6. ZNAKOMITY REKOLEKCJONISTA I SPOWIEDNIK
Dziś poznamy, w jaki sposób o. Bernard prowadził różne rodzaje rekolekcji dla parafian, różnych grup i pojedynczych osób. Dowiemy się też, jak pomagał ludziom w przygotowaniu i przeżywaniu sakramentu pokuty. Czasem można było usłyszeć taki komentarz: „Co za rekolekcje! Takich nie miałem, ani przedtem, ani potem. Od tej daty zaczęła się nowa era w moim życiu”.
6. ZNAKOMITY REKOLEKCJONISTA I SPOWIEDNIK
O. Bernard Łubieński zasłynął w Polsce jako wielki misjonarz ludowy z Bożej łaski, ale był on również znakomitym rekolekcjonistą. Liczebnie ilość rekolekcji różnego typu, które przeprowadził przewyższyła ponad dwukrotnie ilość misji (775).
O. Łubieński miał w sobie wiele z ducha założyciela swego Zgromadzenia, św. Alfonsa Marii de Liguori, któremu Kościół nadał zaszczytny tytuł „Doktor Najgorliwszy”. Ta właśnie apostolska gorliwość i pasterska miłość kazała o. Bernardowi przyjmować wszystkie rekolekcyjne zaproszenia i stąd też tak wielka różnorodność dawanych przez niego rekolekcji. Były to rekolekcje ogólnoparafialne oraz rekolekcje dla różnych stanów i ugrupowań ludzi. Były też tzw. rekolekcje zamknięte i tu przeważały ćwiczenia duchowe dla kapłanów.
O. Bernard był prawdziwym mistrzem w głoszeniu rekolekcji. Zwykle opierał swoje nauki o jakieś wydarzenie biblijne, przypowieść ewangeliczną, względnie o tekst modlitwy. Rozwijał tematy po mistrzowsku i umiał tak trafiać do serca słuchaczy, że pamiętano go do śmierci. Zdarzało się, że nieznani ludzie spotykali wiele lat później któregoś z redemptorystów i przyznawali się szczerze: „Znam ojca Łubieńskiego, byłem na jego rekolekcjach. Co za rekolekcje! Takich nie miałem, ani przedtem, ani potem. Od tej daty zaczęła się nowa era w moim życiu”.
Rekolekcje głosił o. Łubieński prawie do samej śmierci. Kiedy liczył już 82 lata, zaproszono go na rekolekcje dla całego Episkopatu Polski zebranego w Gnieźnie u grobu św. Wojciecha. Przygotowywał się do nich solidnie przez kilka miesięcy. Kiedy wreszcie stanął przed dostojnym gronem słuchaczy, pozdrowił ich z wielkim szacunkiem: „Najznakomitsi i najdostojniejsi arcypasterze!”. Potem jednak uniesiony misyjnym zapałem wołał: „Biskupie, oto wilk wdziera się do owczarni, a ty śpiesz!”. Sławne to były rekolekcje.
O. Łubieński miał również wielki dar przenikania ludzkich sumień. Wierzono w jego słowo, zwłaszcza gdy chodziło o rozpoznanie powołania. Biskupi obawiali się czasem, że jedno zdanie o. Bernarda rzucone klerykowi: „duszo, ty nie masz powołania”, wyludni im po prostu seminaria. Oczywiście nie chodziło tu o to, by po rekolekcjach jak najwięcej kleryków opuściło seminarium, tylko o wyklarowanie postaw niejasnych i rozwianie pojawiających się niekiedy złudzeń odnośnie własnego powołania.
Do o. Bernarda zgłaszało się też sporo ludzi na rekolekcje indywidualne. Byli to tak duchowni jak i świeccy, a także ludzie młodzi, którzy pragnęli rozpoznać swoje powołanie i dokonać dobrego wyboru stanu. Znalazł zawsze dla każdego czas i z równym przekonaniem i troską o dobro duchowe przemawiał do jednej osoby jak i do tysięcznych tłumów.
Oczywiście słowo głoszone to był zasiew, a obfite żniwo zbierał o. Bernard dopiero w konfesjonale. Słuchaniu spowiedzi poświęcał wiele godzin dziennie prawie do samej śmierci. Był prawdziwym łowcą dusz, który wielu ludziom z powikłanym sumieniem dopomógł odnaleźć pokój i radość życia Bożego. Zachęcał wiernych do częstej i gorliwej spowiedzi świętej, gdyż jak mówił: „gorliwa spowiedź to termometr gorliwego życia”. Podkreślał, że „nigdy nie będzie dobrej spowiedzi, jeśli rachunek sumienia nie jest dobry”. Zalecał zatem swoim słuchaczom codzienny rachunek sumienia, szczególnie wieczorny. To dzięki niemu istnieje bowiem większa możliwość systematycznej pracy nad sobą.
Sam skarżył się jednak, że nie ma daru kierowania duszami. „Ja nie umiem prowadzić dusz w konfesjonale na długie lata. Umiem wyciągnąć z błota, jestem jak ta gwałtowna burza, która niszczy wszystko co złe w duszy, ale nie jestem sposobny, by dalej prowadzić”. Zresztą o. Łubieński jako misjonarz przebywający z racji prac apostolskich więcej w terenie niż w klasztorze nie miał po prostu czasu na takie systematyczne kierownictwo duchowe. W każdym razie ktokolwiek szukał u niego światła i rady, znajdował je w obfitości, choćby to był nawet penitent o wysokim poziomie życia duchowego.
Pod koniec jednej misji proboszcz powiedział o. Łubieńskiemu, że pewien pan, który dawno się nie spowiadał, a jego życie jest publicznym skandalem, chodzi na misje i staje zawsze w tym samym miejscu przy głównych drzwiach kościelnych pod chórem. Na krótko przed kazaniem, które miał wygłosić inny misjonarz, o. Bernard wybrał się z plebanii do konfesjonału, opierając się na ramieniu kościelnego. Gdy doszedł do wielkich drzwi, wysunął rękę spod ramienia swego towarzysza i wyciągnął ją w kierunku owego pana, prosząc go uprzejmie, by pomógł mu dostać się do konfesjonału. Ów człowiek nieco zdziwiony spełnił prośbę kulawego misjonarza. O. Bernard nie wypuszczając jego ręki, odezwał się do niego: „Bardzo panu dziękuję! A w nagrodę za przysługę wyspowiadam pana zaraz, nie będzie pan musiał czekać w kolejce”. Człowiek ten nie spodziewał się czegoś podobnego. Tłumaczył się, że nie może się teraz spowiadać, gdyż nie jest przygotowany, ale jego argumenty nie przekonały o. Bernarda, który powiedział: „Nic nie szkodzi! Ja panu pomogę. Niech pan uklęknie”. Rad nie rad, człowiek ten uklęknął i zaczęła się długa spowiedź. A gdy odchodził od konfesjonału, miał w oczach łzy radości, które świadczyły, że odtąd rozpoczyna nowe życie.
Takich przypadków było wiele, ale oczywiście ogromna większość wiadoma jest tylko Bogu, o. Bernardowi i uszczęśliwionemu odzyskaniem łaski Bożej penitentowi.
Pamiętajmy, że każda spowiedź, byle była szczera i przeżyta ze skruchą w sercu, prawdziwie jedna nas z Bogiem. Niech Matka Najświętsza i Sługa Boży o. Bernard wyjednają łaskę szczerej spowiedzi szczególnie tym, którzy już dawno nie odważyli się uklęknąć w pokorze ducha przy konfesjonale, aby otrzymać Boże przebaczenie.
opr. o. Stanisław Stańczyk CSsR, o. Sylwester Cabała CSsR
MODLITWA O UPROSZENIE ŁASK ZA PRZYCZYNĄ CZIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO O. BERNARDA ŁUBIEŃSKIEGO ORAZ O JEGO BEATYFIKACJĘ
Boże, który Sługę Twego, Bernarda, obdarzyłeś apostolskim zapałem i mocą ducha w niesieniu krzyża, spraw prosimy, aby ten, który dla prowadzenia ludzi do Królestwa Prawdy i Miłości oddał całe swoje życie, doznawał czci świętych wśród wiernych Twojego Kościoła i był naszym orędownikiem u Ciebie. Udziel nam za jego przyczyną łaski …, której obecnie szczególnie potrzebujemy. Prosimy Cię o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.