7. CECHY OSOBOWOŚCI O. BERNARDA
Dziś poznajemy o. Bernarda jako człowieka z hrabowskiego rodu, którego cechy osobowości były dość wyraźne. Dowiadujemy się też, w jaki sposób potrafił wykorzystać swoje rodowe koneksje do rozwoju Zgrmadzenia Redemptorystów na ziemiach polskich.
7. CECHY OSOBOWOŚCI O. BERNARDA

O. Bernard w młodości
O. Jacek Woroniecki, dominikanin, tak pisze w przedmowie do życiorysu o. Bernarda, napisanego przez redemptorystę o. Mariana Pirożyńskiego: „Jesteśmy narodem o wyraźnej przewadze temperamentu sangwinicznego, zasobnym w siły duchowe, wybuchowym i łatwo zapalającym się do wszystkiego co dobre, piękne i wzniosłe, ale niezbyt trwałym, zmiennym, łatwo kontestującym się pozorami i zbyt dbałym o wygląd na zewnątrz. Takie temperamenty potrzebują mocnych karbów wychowania. Gdy ich nie znajdą, łatwo się wypaczają i tracą nieraz na marne wielkie, naturalne uzdolnienia. Lecz należycie wychowane, umocnione i pogłębione dają ludzi o charakterach bardzo cennych dla życia społecznego. Wieszcz narodu Adam Mickiewicz doszedł do przekonania, że centralne zagadnienie pedagogiki polskiej polega na pogodzeniu owego zapału i entuzjazmu z rozsądkiem i wytrwałością. Otóż ród Łubieńskich, który wydał o. Bernarda posiadał w bardzo wybitnym stopniu te cechy naszego temperamentu narodowego. O Łubieńskich mówiono, że mają we krwi pewną domieszkę szampana” (M. Pirożyński, O. Bernard Łubieński, Wrocław 1946, s. 8).
Łaska Boża nigdy nie niszczy natury, ale ją wzbogaca i uszlachetnia, przy czym pozostają pewne rysy osobowości człowieka, które potraktowane w oderwaniu, zdają się mieć rysy wad, ale w całokształcie charakteru pięknie harmonizują z pozytywnym obrazem danej osobowości.
O. Bernard Łubieński nie odróżniał się od swoich przodków. Miał zdolności ogólne raczej średnie, bo przecież nie powiódł mu się egzamin maturalny. Natomiast uzdolnienia lingwistyczne posiadał bardzo dobre. Oprócz języka ojczystego, którego dwukrotnie się uczył (raz w dzieciństwie, a następnie w wieku 36 lat), władał dobrze językiem angielskim, francuskim, włoskim, niemieckim i łacińskim. Takie możliwości językowe otwierały mu szerokie kontakty osobowe i umożliwiały korzystanie z całej europejskiej literatury. O. Bernard nigdy nie był naukowcem, bo nie posiadał umysłu ścisłego i zamiłowania do teoretycznych dociekań. Był to jednak umysł niezwykle inteligentny i bystry, a wspomagany bujną, poetycką wyobraźnią, stwarzał mu znakomite możliwości kaznodziejskie. Wspomniana wyżej „szampańskość” i poczucie szlacheckiej godności nie opuszczały go nigdy. Odziedziczył to widocznie po swoim ojcu, który mimo kurczenia się coraz bardziej możliwości finansowych, starał się zawsze prowadzić swój dom po wielkopańsku. Na temat tej „szampańskości” o. Bernarda wyraził się kiedyś wizytator z prowincji austriackiej redemptorystów: „Macie w polskiej prowincji Zgromadzenia dwóch hrabiów: jeden jest bardziej redemptorystą niż hrabią (o. Żółtowski), drugi bardziej hrabią niż redemptorystą (o. Łubieński)”. Widać stąd, że i wizytatorzy mogą się mylić w swoich ocenach, biorąc różne zewnętrzne objawy postępowania za wyraz osobowości.

O. Bernard ze swoją mamą i braćmi
O. Łubieński faktycznie utrzymywał liczne kontakty z krewnymi i w ogóle ze szlachtą. Współbracia zakonni chłopskiego pochodzenia mieli mu niejednokrotnie za złe, że „reguły odnoszące się do zakonnej prostoty inaczej stosował do nich a inaczej do siebie. Oni musieli z misji wracać prosto do klasztoru, a jemu zawsze było po drodze do krewnych we dworach”. Zarzut ten wydawał się na pozór słuszny. Odwiedziny te miały jednak w rzeczywistości charakter na wskroś apostolski. Były to właściwie rekolekcje dla państwa, dla ich służby, połączone zwyczajnie ze spowiedzią generalną. O. Bernard nie schlebiał panom, ale otwarcie mówił im prawdę prosto w oczy. Wytykał niesprawiedliwość społeczną oraz różne szlacheckie wady i grzechy. Byli to bowiem ludzie materialnie zazwyczaj bogaci, ale duchowo nieraz bardzo opuszczeni, bo rzadko kto, a już na pewno nie miejscowy proboszcz, zdobywał się na odwagę powiedzenia im uczciwej prawdy. Od o. Bernarda przyjmowali wszystko, bo jego słowa miały charakter jakby osobistego wyznania, ponieważ on był jednym z nich. „Ja też hrabią śmierdzę” – powiedział im kiedyś pod koniec takiego rachunku sumienia. Oni zaś, dumni panowie, nie obrazili się, choć słowa były twarde, a prawda w nich zawarta – gorzka.
O. Łubieński uważał się zapewne za drugiego po św. Klemensie fundatora redemptorystów w Polsce. Był przekonany, że jego powołaniem jest rozkrzewianie Zgromadzenia na wszelki możliwy sposób. Fantastyczne, nierealne czasem plany przełożeni musieli sprowadzać do poziomu rzeczywistości. Dynamizm ten był jednak potrzebny i twórczy. O. Bernard swoją „pańskość” kontrolował i umartwiał, przepraszając nieraz na klęczkach za chwilowe, przesadne jej objawy. Najlepszym zaś dowodem jego zakonnej prostoty było umiłowanie prostego ludu polskiego i poświęcenie mu wszystkich sił swego życia. Wielkopańskie maniery i kontakty to tylko margines jego osobowości, a zasadniczym powołaniem, które całym sercem umiłował, była ewangelizacja ubogich. W takim postępowaniu o. Bernarda widzimy całkowitą zgodność z duchem misyjnym założyciela i właściwym charyzmatem Zgromadzenia Redemptorystów. Szlachectwo zobowiązuje. O. Bernard był prawdziwym szlachcicem, prawdziwym Łubieńskim, ale oddanym pokornie służbie zbawienia każdego, a szczególnie prostego i biednego człowieka.

Medal stulecia powrotu CSsR do Polski
Taki był o. Łubieński jako człowiek swoich czasów i swego środowiska. Pochodzenie arystokratyczne ułatwiało mu na pewno przeprowadzenie wielu spraw, ale też przysparzało trudności. Wykorzystał to wszystko dla chwały Bożej, dla budowania królestwa Bożego i osobistego uświęcenia. Stąd płynie jego wielkość, którą podziwiamy mając nadzieję, że wkrótce nadejdzie czas, kiedy Kościół urzędowo potwierdzi te nasze przekonania. Módlmy się o to gorąco!
opr. o. Stanisław Stańczyk CSsR, o. Sylwester Cabała CSsR
MODLITWA O UPROSZENIE ŁASK ZA PRZYCZYNĄ CZIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO O. BERNARDA ŁUBIEŃSKIEGO ORAZ O JEGO BEATYFIKACJĘ
Boże, który Sługę Twego, Bernarda, obdarzyłeś apostolskim zapałem i mocą ducha w niesieniu krzyża, spraw prosimy, aby ten, który dla prowadzenia ludzi do Królestwa Prawdy i Miłości oddał całe swoje życie, doznawał czci świętych wśród wiernych Twojego Kościoła i był naszym orędownikiem u Ciebie. Udziel nam za jego przyczyną łaski …, której obecnie szczególnie potrzebujemy. Prosimy Cię o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.