Dla niego Konstytucja 3 Maja była przejawem ducha narodowego Polaków, który szedł w parze z zakorzenionym w narodzie chrześcijaństwem: Duch narodowy, napojony religijnością, w zewnętrznych nawet objawach charakter religijny zachował i utworzył sobie konstytucję, która dziwnie myśli chrześcijańskiej, hierarchii nawet kościelnej odpowiadała. Bo też i idea narodowa nie była inną jedno chrześcijańską, i co gdzieindziej prawa monarsze w interesach politycznych posługiwały się ewangelią, to w Polsce prawa polityczne stały się niejako egzekutorami ewangelii[18]. Poprzez uchwalenie Konstytucji 3 Maja Polacy pokazali, że są zdolni do reform państwowych. Kalinka pisał: Państwo rozstrojone więcej niż stuletnią anarchią, nie umiejące rządzić sobą ani siebie bronić, okazywało się zdolnem do poprawy, zdolnem stać o swoich siłach, byleby mu nie przeszkadzali sąsiedzi[19]. Kalinka podkreślał, że ten „zamach stanu”, który uwieńczył dzieło Sejmu Czteroletniego, dokonał się bez rozlewu krwi. Jednocześnie potępiał poglądy szkoły warszawskiej, które głównej przyczyny rozbiorów upatrywały w działaniach państw ościennych. Według niego takie myślenie skutkowało tym, że zanegowano jedynie słuszną drogę odzyskania niepodległości, którą, była praca nad wadami narodowymi: Naród, który upadł przez własne winy, przez swój nierozum polityczny, musi najprzód z wad się wyleczyć, zanim odzyska byt[20]. To była nauka, która wynikała z uchwalenia Konstytucji 3 Maja, która wskazywała na drogę wewnętrznej, narodowej przemiany, drogę jedynie słuszną. Konstytucja 3 Maja zmierzała do stworzenia silnego organizmu politycznego przez poprawę charakteru obywateli. W odczycie O znaczeniu obchodu 3 maja, wygłoszonym we Lwowie w roku 1884, Kalinka mówił o konstytucji: Akt prosty, czysty, miłości i mądrości pełen[21]. Państwo nie mogło trwać, skoro obywatele byli przesiąknięci wadami (kłótliwość, duch niezgody, anarchia, niezdrowe ambicje itd.); i odwrotnie, nie można oczekiwać wskrzeszenia, jeśli poprzez wytrwałą pracę nad narodowym charakterem te wady, które doprowadziły do upadku, nie zostaną wyeliminowane.
Kalinka napisał o Konstytucji 3 Maja: To jest chlubna karta w naszych dziejach, pamiątka prawdziwa, godna wszelkiej czci; a nie tylko pamiątka, ale rodzajny zasiew na przyszłość. (…) To co było w niej rdzenne, prawdziwe, co z gruntu narodowego wyrosło i miało przynieść krajowi rzeczywiste umocnienie, co z niej zostało, przetrwało czasy i burze, wsiąkło w nasz obyczaj i w krew[22]. W innym miejscu dodawał: Konstytucja 3 maja jest dla nas jakby testamentem gasnącej Rzeczpospolitej. (…) Synowie w wiernej pamięci muszą zachować ostateczną wolę swej Matki[23]. Przypominanie o dziele Sejmu Wielkiego zyskiwało zatem rangę nakazu.
Tego, jak bardzo Matejko był zgodny z historykami krakowskimi w swoim rozumieniu przeszłości i jak bardzo przejęty, by na płótnie oddać ich nauki, dowodzą słowa Gorzkowskiego dotyczące innego znanego obrazu mistrza zatytułowanego Rejtan. Artysta namalował go, aby pokazać skutek wad narodowych Polaków w postaci upadku państwa: Gdy Matejko malował „Rejtana”, to jest w roku 1866, już niemal wszyscy albo rozważali powody upadku kraju naszego, albo szukali rady, sposobów dalszego istnienia naszego wśród klęsk ogólnych. W każdym razie to pewna, że przeszłowieczny niski poziom społeczeństwa naszego i jego strony moralnej, że zaniedbanie obowiązków w rodzinie, w urzędach, w społeczeństwie naszem były powodem utraty kraju, i one to właśnie spowodowały artystę naszego do malowania „Rejtana”. Jeżeli Kazania Skargi w swym czasie nie skutkowały, ten obraz „Rejtan” wymownie i przekonywająco pokazał, co przyspieszyło upadek kraju[24]. Jak Matejko rozumiał swoją misję, przedstawiając na swych płótnach poglądy krakowskich Stańczyków, oddają inne słowa jego sekretarza: Porównywując znowu ówczesne hasła, które się wtedy wnet po powstaniu były po kraju rozpowszechniły: „skąd kraj nasz upadł, dlaczego?”, jak również i owo drugie pytanie: „poznaj samego siebie”, widzimy, że w owym czasie najdosadniejszą na to w obrazach swoich dał nam odpowiedź Matejko! Z tego wynika, że Polska nie była jakąś świętością ani też była niewinnie ukrzyżowaną, jak przedtem nasi poeci twierdzili, ale upadła z swej własnej winy, z zatrutego ducha swojego![25].
W podobnym tonie napisane zostały artykuły w jubileuszowym numerze „Czasu” z 3 maja 1891 r., który oprócz refleksji nad znaczeniem ustawy dla polskiej historii ze stuletniej perspektywy zawierał również cały tekst ustawy. Artykuły te są niezwykle ważne, by zrozumieć, jak wtedy krakowskie środowisko konserwatywne oceniało Konstytucję 3 Maja, co o niej rzeczywiście myślał Matejko. W artykule na pierwszej stronie, zatytułowanym W stuletnią rocznicę Konstytucji 3go Maja, podkreślano doniosłość tego wydarzenia i bezkrwawą drogę wprowadzenia reformy. Ponadto wskazywano na zakres doniosłych, dalekowzrocznych zmian politycznych i społecznych, świadczących o cnotach obywateli: Wyjątkowy to fakt w dziejach narodów. Wielkie zmiany i przeobrażenia ustroju społeczno-politycznego, usunięcie przywilejów, rozszerzenie granicy swobód dla niższych warstw zwykły się dokonywać albo zamachem z góry, albo rewolucją z dołu. Jedynie szlachta polska na wielkim Sejmie wiąże się w konfederację, aby się zrzec części swobód i przywilejów, aby wzmocnić nad sobą władzę królewską, aby podzielić się wolnością z mieszczaństwem, a w przyszłości z ludem. Jest to czyn, który zmazuje wiele win historycznych, który dowodzi wysokiej cnoty politycznej, czyn wyjątkowy w dziejach narodu. Uchwalenie konstytucji to, według autora, czyn o wysokiej wartości moralnej, porównywalny z unią Litwy z Polską. Chociaż ratunek dla kraju już był spóźniony, płynie z konstytucji 3 maja zdrój zdrowia i życia na pogrobowe pokolenia. Konstytucja 3 Maja wyznaczyła Polakom właściwą drogę postępowania: Oby działanie w tym kierunku nigdy nie zbaczało z torów wytkniętych Konstytucją 3 maja, oby tam spłynęła ta jednolitość moralna dziejów naszych i wszystkie spuścizny ducha polskiego bez obcej przymieszki. Godłem tej jedności, którą osłaniamy ducha Polski od obcych pocisków, jest właśnie Konstytucja 3 maja[26].
Autorem kolejnego, obszernego artykułu pt. Przed Trzecim Maja i po nim w tymże numerze dziennika był Stanisław Tarnowski. Według autora zwycięski moment uchwalenia konstytucji oznaczał zwycięstwo publicznego ducha i politycznego rozumu nad przesadami, nałogami i przywarami narodu. Myślano wtedy, że odrodzenie jego już się dokonało. Z perspektywy stu lat można stwierdzić, że konstytucja zapoczątkowała dopiero drogę odrodzenia narodu. Była przejawem jego mądrości i sprawiedliwości. Tarnowski wskazywał, że wiek XVIII oddał nam Polskę podzieloną, ale w sercach żyjącą silniej niż dawniej. I to było jego zasługą, dobrodziejstwem Trzeciego Maja, a naszem największem dobrem i ratunkiem. Byt polityczny narodu został podkopany, ale nie byt narodowy i moralny. Autor artykułu nazywał konstytucję testamentem upadającej Rzeczypospolitej, który dawał nadzieję na przyszłe szczęście.
Dziennik „Czas” informował o uroczystościach stuletniej rocznicy konstytucji w Krakowie. Miasto zostało przystrojone w chorągwie w barwach narodowych i w barwach miasta. W kościele św. Anny odbyło się uroczyste nabożeństwo z kazaniem kanonika Pelczara, w którym duchowny wyrażał swą wiarę, że Maryja jest nadzieją Polaków. Utworzone zostało Bractwo Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej. Przypomniał o opiece Maryi nad Polską, o obronie Jasnej Góry i wybawieniu Polski od Szwedów. Przypomniał, że wdzięczny za pomoc Maryi Jan Kazimierz złożył we Lwowie śluby narodu. Kaznodzieja wypominał, że naród zapomniał o tych ślubach; dopiero na śmiertelnej pościeli w Konstytucji 3 maja uczynił im poniekąd zadość. Wskazywał Polakom na ważne zadania jak podnoszenie wiary w narodzie, szerzenie czci Matki Bożej. Wydaje się, że właśnie pod wpływem tego przesłania schorowany już Matejko namalował swój ostatni obraz Śluby Jana Kazimierza, którego już nie dokończył.
Jak informował „Czas”, 3 maja 1891 r. wiele osób przybyło do Krakowa, by w tym uroczystym dniu zwiedzić miasto. Licznie zwiedzana była wystawa w salach Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych. Tu siłą przyciągającą było najnowsze dzieło pędzla Matejki pt. „Ogłoszenie Konstytucji 3 Maja”. Dla ludu wstęp na wystawę był bezpłatny; przesunęło się też wiele sukman przed obrazem.
Matejko zaprezentował w Sukiennicach nie dokończone jeszcze dzieło, o czym pisał Gorzkowski[27]. Naszkicowany na tym prowizorycznym obrazie Hofbauer był zwrócony w stronę tłumu. Obraz został ukończony dopiero 10 października[28]. Gorzkowski napisał: Dnia 3 maja, chociaż obraz konstytucji nie był skończony, to jednak całość jego tak była podmalowaną, że wszystkie szczegóły były już bardzo wyraźne i zrozumiałe; dla uczczenia więc rocznicy konstytucji artysta zrobił niebywały dotąd wyjątek i pozwolił ten obraz na półtorej doby w sali Sukiennic wystawić, gdzie wstęp dla ludu i mieszczan był bezpłatny[29]. Słowa te świadczą o dyskursie, jaki na płótnach prowadził artysta z romantykami.
Jan Matejko uczcił zatem rocznicę nadania Polsce Konstytucji 3 Maja, widząc w niej wielką reformę kraju, próbę jego naprawy. Ustawa rządowa stała się dla artysty apoteozą wolności, aktem odrodzenia ojczyzny, jak powie Szujski, samodzielnym czynem narodowym[30]. Według relacji Gorzkowskiego kompozycja obrazu była bardzo przemyślana. Po dłuższem zastanowieniu się Matejko obrał najbardziej dla Konstytucji 3 maja charakterystyczną chwilę, to jest ogłoszenie jej na ulicach miasta, i to w czasie gdy tłum odbywa swój pochód dla dokonania przysięgi w kościele. Jest to, według zdania Matejki, chwila, w której najlepiej i najbardziej obrazowo można Konstytucję 3 maja przedstawić[31]. Tę scenę Szujski opisywał w swoich Dziejach Polski. W tej pracy przytaczał słowa króla, który po uchwaleniu ustawy miał wezwać wszystkich zgromadzonych na Zamku Królewskim: Wzywam kochających ojczyznę: niech idą za mną do kościoła na złożenie Bogu wspólnej przysięgi i dziękczynienia, że nam dozwolił tak uroczystego i zbawiennego dopełnić dzieła[32]. Po tym wezwaniu, wśród okrzyków zapału, ruszył tłum posłów i arbitrów do świątyni świętego Jana. Sesja trwała godzin dziewięć; właśnie też zachodziło pogodne słońce wiosenne. Obu marszałków sejmowych wniósł lud na rękach do kościoła[33]. Matejko odmalował dokładnie tę właśnie scenę.
Interpretacja przekazu obrazu
Badacze twórczości Matejki nie docenili ostatnich dzieł malarza. Profesor Henryk Słoczyński, autor niezwykle trafnych analiz innych obrazów artysty, napisał: „Kościuszko” i „Dziewica Orleańska” oraz rozpacz po odrzuceniu próby apelu o cud wyznaczają kres drogi twórczej Matejki, jego sztuki i historiozofii. I na tym można zakończyć opis dziejów artysty, wydobywającego najgłębsze prawdy narodu i przeobrażającego je w światłość mitu. Dokonania jego paru ostatnich lat życia są z przyjętej tu perspektywy mało ważne[34]. Ostatnie wielkoformatowe płótno Matejki Śluby Jana Kazimierza przerwała śmierć mistrza w roku 1893.
Czy obraz Jana Matejki, w którym upamiętnił rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja, był wyłącznie płótnem okolicznościowym? Współcześni zarzucali Matejce przedstawianie na płótnie rozpraw historiozoficznych. Ale intencja Matejki, by takie właśnie obrazy tworzyć, była oczywista. Pisał o tym Stanisław Tarnowski: Matejko, do dwudziestu pięciu lat życia myślący o malarstwie czysto i po prostu historycznym, od r. 1863 zaczyna chcieć, żeby ono było historiozoficznym, tendencyjnym, nauczającym[35].W innym miejscu sekretarz artysty zanotował: Ten historyczny charakter a historiozoficzny, tendencyjny zamiar to jest pierwiastek drugi w istocie obrazów Matejki i w ich formie[36].
Słusznie uważa Słoczyński, że programowe abstrahowanie od bogactwa materii historycznej dzieł Matejki bądź ograniczanie się do luźnych, niesystematycznych spostrzeżeń w tym zakresie znacząco jego twórczość zubaża. (…) Niemal cała dotychczasowa literatura przedmiotu traktowała ją w ten sposób[37]. Matejko, podobnie jak to czynił w przypadku innych swoich prac, zawarł na swym ostatnim dokończonym wielkoformatowym płótnie przesłanie historiozoficzne. Treści, o które mu chodziło, są jednak „zakamuflowane”. W przypadku niektórych obrazów przekaz był łatwiejszy do odczytania, wyrażony wprost, niekiedy zachował się obfitszy komentarz do danego obrazu. Tak było w przypadku płótna Rejtan. Gorzkowski zanotował: Matejko w obrazie swoim nam wskazał albo przypomniał, że obok jednego szlachetnego Rejtana tylu było w tym czasie zbrodniarzy, że ogół kraju w przeważnej liczbie był zgniły, zatruty, a więc ten ogół pokazał i uwidocznił, aby widzowie, patrząc na niego, mogli się podnieść i do lepszych pobudzić czynów! Matejko wskazał, że potomkowie dawniej zhańbionych rodów muszą dziś w kraju cnotą, uczynkiem i całem życiem winy swych przodków naprawić, muszą więc służyć krajowi![38].
Matejko nawiązywał pogłębiony kontakt z widzem, co wymagało wiedzy o wiele głębszej niż ta, która wystarczała odbiorcy mniej czy bardziej banalnych malowanych anegdot z przeszłości. Matejko odwoływał się zatem nie tylko do obiegowych wyobrażeń, ale też często do nieznanych szerszemu ogółowi opracowań badaczy; w dużym stopniu na takiej wiedzy opierały się złożone układy relacji między bohaterami jego obrazów. W ten sposób, ale także wykorzystując tradycję literacko-mityczną i uniwersalną symbolikę, określał ich role i przedstawiał osąd przeszłości, toteż obrazy jego „głównego cyklu” dziejów Polski stanowią nader rozbudowane łamigłówki[39]. Matejko zmuszał zatem odbiorców do głębszej refleksji, ciągłych poszukiwań. Widz obrazu wkraczał w ten sposób w głęboki erudycyjny dialog z artystą, co wymagało spełnienia wymagających warunków; warunki te może właściwie spełnić tylko wyspecjalizowany badacz, a efekty jego dociekań mogą pośredniczyć w recepcji dzieła przez szerszą widownię. Za paradoks może uchodzić fakt, że mimo nieustającej przez ponad wiek niezwykłej popularności malarstwa Matejki takie opracowania wtedy w zasadzie nie powstawały. Jego kompozycje interpretowano na poziomie dalekim od wskazywanych tu subtelności; odwoływano się raczej do prostych emocji i stereotypów oraz obiegowej wiedzy[40]. Co ważne, to często postaci drugoplanowe czy detale zawarte na obrazach, zazwyczaj ignorowane w interpretacjach, są „medium istotnych znaczeń”, i zgodnie z zamysłem artysty, wyrażają fundamentalne przesłania obrazów[41].
Malarz niewątpliwie przedstawiał na płótnie określoną wizję, w której pokazywał Polakom prawdę historyczną i wskazywał im ich posłannictwo. To uważał za swoją powinność i misję. Gorzkowski pisał: Jak promienie słońca wszędzie wnikają i dają życie, tak również z każdego dzieła rąk ludzkich musi iść światło albo nauka![42]. Płótna Matejki miały zatem głęboki wymiar dydaktyczny. Stanisław Witkiewicz pisał o artyście: Jest on jednym z tych ludzi, którzy jak słupy ogniste wśród mroku niewoli wiodą naród wzniosłymi drogami i nie dają mu ani spodleć, ani zginąć w rozpaczy, ani zapomnieć nadziei[43].
W swojej malarskiej narracji Matejko nie tylko przypominał sceny z przeszłości, ale pokazywał, co może wydarzyć się w przyszłości. Często na jego obrazach pojawiała się postać „proroka” jak w przypadku obrazów Wernyhora czy Kazanie Skargi. Ewidentną próbą ukazania obrazu przeszłości z perspektywy misji Polski w ramach boskiego planu historii są zwłaszcza „Hołd Pruski” i „Wernyhora”, przy czym to drugie dzieło ma czytelną strukturę proroctwa: nie tylko przedstawia przepowiednię tytułowej postaci, ale zapowiada „od siebie” nawiązujący do jej treści przyszły triumf Polski[44]. W obrazie Wernyhora malarz przypominał Polakom znane proroctwo kozackiego wieszcza na temat losów Polski, przewidując jej rozbiory i odrodzenie. Skarga natomiast to prorok, który upomina, piętnuje grzechy narodu i wieszczy rozbiory. Matejko odwoływał się w tej malarskiej wizji do proroków Starego Testamentu Izajasza i Jeremiasza, którzy upominali naród wybrany i zapowiadali karę za jego grzechy. Takie przedstawienie Skargi wynikało z tradycji romantycznej. Zgodnie z teorią mesjanizmu Bóg wybierał jednostkę, której objawiał dziejowe plany i powierzał misję głoszenia tej prawdy. Artystyczna przyszłość Matejki pokazała jasno, jak bliska była mu idea sztuki proroczej. Nie ulega wątpliwości, że uważał siebie za następcę wieszczów, a swą twórczość za rewelację głębokiej prawdy dziejów[45]. Tarnowski zauważał: Za życia Matejki mówiono mu czasem – on sam może tak myślał – że kiedy skończyła się epoka wielkiej poezji jako najwyższego wyrazu polskiego ducha, nastąpiła epoka wielkiego malarstwa; ono przejęło ten spadek i tę misję, ono ma wyobrażać, utrzymywać i krzewić tego ducha w najwyższej mocy jego cierpień i jego miłości[46]. Jak bardzo Matejko czerpał ze spuścizny polskiej literatury romantycznej świadczą słowa Gorzkowskiego: „Pana Tadeusza” w Matejce nie znać; ale trzecia część „Dziadów”, ale „Irydyon” i „Psalmy [przyszłości]”, ale „Lilia Weneda” na przykład, te zostawiły swoje ślady w jego umyśle i duszy i wpłynęły, sądzę, na ten styl, który się bezwiednie i mimowolnie w jego fantazji wyrabiał[47].
Matejko był również krytyczny wobec ideałów romantycznych, co uwidoczniło się w polemice z zasadnością czynu zbrojnego jako drogi do odzyskania niepodległości. Romantyczna wiara w sens walki załamała się wobec klęski powstań. Niemniej malarstwo romantyzmu mocno na niego wpłynęło i ukształtowało jego twórczą wrażliwość na sprawę narodową. Wzorem dla niego był jego nauczyciel i mistrz Wojciech Stattler, który, zainspirowany przez Adama Mickiewicza, w roku 1842 namalował słynny obraz Machabeusze, nawiązujący tematyką do powstania Machabeuszy w Palestynie. Obraz jest do dziś uznawany za jedno z głównych dzieł polskiego romantyzmu. Powstanie religijne, które stanowi główny temat owego malarskiego przedstawienia, wybuchło w latach 167–160 p.n.e. za panowania Antiocha IV Epifanesa, który dążył do hellenizacji Żydów. Chciał, aby wyrzekli się wiary przodków. Obraz przedstawiał scenę odczytywania królewskiego rozkazu. Pośrodku obrazu artysta namalował postacie matek zabijanych wraz ze swymi synami. Dzieło w aluzyjny sposób nawiązywało do powstania listopadowego. Koszty malowania pokrył książę Adam Jerzy Czartoryski. Płótno Stattlera zdobyło uznanie krytyki paryskiej, a sam obraz został nagrodzony złotym medalem w Salonie Paryskim w roku 1844. Entuzjastycznie wypowiadał się o nim Juliusz Słowacki.
Poprzez obrazy historyczne Matejko przypominał chwalebne momenty polskiej historii, nauczał, wytykał błędy, pokazywał ich konsekwencje i wzywał do poprawy. Inny badacz twórczości Matejki Mieczysław Treter słusznie podkreślał: On postanawia obrazami swoimi karcić, uczyć, poprawiać; a myśli, że przez obrazy dokazać tego można. A więc zakreśla sobie cały program, cały cykl obrazów z takim patriotycznym, kaznodziejskim duchem i celem. „Skarga” to przepowiednia i groźba; „Rejtan” to spełnienie. Ale dalej co? Czym się podnieść, czym przyszłość ratować można?[48]. To pytanie było bardzo ważne, i Matejko odpowiadał na nie w swych ostatnich obrazach, przede wszystkim w obrazie upamiętniającym Konstytucję 3 Maja, malowanym na dwa lata przed śmiercią. W swym ostatnim wielkoformatowym płótnie dodawał Polskom otuchy i nadziei, wskazywał drogę postępowania i zapowiadał odrodzenie Polski. Wskazówki dotyczące jego przemyśleń i interpretacji tego ostatniego wielkoformatowego dzieła zawierały wcześniejsze obrazy, w tym między innymi płótno Dziewica orleańska, które namalował jako dar dla narodu francuskiego. Przy próbie interpretacji przesłania obrazu upamiętniającego reformę Sejmu Wielkiego ważne są słowa Gorzkowskiego odnoszące się właśnie do Dziewicy orleańskiej: Pragnął on tym właśnie obrazem wskazać Francuzom, że religijne uczucia są głównem źródłem, z którego powstaje zbawienie ojczyzny, i że tam tylko jest odrodzenie narodu[49].
Prorocza rola Klemensa Hofbauera
Konstytucja 3 Maja stała się proroczą wizja odrodzenia Polski, a do przekazania swych myśli Matejko posłużył się postacią skromnego zakonnika, który niestrudzenie pracował w Warszawie w czasach rozbiorów, podnosząc moralnie i duchowo społeczeństwo miasta, stając się także świadkiem upadku Rzeczpospolitej. Jest on uczestnikiem wydarzeń. Stoi na dole obrazu, przodem do widza, oprowadzając go niejako po całej scenie. Gestem ręki wskazuje na wydarzenie, jakie rozgrywa się przed naszymi oczami, tłumaczy je i pokazuje jego sens. Jest interpretatorem tego, co rozgrywa się na oczach widza, który ogląda obraz. Matejko wie, co się wydarzy, i każe o tym wiedzieć redemptoryście. Nie wiemy, czy Klemens Hofbauer w rzeczywistości był bezpośrednim obserwatorem pochodu. Matejko jednak umieścił go na swoim obrazie, kreując swoją artystyczną wizję wydarzeń. Podobne zabiegi malarza Gorzkowski tłumaczył następująco: Każdy historyczny wypadek nie spada odrazu z nieba, nie istnieje bez wstępnych zabiegów różnych osób obecnych lub nieobecnych w tym miejscu, gdzie się ostatecznie rozstrzygnął, dla pokazania więc całości pojęć należy, z historycznej zasady, przedstawić na obrazie te osoby, które czynem lub myślą ją poruszały, chociażby te osoby nie były razem w tem miejscu skupione, gdzie ostatecznie rzecz czynnie rozstrzygnęła się. Stworzenie takiego obrazu, czyli historiozoficzne wyrozumowanie samego wypadku, w połączeniu z osobami, które na ten wypadek oddziaływały, jest dopiero prawdziwie artystycznym utworem, jest samodzielną umysłową pracą wymagającą wiedzy i wykonania, które stanowią zaszczyt i chlubę artyście[50].
Działalność benonitów zapoczątkowała duchowe odrodzenie w Warszawie. Ich praca nad podniesieniem religijności i moralności społeczeństwa w chylącym się ku upadkowi państwie wśród wszystkich warstw społecznych, również wśród duchowieństwa, została przerwana z chwilą wypędzenia ich z Warszawy w roku 1808. Uroczysta beatyfikacja redemptorysty, dokonana w Rzymie przez Leona XIII w roku 1888, pozwoliła przypomnieć Polakom o tej postaci, zwłaszcza w cieszącej się autonomią Galicji. W 1883 r., dzięki staraniom ojca Bernarda Łubieńskiego, Zgromadzenie Najświętszego Odkupiciela powróciło na ziemie polskie, osiedlając się w Mościskach niedaleko Lwowa. Krakowski „Czas” informował o postępach procesu beatyfikacyjnego Klemensa Hofbauera[51]. W 1889 r. wydano drukiem książkę autorstwa ojca Bernarda Łubieńskiego Apostoł Warszawy, czyli żywot błogosławionego Klemensa Maryi Hofbauera, Wikarego Generalnego Zgromadzenia Redemptorystów, której recenzja została zamieszczona na pierwszej stronie krakowskiego „Czasu” z 15 marca 1889 r.[52]. W artykule tym przypomniano postać błogosławionego, jego pracę w Warszawie. Autorem tekstu był znany pisarz i publicysta Ludwik Dębicki, który twierdził: Odnajdujemy w książce niniejszej coś więcej, bo tytuł polskiego obywatelstwa dla świątobliwego zakonnika, któremu przyznaną została świeżo cześć ołtarza, jednego więcej dla Polski orędownika po prawicy tronu Chrystusowego[53]. Artykuł o. Bernarda Łubieńskiego Bł. Klemens Maryja Hofbauer, wikary generalny O.O. Redemptorystów w Polsce opublikował wysokonakładowy Kalendarz katolicki krakowski na rok Pański 1889. To w Galicji rodził się kult redemptorysty, opiekuna Polski, a szczególnie Warszawy. Kult nowego błogosławionego miał wymiar nie tylko religijny, ale i patriotyczny. Jak zaznaczał ojciec Łubieński: Widocznie najlitościwsza Opatrzność Boska pocieszyć chce Polaków w obecnej trudnej dla nich chwili przez beatyfikację bł. Klemensa Maryi Hofbauera. W kwietniu 1888 r. wyruszyła ponadto narodowa pielgrzymka Polaków koleją do Rzymu, pod przewodnictwem księdza Smoczyńskiego, której uczestnicy licznie nawiedzili grób błogosławionego Klemensa w Wiedniu.
W swoich wcześniejszych obrazach Matejko wstrząsał, ostrzegał, wytykał błędy, a na tym ostatnim wielopostaciowym obrazie z cyklu Dzieje cywilizacji stał się piewcą wolności. Przepowiada, że ta wolność nadejdzie, i co bardzo ważne, wskazuje do niej drogę. Przed oczami widza rozgrywa się scena, w której rozradowany z uchwalenia konstytucji pochód zmierza do katedry św. Jana, by podziękować Bogu za to dzieło reformy kraju i odśpiewać uroczyste Te Deum.
Przechowywane w Muzeum Narodowym w Warszawie szkice do płótna oraz uwieczniony na grafice znajdującej się w biografii Matejki pióra Stanisława Tarnowskiego[54] nie dokończony obraz zaprezentowany publiczności w Sukiennicach 3 maja 1891 r. rzucają nowe światło na proces kształtowania się koncepcji Matejki odnośnie do przesłania obrazu. Dowodzą one, że wizja artysty zmieniała się w czasie, i w momencie zakończenia pracy przybrała kształt inny od pierwotnego. Artysta zmodyfikował swój początkowy pomysł w okresie od maja do października 1891 r. Jak przedstawił ostatecznie Hofbauera i co mogło mieć wpływ na jego decyzję?
We wspomnianej grafice postać Hofbauera jest zwrócona twarzą do pochodu. W takim przedstawieniu ojciec Klemens byłby więc tylko i wyłącznie uczestnikiem wydarzeń, jedną z wielu postaci kompozycji. Fakt ten dowodzi bezsprzecznie, że umieszczenie zakonnika w pozie zwróconej do widza, z ręką wskazującą na scenę rozgrywającą się pod warszawską katedrą, było przez artystę bardzo przemyślane. Taka koncepcja pojawiła się dopiero w końcowym etapie jego pracy i ewidentnie nie była przypadkowa. Był to zabieg celowy, co tym bardziej każe poszukiwać ukrytego sensu przesłania artysty. Co chciał Matejko w ten sposób wyrazić?
Należy zwrócić uwagę, że redemptorysta ma na szyi złoty łańcuch. Skąd u skromnego zakonnika ubranego w zakonny habit pojawił się złoty łańcuch na szyi? Umieszczenie przez artystę tego przedmiotu ma wymiar symboliczny. Jest to nawiązanie do proroka Daniela. W starotestamentowej Księdze Daniela zachował się opis uczty Baltazara, syna potężnego babilońskiego władcy Nabuchodonozora. Państwo nowobabilońskie za jego (Nabuchodonozora) panowania znajdowało się w szczytowym okresie rozwoju, podbiwszy wcześniej tereny Mezopotamii, Palestyny, Syrii i Anatolii. W roku 587 p.n.e. Nabuchodonozor, po długim oblężeniu, zdobył Jerozolimę i nakazał zrównać miasto z ziemią. Ludność żydowską przesiedlił do Babilonu, co dało początek słynnej „niewoli babilońskiej”. Zepsucie warstw oświeconych doprowadziło jednak do upadku potężnego imperium babilońskiego. W Księdze Daniela napisano o słynnej uczcie Baltazara. Obydwaj władcy byli świętokradcami, którzy znieważyli izraelską religię. Podczas uczty, na której pito ze srebrnych i złotych naczyń, które Nabuchodonozor zrabował ze świątyni w Jerozolimie, na ścianie pałacu ludzka ręka napisała słowa, których nikt z obecnych nie był w stanie odczytać. Król zapowiedział, że ten, kto odczyta pismo i je wyjaśni, ma być odziany w purpurę i złoty łańcuch i ma panować w kraju „jako trzeci”. Daniel, który posiadał boskiego ducha i którego cechowało światło, rozwaga i nadzwyczajna mądrość (Dn 5,14), jako jedyny odczytał sen władcy, zapowiadając jego upadek: Bóg obliczył Twoje panowanie i ustalił jego kres (Dn 5,26). Izraelski prorok zapowiedział podział imperium: Twoje królestwo uległo podziałowi; oddano je Medom i Persom (Dn 5,28). Jeszcze tej samej nocy król Baltazar został zabity. Księga Daniela zawiera również wizję czterech bestii, którą Daniel otrzymał w pierwszym roku panowania Baltazara: Te wielkie bestie w liczbie czterech to czterech królów, którzy powstaną z ziemi. Królestwo jednak otrzymają święci Najwyższego, i będą posiadać królestwo na zawsze i na wieki wieków (Dn 7,17–18).
Wizja proroka Daniela to wizja upadku imperiów. W wyniku rozpadu babilońskiego imperium Izrael otrzymał wolność. Babilonia dostała się pod panowanie władcy Persji Cyrusa II, zwanego Wielkim. Przepowiednię tę wolno było odczytywać w kontekście widocznych w drugiej połowie XIX wieku zmian na arenie międzynarodowej. Sytuacja polityczna w Europie pod koniec stulecia pozwalała Matejce na optymizm.
Już od połowy XIX w. monarchia Habsburgów zaczęła tracić wpływy i stabilizację wewnętrzną. Największą rolę odegrały tu rozbudzone po Wiośnie Ludów ambicje narodów, które zamieszkiwały ziemie państwa, przede wszystkim Węgrów. Pozycję państwa osłabiła dodatkowo utrata posiadłości we Włoszech (w Lombardii) na rzecz Sabaudii po pokoju w Villafranca w 1859 oraz przegrana w wojnie z Prusami w 1866, w której wyniku Austria musiała oddać Włochom Wenecję. Węgrzy domagali się od cesarza Franciszka Józefa, by ten koronował się również na króla Węgier, co nastąpiło ostatecznie w 1867 roku. Władca potwierdził dawne przywileje, jakimi cieszyły się kraje Korony Świętego Stefana. Co więcej, Węgrzy otrzymali osobny parlament w Budapeszcie. Państwo habsburskie było zmuszone przystać na politykę ustępstw, w tym również wobec Polaków.
Po proklamowaniu monarchii austro-węgierskiej w 1867 roku Habsburgowie rozszerzali swą strefę wpływów na Bałkanach, gdzie swoje interesy miała także Rosja. Dążyła ona do opanowania Konstantynopola. Pomogła Grekom w uzyskaniu niepodległości i zwyciężyła Turków pod Navarino w 1827 roku. Ten fakt kanclerz austriacki Klemens von Metternich uznał za polityczną klęskę interesów Austrii. Jednak nie wszystko się Rosjanom udawało. Wojna krymska, prowadzona w latach 1853–1856, w której carat dążył do opanowania basenu Morza Śródziemnego i osłabienia Imperium Osmańskiego, przekreśliła te imperialne plany Rosji. Była to pierwsza od wieków jej przegrana wojna, wskutek czego musiała ona zaakceptować niekorzystne warunki pokoju i utraciła kontrolę nad Morzem Czarnym. Konflikt zaognił relacje austriacko-rosyjskie. Kolejna wojna rosyjsko-turecka, która trwała w latach 1877–1878, podkopała na dobre potęgę Turcji. Miała ona wielkie znaczenie dla wyzwolenia narodów bałkańskich spod jej panowania. Austria uzyskała nabytki terytorialne w postaci Bośni i Hercegowiny. Po kongresie berlińskim w 1878 roku Austro-Węgry rozpoczęły okupację tych państw. W wyniku tej dynamicznej sytuacji międzynarodowej Czesi i Polacy liczyli także na dalsze ustępstwa ze strony Wiednia.
W 1873 r. Rosja, Niemcy i Austro-Węgry zawarły traktat, tzw. Sojusz Trzech Cesarzy, na mocy którego państwa te zobowiązały się do wzajemnych konsultacji w razie rozbieżności interesów, do zachowania pokoju w Europie oraz wzajemnej pomocy na wypadek agresji państw trzecich. Kontynuacją tego traktatu był tzw. traktat reasekuracyjny. Traktat ten, podpisany w 1887 r., przypieczętował sojusz między Niemcami a Rosją. W roku 1890 Rosja chciała renegocjować ten dokument, jednakże cesarz Niemiec Wilhelm II nie wyraził chęci ani zgody na ponowne podpisanie układu. Doprowadziło to ostatecznie do zupełnej zmiany konfiguracji sił politycznych na kontynencie, a przede wszystkim do zacieśnienia kontaktów Rosji z Francją oraz podpisania sojuszu francusko-rosyjskiego, zwanego „dwuporozumieniem” (1892 r.), wymierzonego w Niemcy oraz mającego na celu osłabić ich pozycję[55]. W odpowiedzi na ten sojusz w latach 1879–1882 powstało Trójprzymierze, które skupiało Niemcy, Austro-Wegry i Włochy oraz dążyło do zmiany układu sił w Europie, co było widoczne przede wszystkim na Bałkanach[56]. Austro-Węgry dążyły konsekwentnie do ograniczenia wpływów Rosji. Matejko widział chwiejność zawieranych sojuszy oraz wyraźny i pogłębiający się antagonizm między mocarstwami europejskimi, co oznaczało załamywanie się starego ładu. Po raz pierwszy od upadku Rzeczpospolitej państwa zaborcze znalazły się w dwóch blokach polityczno-wojskowych.
W okresie od maja do października, w którym, jak wspomniano, Matejko kończył swój obraz, zmieniając swoją pierwotną koncepcję jego przekazu, doszło do ważnego międzynarodowego wydarzenia. Po przegranej Francji w wojnie z Prusami (1870–1871) wyraźnie zarysowało się zbliżenie polityczne i wojskowe Francji i Rosji. Z wojny z Prusami Francja wyszła osłabiona. Straciła Alzację i Lotaryngię i nie udało jej się przeszkodzić zjednoczeniu Niemiec. Uznaje się, że ten właśnie konflikt legł u źródeł pierwszej wojny światowej. Już 27 sierpnia 1891 r. zawarto pierwsze porozumienie między Francją a Rosją w formie wymiany listów między ministrami spraw zagranicznych, a informacje polityczne w formie różnych hipotez przedostawały się do prasy[57]. Sojusz francuski-rosyjski stawał się faktem. Krakowski „Czas” na bieżąco donosił o tych wszystkich wydarzeniach. Obraz Matejki był zatem antycypacją przyszłości. Obserwując i analizując sytuację międzynarodową, artysta przewidywał, że dojdzie do międzynarodowego konfliktu, który zmieni kształt europejskich granic i przyniesie Polakom szansę na odzyskanie ojczyzny. Bieżące wydarzenia polityczne przyciągały uwagę malarza, mocno oddziałując na jego wyobraźnię, co poświadczają słowa Gorzkowskiego: Zdarzyło się to właśnie w czasie, gdy Bismark był z wysokiej posady swej wydalony, i nam się zdawało, nie wiem dlaczego, że z Rosją wybuchnie wojna. Matejko tak się tego spodziewał, iż zawczasu snuł już różne zamiary, a twierdząc, że najszlachetniejsza śmierć jest na wojnie, sam się na wojnę zabierał i mnie do niej namawiał! Obaj więc postanowiliśmy ruszyć na wojnę, jeśli się ona wydarzy![58].
W tym kontekście Klemens to nowy Daniel, mąż Boży, mąż opatrznościowy, który właściwie odczytuje proroctwo dotyczące losów Polski, za co zostaje nagrodzony złotym łańcuchem. Przepowiada niepodległość, która przyjdzie w wyniku zmian sił na arenie międzynarodowej i bliżej nieokreślonego konfliktu. Hofbauer wskazuje ręką na scenę, która jest apoteozą wolności i przepowiednią oswobodzenia kraju. Prorok to ten, kto jest wierny Bogu, ten, kto przechowuje wiarę w prawdziwego Boga. Dlatego jest to świadek wiarygodny. Błogosławiony Klemens Hofbauer to biblijny „święty Najwyższego”, który staje się przykładem wiary w Boga, przykładem do naśladowania dla Polaków, którzy chcą żyć w niepodległym państwie. Zakonnik przywraca nadzieję i wskazuje Polakom drogę wyjścia. W znaczeniu duchowym Klemens był w Polsce najważniejszą postacią przełomu XVIII i XIX wieku. Kroczący w pochodzie król, wysocy rangą dostojnicy państwowi i duchowni to przewodnicy polityczni narodu. Klemens jest przewodnikiem duchowym, i swoją osobą zwraca uwagę na duchowy wymiar swojej misji. Wskazuje na konieczność religijnej i moralnej odnowy społeczeństwa, która jest jedyną właściwą i słuszną drogą postępowania w warunkach trwającego ucisku. W księdze Daniela napisano: Królestwo otrzymają święci Najwyższego, i będą posiadać królestwo na zawsze i na wieki wieków. Klemens dostąpił już tej godności jako błogosławiony Kościoła. I wzywa Polaków do kroczenia tą samą drogą pogłębiania wiary i odnowy, a wtedy, zgodnie z przepowiednią, „posiądą swoje królestwo”. Pozostając w tradycji historycznej szkoły krakowskiej, Matejko wskazuje na potrzebę duchowego odrodzenia, które przy sprzyjających warunkach zewnętrznych sprawi, że Polska podniesie się z upadku.
Warto zauważyć, że świadkowie uchwalenia tego doniosłego aktu ustawy rządowej w uroczystym pochodzie zmierzają do świątyni. Profesor Jan Ptak, weksylolog, wskazuje, że pochód ten ma układ procesyjny. Badacz zwraca uwagę na chorągwie namalowane przez Jana Matejkę na obrazie[59]. Najbardziej widoczna w całej kompozycji chorągiew ma na płachcie herb Rzeczpospolitej Obojga Narodów (na dwóch polach przedstawiono Orła Białego, na dwóch innych Pogoń), a w centrum herb osobisty króla – Ciołek. Przypuszczalnie Matejko chciał przedstawić chorągiew królewską, używaną podczas większych uroczystości. Przed nią są ukazane dwie inne: zielona i błękitna, ale ich treść jest niemożliwa do ustalenia, podobnie jak w przypadku dwóch chorągwi towarzyszących chorągwi królewskiej z tyłu. Na jednej z nich (w pobliżu ściany budynku) widnieje w czerwonym polu być może zarys godła herbu Jastrzębiec. Z tyłu, w głębi ulicy, widać inne chorągwie, górujące nad tłumem. Najprawdopodobniej są to chorągwie miejskie (może cechowe albo też brackie), występujące często w ceremoniach miejskich. Groty na drzewcach (za wyjątkiem chorągwi królewskiej) świadczą o tym, że nie są to chorągwie wojskowe. Chorągwie mają duże płachty, bogatą ornamentykę, bordiury. Warto zauważyć, że wszystkie (oprócz królewskiej) są ustawione parami, co było zwyczajem stosowanym podczas procesji i innych pochodów, w których ich używano. Taki ceremonialny układ chorągwi symbolizuje przywiązanie ludu do króla.
Należy jeszcze podkreślić, że w swoich obrazach Matejko zwykł powierzać ważne role postaciom pochodzącym z Czech. Artysta sam był z pochodzenia Czechem. Na płótnach Chrzest Polski i Bitwa pod Grunwaldem Dąbrówka czy Jan Žižka urastają niemal do roli postaci pierwszoplanowych. Malarz, eksponując te osoby, podkreślał ich dziejowe misje i wskazywał zarazem na wagę swojego malarskiego posłannictwa wśród Polaków. Nie dziwi zatem, że przybyły z Czech Klemens zwany Dworzakiem nie został przez niego przeoczony; on też miał niezwykle ważną misję do spełnienia w osiemnastowiecznej Warszawie, targanej prądami epoki oświecenia. To właśnie nad Wisłą ten skromny zakonnik wraz ze swoimi towarzyszami zapoczątkował odrodzenie religijne naszego społeczeństwa. Podobnie Matejko, z pochodzenia Czech, całe swe życie poświęcił dla polskiej sprawy. Poprzez swoją pracę pouczał Polaków, wytykał im błędy i przypominał o ich chwalebnej historii. Rola obydwu „cudzoziemców” była w pewnym sensie podobna. Obydwaj ukochali Polskę. Matejko tak bardzo czuł się związany z Krakowem, że nie przyjął intratnej propozycji pokierowania Akademią Sztuk Pięknych w Pradze. Marzyła mu się sztuka polska o narodowym obliczu.
Pod koniec XIX wieku Matejko jeszcze raz powierzył przybyszowi z Moraw doniosłą rolę dziejową: zadanie proroka polskiego narodu, tego, który odczytał znaki czasu. Złoty łańcuch na jego szyi jest oznaką godności, uznania i właściwego zrozumienia znaków czasu, odczytania przyszłości, co potwierdziła beatyfikacja redemptorysty. Daniel był bardzo skromną postacią. Podobnie skromną postacią za życia był Klemens Hofbauer. Ów łańcuch jest kluczem do zrozumienia sensu Matejkowskiego przesłania, które nawiązuje do losów narodu wybranego. Wskazana droga do Bożej świątyni jest drogą wyzwolenia. Obraz krzepi, podnosi na duchu, wlewa nadzieję. Ku przestrodze, w celu upomnienia i przypomnienia drogi zguby, która doprowadziła Polaków do upadku, Matejko namalował karty do gry, które wypadły z kieszeni posłowi Suchorzewskiemu. Symbolizują one degradację moralną społeczeństwa. Droga proponowana przez nowego błogosławionego to droga doskonalenia się duchowego i moralnego, droga odnowy.
W obrazie znajdziemy jeszcze jedno ważne nawiązanie, tym razem literackie. Pochód zmierza do warszawskiego kościoła, tej samej świątyni, która pojawia się w utworze uwielbianego przez Matejkę wieszcza – Juliusza Słowackiego. W akcie III dramatu Kordian, napisanego w roku 1833, a wydanego w roku 1834, w scenie IV widzimy zgromadzenie spiskowców w podziemiach katedry św. Jana. Akcja rozgrywa się podczas koronacji cara Mikołaja I. Podchorąży wypowiada słowa:
(…) Teraz car za stołem.
Satrapy nasze korni pokładli się czołem;
Win tryskają brylanty z kielichów tysiąca
I palą się pochodnie, a muzyka grzmiąca
Gipsy ze ścian oprusza (…).
Idźmy tam (…) i wypalmy ogniami na murze
Wyrok zemsty, zniszczenia, wyrok Baltazara.
Carowi niedopita z rąk wypadnie czara.
Błękitnym blaskiem mieczów napisane słowa
Wytłumaczy śmierć mędrsza niźli głos Daniela.
A potem kraj nasz wolny! Potem jasność dniowa!
Polska się granicami ku morzu rozstrzela
I po burzliwej nocy oddycha i żyje (…)[60].
Próba zabicia następcy rosyjskiego tronu[61] w oczywisty sposób przypominała scenę z dramatu Słowackiego, którego podtytuł brzmiał Spisek koronacyjny. Matejko znał doskonale dzieła poety. Jak pisał Gorzkowski, malarz opowiadał mu, że wyjeżdżając z Krakowa, prócz kronik bierze ze sobą Słowackiego i Szekspira, którymi zachwyca się[62]. Tytułowy bohater Kordian mówił powyższe słowa, planując zamach na cara. Do carobójstwa jednak nie doszło. Rosja przez polskich romantyków często jest nazywana Babilonem. Baltazar to rosyjski car. Utwór nawiązywał do powstania listopadowego i opisywał historię nieudanego spisku na życie cara Mikołaja I. Kordian, ze względu na swą słabość wewnętrzną, nie był w stanie dokonać zamachu. Matejkowski obraz stanowi nawiązanie do tego dramatu i należy go odczytywać jako rozliczenie z ideałami romantyków – ideą walki, czynu zbrojnego. Wybrzmiewają tu słowa Kalinki, który uważał: Droga, po której nas dotąd wiedziono, droga rewolucyjna, od szałów i niecierpliwości prowadzi do niemocy i znużenia. Bo tylko temu, kto stoi na gruncie narodowym, daje Bóg wytrwałość[63]. Matejko malował swój obraz w czasie, gdy generałem-gubernatorem rosyjskim w Warszawie był Hurko (w latach 1883–1894), zacięty wróg Polaków, który eliminował język polski z życia publicznego oraz prowadził politykę silnej rusyfikacji i walki z Kościołem.
Matejko proponował drogę duchowego odrodzenia, która byłaby w stanie wyzwolić siły narodu i zmienić przyszłość. Pokazywał jednocześnie, że droga do odzyskania niepodległości nie wiedzie przez spiski. Słów o wyzwoleniu Polski nie napiszą „miecze” (błękitnym blaskiem mieczów napisane słowa). Boże proroctwo nie spełni się w ten sposób. Kto tak myśli, błędnie je odczytuje. Śmierć cara poniesiona w niehonorowej walce (tj. w zamachu) jest sprzeczna z Boskimi planami i zamiarami. Spiskowcy stają w swej pysze ponad Bogiem. Uzurpują sobie prawo do znajomości prawdy, a w rzeczywistości są fałszywymi prorokami… (śmierć mędrsza niźli głos Daniela). Matejko, opierając się na doświadczeniu nieudanych powstań, uważał, że właściwą ścieżką jest konstytucja – „bezkrwawa rewolucja”, przewrót dokonany na drodze reform i przemian ustrojowych, które były owocem politycznej dojrzałości, siły wewnętrznej, odrodzenia moralnego narodu. Konstytucja to wyraz troski społeczeństwa na płaszczyźnie społeczno-politycznej. Tę troskę o kondycję religijną i moralną wyraża postać Hofbauera. On reprezentuje drogę odnowy moralnej i religijnej społeczeństwa, której następstwem były przemiany polityczne, ustrojowe. Najpierw naród musi się podnieść moralnie, odrodzić na drodze wiary, a wtedy Bóg sprawi, że w wyniku okoliczności zewnętrznych, w efekcie zmiany układu sił w Europie Polska odzyska niepodległość. Rosja, kojarzona z biblijnym Babilonem, upadnie.
Co jednak mogło skłonić Matejkę do rozliczania się z romantycznym mitem? Co wydarzyło się pomiędzy majem a październikiem 1891 r., co tak podziałało na wyobraźnię artysty, że uczynił Hofbauera wyrazicielem swych głębszych myśli? Otóż 11 maja doszło do niespodziewanego wydarzenia, o którym rozpisywały się gazety na całym świecie. Krakowski „Czas” 15 maja 1891 roku podawał na pierwszej stronie zaskakująca informację o nieudanym zamachu na carewicza Mikołaja II, który odwiedził Japonię. Pod nagłówkiem Zamach na carewicza pisano: Zamach na życie rosyjskiego następcy tronu wielkiego księcia Mikołaja jest najgłośniejszym wypadkiem ubiegłych dni (…). Wiadomo tylko, że carewicz w niedzielę po południu znajdował się w miejscowości Otsu nad jeziorem Biwa, w odległości sześciu czy dwunastu mil od Kioto (…). Zamachu dokonał japoński żołnierz policyjny. (…) Cios wymierzony szablą w skroń (inni utrzymują, że w brodę) byłby śmiertelny, gdyby nie gruby kapelusz letni carewicza, który go uratował. Cuda Sanco próbował zadać cios powtórny, ale towarzyszący carewiczowi książę grecki Jerzy uderzeniem laski powalił zbrodniarza na ziemię[64]. Przypuszczano, że oburzenie Japończyków wywołało niestosowne zachowanie się młodego następcy tronu rosyjskiego i jego świty w miejscach kultu. „Czas” pisał, że samuraj uniesiony był tylko fanatycznym religijnym oburzeniem. Kioto i jego okolice należą do miejsc uświęconych; pełno jest tam świątyń, pagód, kościołów strzeżonych przez kapłanów, nieprzychylnie dla cudzoziemców usposobionych. I według przesądu Hindusów obcym nawet w ogóle do Kioto wstęp powinien być wzbroniony, ponieważ obecnością swoją znieważają świętość bóstw. Zdaje się, że wielki książę Mikołaj nie bardzo przestrzegał przepisów fanatycznych albo że z nieświadomości dopuścił się jakiego „świętokradztwa”, przez co ściągnął na siebie niebezpieczeństwo zemsty oburzonych krajowców, mało uważających na wysokie stanowisko gościa. Mikołaj II zasiadł na rosyjskim tronie w roku 1894, w kilka miesięcy po śmierci Matejki. Któż mógł przewidzieć, że w marcu roku 1917, wskutek rewolucji bolszewickiej, utraci on tron, a w lipcu 1918 roku, wraz z całą rodziną, zostanie zamordowany w Jekaterynburgu?
Motyw uczty Baltazara był popularny w literaturze i malarstwie, szczególnie w wieku XIX. W XVII wieku Rembrandt namalował swoje słynne płótno Uczta Baltazara. Ten sam tytuł Uczta Baltazara (La cena del rey Baltasar) nosi również utwór o tematyce biblijnej autorstwa barokowego poety i dramaturga hiszpańskiego Pedra Calderóna de la Barca. Głównym wątkiem fabularnym utworu jest starotestamentowa uczta króla babilońskiego. Na oczach widza dramatu rozgrywa się jednak niezwykła przemiana. Na końcu utworu pojawia się stół, na nim kielich z hostią oraz dwie świece. Świętokradcza uczta Baltazara zmienia się w ucztę eucharystyczną. Utwór cieszył się ogromną popularnością. Warto dodać, że tłumaczem innego znanego dramatu Calderóna Życie snem był Józef Szujski[65].
Na początku XIX wieku do biblijnego motywu babilońskiej uczty powrócił wybitny angielski malarz romantyzmu John Martin, rozmiłowany w inspirowanych Biblią obrazach o tematyce apokaliptycznej. Artysta w roku 1821 namalował wielkoformatowy obraz religijny Uczta Baltazara (Belshazzar’s Feast), w którym zawarł niezwykłą wizję proroczą. Matejko zapewne doskonale znał ten obraz i twórczość Martina, o którym pisały polskie gazety, uznając go za najwybitniejszego angielskiego malarza, jednogłośnie uznając, że śmiałym i bystrym krokiem wzniósł się Martin do rzędu najznakomitszych malarzów czasów naszych[66]. Monumentalna scena, w której na czarno ubrana postać proroka tłumaczy biesiadnikom rysującą się ponad pałacem wizję Babilonu z jego zigguratami, budzi trwogę i porusza wyobraźnię.
Motyw starotestamentowej uczty Baltazara wykorzystał w swoich Melodiach hebrajskich także Byron (utwór Widzenie Baltazara). Utwory tego poety cieszyły się ogromną popularnością i doczekały się wielu polskojęzycznych tłumaczeń w całym wieku XIX. Autorem podobnego cyklu poezji, zatytułowanego także Melodie hebrajskie, jest niemiecki poeta romantyczny Heinrich Heine. Jeden ze swoich liryków w tym cyklu zatytułował Uczta Baltazara. Za każdym razem w poezji przedstawiano świętokradcę Baltazara, któremu Opatrzność zapowiada karę śmierci. Motyw niewoli babilońskiej wpisywał się doskonale w polski nurt romantyczny, a przede wszystkim oddawał polskie dążenia wolnościowe, przez co był chętnie wykorzystywany przez naszych wieszczów narodowych. Polacy, podobnie jak naród wybrany, cierpieli wszak niewolę. W wierszu Juliusza Słowackiego Matecznik pojawia się postać cara-Baltazara, siedzącego na tronie zbroczonym i czarnym. W tym mistycznym utworze poeta rozliczał się z „fałszywymi prorokami”, którzy w lojalnej wobec władzy postawie sprowadzają kraj z drogi postępu. Pisał:
Pośrodku tron ujrzałem (…) zbroczony i czarny,
Na którym usiadł straszny duch – niedźwiedź polarny,
Figura z krwi i ciała, ohydna i tłusta,
Mocarz zapowiedziany w proroctwie oszusta.
Przed jego, pożyczoną od Mongołów, mocą
Szkielety waryatów kładną się, gruchocą.
(…) Któż by rzekł, że ta ciemna tajemnic kotara
Kryła taką straszliwą ucztę Balthazara,
Że tam w nocy, po ciemku, bez gwiazd i miesiąca
Jest ręka cara ogniem po ścianach pisząca? (…)[67].
Podobnie Adam Mickiewicz w jednym z Sonetów krymskich, zatytułowanym Bakczysaraj (sonet VI), nawiązuje do tego motywu. Pokazuje obraz ruin pałacu w stolicy chanów krymskich, który symbolizuje ich dawną świetność. Potęga Chanatu Krymskiego, który niegdyś zagrażał granicom Rzeczpospolitej, przeminęła. Pod koniec XVIII w. państwo to zostało włączone przemocą do Rosji. Poeta pokazuje potęgę natury. Wiersz zawiera oczywistą aluzję do upadku państw zaborczych, wskazując, że zniszczenie potęgi imperiów jest zgodne z planem odwiecznym, porządkiem natury, z Boskim wyrokiem. Natura jest w stanie zniszczyć największe ludzkie dzieło:
Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia
I pisze Baltazara głoskami „RUINA”[68].
Do uczty Baltazara nawiązywał także J. Szujski w swym dramacie Śmierć Władysława IV, dotyczącym ostatnich lat panowania króla Władysława IV Wazy[69].
W XIX wieku polscy pisarze i poeci romantyczni, chętnie wykorzystujący biblijne inspiracje, sięgali w swych utworach do toposu niewoli babilońskiej. Porównywali w ten sposób niewolę Polaków do niewoli Izraela. Dużą popularnością cieszył się psalm 136 Super flumina Babylonis, który wyrażał uczucia cierpiących ucisk i prześladowania. Psalm ten stał się swoistym manifestem narodów pozbawionych swej państwowości. Topos ten zakorzenił się w polskiej twórczości szczególnie po klęsce powstania listopadowego.
Klemens Hofbauer jako prorok Daniel kontynuuje misję takich proroków Starego Testamentu jak Jeremiasz czy Izajasz. Przypomina tym samym o posłannictwie jezuity ks. Piotra Skargi. W swoich kazaniach Skarga, upominając Polaków, zapowiadał niewolę porównywaną przezeń do tej babilońskiej: I przywiódł na nie króla Chaldejskiego. (…) Wszystkich podał w ręce jego Pan Bóg, i wszystkie sprzęty i naczynia domu Bożego, małe i wielkie, z kościelnego skarbu i z królewskiego i z pańskich, i zaniósł do Babilonu[70]. Kapłan upominał: Chociaż ci ja nie Izajasz, ale cień jego i najpodlejszy posłaniec Boży, z porządku kapłańskiego jednak z Izajaszem wołam[71]. W innym miejscu przestrzegał: I jeszcze z tymże Izajaszem wołam na cię, Korono Polska i W. Ks. Litewskie: Biada niezbożnemu![72]. Po upadku państwa polskiego powrócono do pism Skargi, uznawszy jego wizje za prorocze.
Skarga przepowiadał upadek państwa, ale również jego odrodzenie. Jednocześnie teksty duchownego zawierają prorocze groźby pod adresem „Baltazara”. W innym tekście, pt. O miłosierdziu, Skarga grzmiał, piętnując jego świętokradzkie czyny: Biada tobie, co łupisz i wydzierasz, bo cię też obłupią, grozi Prorok. Jeśli o nieuczczenie naczynia Bożego monarcha świata wszystkiego Baltazar, iż ich do świeckiego stołu swego używał, tegoż dnia państwo i żywot utracił, to cóż się o świętokradztwo i gwałty a bezprawia kościołom Bożym [wyrządzane] stanie?[73]. Słowa te odczytywano jako aluzje do państw zaborczych. W kazaniu piątym, O boju i żołnierstwie chrześcijańskiem z dusznemi nieprzyjacioły, duchowny przypominał los potężnego króla babilońskiego: Baltazar monarcha tej nocy, której był wesół i z naczynia kościelnego pił, i państwo, i zdrowie stracił[74]. Skarga, wzorem Pisma Świętego, podkreślał rolę garstki „sprawiedliwych” w Izraelu, tzw. reszty, która wskazuje całemu ludowi właściwą drogę postępowania: To nasienie ludzkie: pobożni i święci, którzy się jeszcze między nami znajdują jako relikwie i ostatki dobrego Bożego nasienia, z którego się zaś cnota i pobożność hojna puścić i wzrost wziąć może (…). Dla nich Pan Bóg nie skąpi się na nas i użali się nad nimi, aby z nami nie byli poniżeni. Dziesięć takich Sodomę zachować mogło[75]. Pisma Skargi kończyły się wezwaniem do pokuty. Zawierało ono słowa proroctwa proroka Micheasza, który działał współcześnie z Izajaszem: Nie rozpuścisz już dalej gniewu Twego, bo Ty się w miłosierdziu kochasz. Obrócisz się do nas i zmiłujesz się nad nami (…). I złożysz z nas złości nasze, i wrzucisz w głębokość morską grzechy nasze[76]. Prorok Micheasz groził karami Bożymi jak niewola i zniszczenie Jerozolimy, ale w swoim widzeniu zapowiadał także odbudowę Izraela. Piętnował wady narodowe, zachłanność możnych, nieprawość wśród ludu, a jednocześnie zaznaczał, że ocalała „reszta” ma się do tego wydarzenia (odbudowy) przygotować przez odmianę serc, przez przemianę wewnętrzną. Wyrazicielem tych myśli jest na obrazie Matejki nowy błogosławiony Kościoła Klemens Hofbauer, jeden ze „sprawiedliwych”. Matejko doskonale znał przesłanie Skargi, o czym świadczy jego malarska wizja pouczającego Polaków jezuity. Matejko poprzez swoje prace ganił Polaków, upominał ich, wzywał do poprawy i przemiany, by w końcu obrazem Konstytucja 3 Maja pocieszyć ich, dodać wiary i wlać w ich serca nadzieję. Obraz ten był jego testamentem. Wizja Matejki była zatem ostatecznie wizją optymistyczną.
* * *
Dotychczasowe próby wytłumaczenia celowości umieszczenia postaci Klemensa Hofbauera na Matejkowskim obrazie dokonywane przez badaczy wskazują na brak głębszej znajomości osoby Świętego, jak też rozmiarów jego działalności w Warszawie. Dokładniejszej próby interpretacji dokonali jedynie Jarosław Krawczyk i Emanuel Rostworowski[77]. Analiza Krawczyka stała się znana szerzej dzięki popularnonaukowemu charakterowi jego tekstu[78].
Jedynym całościowym opracowaniem poświęconym obrazowi jest niewielka publikacja wydana nakładem Zamku Królewskiego w Warszawie[79]. Słusznie odnotowano w niej, że interpretacje Matejkowskiego ujęcia tematu konstytucji podejmowane przez historyków i historyków sztuki były raczej lakoniczne i powierzchowne. Obrazowi nie poświęcono zbyt wiele uwagi, traktując go jako dzieło schyłkowe i jedno z najsłabszych w twórczości Matejki[80]. Hanna Małachowicz dodaje: Odczytanie prawdziwych intencji Matejki pozostaje w sferze hipotez wysuwanych przez historyków i badaczy jego twórczości[81]. W publikacji przytoczono poglądy Krawczyka i Rostworowskiego. W świetle dotychczasowych analiz dotyczących celu umieszczenia postaci Klemensa Hofbauera na płótnie nie można zgodzić się z sugestiami historyków, że Matejko mógłby być przeciwny Konstytucji 3 Maja. Przeczą temu zresztą jego własne słowa odnotowane przez Mariana Gorzkowskiego. Dokładniejsze odniesienie się do ich wniosków zostanie przedstawione w osobnym artykule.
Czy może dziwić, że ów malarz historyk, jakim był Matejko, pod koniec swojego życia jeszcze intensywniej poszukiwał odpowiedzi na pytanie, kiedy i w jaki sposób Polska odzyska niepodległość? Stanisław Tarnowski celnie podsumował, że artysta nie poprzestawał w swych obrazach na analizie przeszłości. Wzorem pisarzy i poetów poszukiwał odpowiedzi na pytania, kiedy Polska się odrodzi i jak tego dokona. Te pytania przenikały jego twórczość: Patriotyczny ból to jest sama treść jego duszy i siła pierwsza jego natchnienia, jego siły twórczej. A to dręczące pytanie, które zawsze zostaje bez odpowiedzi, to pytanie, które zwrócone do przeszłości brzmi: Jak i dlaczego?, odniesione [zaś] do przyszłości brzmi: Kiedy i jakim sposobem? – to pytanie, które Mickiewicza przez Improwizację doprowadziło do Widzenia księdza Piotra i do Messjanizmu, ono to sprawiło, że Matejko także w równowadze być nie mógł, że owszem, brak równowagi musiał stać się jego naturą i znamieniem jego tworzenia[82].
W swym ostatnim wielkoformatowym obrazie Matejko dał na te pytania odpowiedź. Jego prorocza wizja spełniła się po 27 latach dokładnie w taki sposób, jak to przepowiedział.
dr Paulina Dąbrosz–Drewnowska
o. mgr lic. Kazimierz Piotrowski CSsR
Przypisy:
[1] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, z dziennika prowadzonego przez Maryana Gorzkowskiego, Kraków 1898, s. 522-523. [Wszystkie podkreślenia redakcji.]
[2] Ibidem, s. 538.
[3] Ibidem, s. 548.
[4] Ibidem, s. 49.
[5] Ibidem.
[6] Dzieła Józefa Szujskiego. Wydanie zbiorowe, Kraków 1889, seria I, t. VII, s. 485.
[7] Ibidem.
[8] Ibidem.
[9] Dzieła Józefa Szujskiego, Wydanie zbiorowe, seria III, t. I, s. 274.
[10] S. Tarnowski, Matejko, Kraków 1897, s. 44.
[11] Ibidem, s. 50.
[12] W. Smoleński, Stanowisko Władysława Kalinki w historiografii polskiej. Studium, Warszawa 1887, s. 10.
[13] W. Kalinka, Galicya i Kraków pod panowaniem austryackiem, Paryż 1853, s. XI.
[14] Ibidem, s. VII.
[15] W. Smoleński, Stanowisko Władysława Kalinki w historiografii polskiej. Studium, s. 13.
[16] Ibidem, s. VI.
[17] W. Smoleński, Stanowisko Władysława Kalinki w historiografii polskiej. Studium, s.14.
[18] W. Kalinka, Galicya i Kraków pod panowaniem austryackiem, s. 255.
[19] Dzieła ks. Waleryana Kalinki, t. 9, Konstytucja Trzeciego Maja: stosunki europejskie o przygotowania w Warszawie do Konstytucji 3-go Maja. Zamach stanu, wyd. 4, Kraków 1896, t. 3, s. 90.
[20] W. Smoleński, Stanowisko Władysława Kalinki w historiografii polskiej. Studium, s. 15.
[21] Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Rkp 6513, O znaczeniu obchodu 3 Maja. Odczyt x. [Waleriana] Kalinki C. R. w ratuszu lwowskim 1884.
[22] Ibidem.
[23] Ibidem.
[24] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 50.
[25] Ibidem, s. 52–53.
[26] „Czas”, 3 maja 1891.
[27] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 514.
[28] Ibidem, s. 522.
[29] Ibidem, s. 514.
[30] J. Szujski, Dzieje Polski, t. IV, s. 654.
[31] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 510.
[32] J. Szujski, Dzieje Polski, t. IV, s.651
[33] Ibidem.
[34] H. M. Słoczyński, Jan Matejko, s. 55.
[35] S. Tarnowski, Matejko, s. 14.
[36] Ibidem, s. 15.
[37] H. M. Słoczyński, „Kazanie Skargi” Jana Matejki w kontekście ówczesnej wiedzy o epoce i poglądów na dzieje Polski, „Folia HistoricaCracoviensia”, 24 (2018) z. 1, s. 60–61.
[38] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 51–52
[39] H. M. Słoczyński, „Kazanie Skargi” Jana Matejki, s.64.
[40] Ibidem, s. 65.
[41] Ibidem, s. 68.
[42] Ibidem, s. 52
[43] S. Witkiewicz, Jan Matejko, Kraków 1903, s. 74.
[44] Ibidem, s. 74.
[45] Ibidem, s. 74.
[46] S. Tarnowski, s. 11
[47] Ibidem, s. 25.
[48] M. Treter, Matejko : osobowość artysty, twórczość, forma i styl, Lwów 1939, s. 150.
[49] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 418.
[50] Ibidem, s. 54
[51] „Czas”, 2 grudnia 1887 r.
[52] „Czas”, 15 marca 1889 r.
[53] Ibidem.
[54] S. Tarnowski, Matejko, s. 395.
[55] Jako drugi został zawarty układ angielsko-francuski (tzw. Entente Cordiale, 1904), a następnie porozumienie rosyjsko-angielskie (1907).
[56] W 1879 r. w Wiedniu został zawarty sojusz między Niemcami a Austro-Węgrami, do którego w 1882 r. przystąpiły Włochy; istotą sojuszu były wzajemne zobowiązania do udzielenia sobie pomocy zbrojnej w razie napaści na jednego z uczestników porozumienia.
[57] „Czas”, 28 sierpnia 1891 r.
[58] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 491.
[59] Za dokonaną analizę weksylologiczną i cenne wskazówki składamy serdeczne podziękowania panu prof. Janowi Ptakowi z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego im. Jana Pawła II.
[60] J. Słowacki, Kordian: część pierwsza trylogii: spisek koronacyjny, oprac. J. Ujejski, wyd. 5, Wrocław 1948, s. 74.
[61] Mowa o zamachu na carewicza Mikołaja II. Będzie o tym mowa później.
[62] Jan Matejko. Epoka lat dalszych, do końca życia artysty, s. 91
[63] W. Kalinka, Galicya i Kraków pod panowaniem austryackiem, s. XI.
[64] „Czas”, 15 maja 1891.
[65] P. Calderón de la Barca, Życie snem, tłum. J. Szujski, Lwów 1882.
[66] „Gazeta Literacka”, 7 października 1822.
[67] Dzieła Juliusza Słowackiego, t. 1, Wiersze drobne, Lwów 1909, s. 326-327.
[68] A. Mickiewicz, Sonety i Sonety krymskie, Warszawa 1922, s. 26.
[69] J. Szujski, Śmierć Władysława IV: dramat w pięciu aktach, Kraków 1876. Nawiązania do uczty Baltazara padają w akcie I scenie pierwszej oraz w akcie II scenie drugiej.
[70] Piotra Skargi kazania i pisma co najprzedniejsze, oprac. W. Gomulicki, Warszawa 1913, s. 405.
[71] Ibidem, s. 361.
[72] Ibidem, s. 410.
[73] Ibidem, s. 222.
[74] Ibidem, s. 121.
[75] Ibidem, s. 425.
[76] Kazania na niedziele i święta całego roku ks. Piotra Skargi, oprac. J. N. Bobrowicz, Lipsk 1843, t. IV–VI, s. 221.
[77] J. Krawczyk, Matejko i historia, Warszawa 1990; E.M. Rostworowski, „Konstytucja 3 maja” i Matejkowska wizja czasów stanisławowskich, w: Fermentum massae mundi. Jackowi Woźniakowskiemu w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, Warszawa 1990, s. 463–473.
[78] J. Krawczyk, Trzeci maj a la Matejko, „Mówią Wieki” 5 (2011), s. 32–36.
[79] M. Wrede, H. Małachowicz, P. Sadlej, Jan Matejko. Konstytucja 3 maja. Historia. Obraz. Konserwacja, Warszawa 2007.
[80] H. Małachowicz, Obraz „Konstytucja 3 maja” Jana Matejki, w: M. Wrede, H. Małachowicz, P. Sadlej, Jan Matejko. Konstytucja 3 maja. Historia. Obraz. Konserwacja, Warszawa 2007, s. 25.
[81] Ibidem.
[82] S. Tarnowski, Matejko, s. 13