10. O. BERNARD ŁUBIEŃSKI JAKO PRZYJACIEL KAPŁANÓW
Przeżywając 90. rocznicę śmierci o. Bernarda Łubieńskiego dowiemy się dziś, że był on w bardzo dobrych relacjach z kapłanami, którym pomagał duchowo w wielu różnych miejscach i sytuacjach. Księża ze swej strony byli bardzo wdzięczni za przeprowadzone dla nich rekolekcje, przeżytą u niego spowiedź i otrzymane wskazówki.
10. O. BERNARD ŁUBIEŃSKI JAKO PRZYJACIEL KAPŁANÓW

O. Bernard w sile wieku
Już od czasów św. Alfonsa Marii de Liguori redemptoryści żyli w bardzo dobrych relacjach z duchowieństwem zakonnym i diecezjalnym. Założyciel Zgromadzenia bardzo dbał o to, by księża mogli zawsze znaleźć w klasztorze miejsce, aby się zatrzymać i bardzo chętnie przyjmował ich na rekolekcje. Pierwsze domy we Włoszech miały dużo pomieszczeń, o wiele więcej niż potrzebowała ich wspólnota zakonna. Przeznaczenie tych dodatkowych pokoi było właśnie przewidziane dla księży, którzy zechcą w klasztorze odprawić swoje rekolekcje. W czasach św. Alfonsa księża rzeczywiście potrzebowali podbudowy życia duchowego oraz dokształcenia w dziedzinie teologicznej, gdyż ówczesny poziom duchowieństwa nie wszędzie był zadowalający.
W okresie, kiedy o. Bernard przybył do Polski, mieliśmy światłych i pobożnych kapłanów. Każdy jednak ksiądz, podobnie jak i ludzie świeccy, potrzebuje od czasu do czasu odnowy wewnętrznej i duchowego wytchnienia. O. Łubieński rozumiał doskonale te potrzeby i dlatego służył kapłanom na wszelki dostępny mu sposób. Wielu z nich, nie wyłączając biskupów, było jego osobistymi przyjaciółmi. Szukali u niego rady zwłaszcza w trudniejszych sprawach, spowiadali się u niego i pod jego kierownictwem odprawiali rekolekcje. Były to często rekolekcje grupowe, których o. Łubieński wygłosił w różnych diecezjach ponad 200 serii, ale nie brakowało również rekolekcji indywidualnych w naszych klasztorach. Obojętne czy było kapłanów dziesiątki, czy tylko jeden, o. Bernard z jednakowym zaangażowaniem oddawał się tej pracy, wiedząc dobrze, że dusza kapłańska też potrzebuje serdecznej bratniej pomocy. Umiał trafić do kapłańskiego serca, wlewać otuchę i umacniać na dalszą ofiarną służbę dla Kościoła.
O. Łubieński miał szczególny dar pocieszania strapionych serc kapłańskich. Pisze na ten temat jeden z kapłanów: „Podczas wojny zostałem wywieziony z parafii i zupełnie zniszczony materialnie. W ogromnym utrapieniu ducha pojechałem do Mościsk, by pod przewodnictwem Sługi Bożego o. Bernarda odprawić w październiku 1916 roku przynajmniej trzydniowe rekolekcje. Przychodził na konferencje wytrwale i punktualnie wlokąc się o kiju i prześlicznie rozwijał modlitwę: «Niech się dzieje, niech będzie pochwalona i na wieki wywyższona najsprawiedliwsza, najwyższa i miłości najgodniejsza wola Boża we wszystkim. Tak, we wszystkim…». Chyba już w niebie odbiera nagrodę za tyle dobra, które zdziałał dla mnie, biednego kapłana, stawiając mnie zupełnie na nogi, całkowicie w Chrystusie odnowionego”.

Z kapłanami i współbraćmi podczas misji
W ostatnich latach XIX stulecia pojawiła się sprawa wielkiego działacza ludowego, ks. Stojałowskiego. Z powodu swej radykalnej działalności społecznej popadł on w zatargi z władzą kościelną i został zawieszony w czynnościach kapłańskich. Sprawa ciągnęła się dosyć długo. Ks. Stojałowski kontaktował się w międzyczasie z o. Łubieńskim i ten powoli, cierpliwie doprowadził tego zacnego skądinąd kapłana do pojednania się z biskupem i załagodzenia wszelkich nieporozumień. Jednak ks. Stojałowski agitował nadal pośród ludu wbrew zakazowi biskupa i popadł po raz drugi w kary kościelne. Jego zwolennicy byli w niektórych parafiach liczni, stąd też powstało pewne niebezpieczeństwo dla Kościoła. Misjonarze redemptoryści i sam o. Łubieński musieli podczas swych prac apostolskich wyraźnie wystąpić przeciw temu ruchowi, który w zasadzie był słuszny, ale schodził wyraźnie na drogę niezgodną z Ewangelią Chrystusa. W pewnej parafii w górach o. Bernard urządził podczas misji publiczne nabożeństwo ekspiacyjne za tego rodzaju zgorszenia. Z powodu ciasnego kościółka nabożeństwo odbyło się na wolnym powietrzu i był na nim obecny w przebraniu sam ks. Stojałowski. Na drugi dzień przysłał on misjonarzowi list, w którym stwierdził, że od wiary katolickiej nigdy nie odstąpi i podpisał się własną krwią: „ks. Stojałowski, kapłan wierny Kościołowi rzymskiemu”. Do osobistego spotkania doszło dopiero po kilkunastu miesiącach. Wówczas ks. Stojałowski odprawił rekolekcje pokutne łącznie ze spowiedzią u o. Łubieńskiego i już na dobre pojednał się ze swymi kościelnymi zwierzchnikami.
Takich kapłanów, którzy mieli różne problemy, nieraz bardzo trudne, zgłaszało się do o. Bernarda więcej. Historia milczy o ich przeżyciach, bo były one zbyt osobiste i delikatne, by je przekazywać do publicznej wiadomości. W każdym razie jest pewne, że oni wszyscy znajdowali w ojcu Łubieńskim współczującego, dobrego ojca, który przyjmował ich z największą wyrozumiałością i ułatwiał wybrnięcie z różnych życiowych kłopotów.
Przemawiał do kapłanów z takim namaszczeniem i tak wzniośle przedstawiał im kapłańskie powołanie oraz wynikające z niego obowiązki, że nawet biskup tarnowski Ignacy Łobos w ten sposób wyraził się po zakończeniu rekolekcji dla kapłanów swojej diecezji: „Gdybym miał pojęcie o tak strasznej odpowiedzialności, uciekłbym od swoich święceń”.

Wystawa o ojcu Bernardzie
O. Łubieński cenił niezwykle wysoko swoje kapłańskie i zakonne powołanie, i dążył usilnie do tego, by wszyscy powołani równie wysoko je cenili. Rozważając taką postawę Sługi Bożego, prośmy Boga za jego wstawiennictwem o to, by Kościół powszechny, jak również Kościół na naszej polskiej ziemi miał zawsze dobrych i gorliwych kapłanów. Widząc zaś wielkie potrzeby Kościoła, które Pan Jezus nazwał w Ewangelii wielkim żniwem, prośmy gospodarza tego żniwa, aby wysyłał na nie nowych, licznych i szczerze oddanych sprawie pracowników. Niech o. Bernard raduje się w niebie, że jego troska o kapłanów i powołania kapłańskie jest nadal prawdziwą troską serca każdego wierzącego Polaka.
opr. o. Stanisław Stańczyk CSsR, o. Sylwester Cabała CSsR
MODLITWA O UPROSZENIE ŁASK ZA PRZYCZYNĄ CZIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO O. BERNARDA ŁUBIEŃSKIEGO ORAZ O JEGO BEATYFIKACJĘ
Boże, który Sługę Twego, Bernarda, obdarzyłeś apostolskim zapałem i mocą ducha w niesieniu krzyża, spraw prosimy, aby ten, który dla prowadzenia ludzi do Królestwa Prawdy i Miłości oddał całe swoje życie, doznawał czci świętych wśród wiernych Twojego Kościoła i był naszym orędownikiem u Ciebie. Udziel nam za jego przyczyną łaski …, której obecnie szczególnie potrzebujemy. Prosimy Cię o to przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.