Święty Bartłomiej Longo – oblat Zgromadzenia Najświętszego Odkupiciela
Gdy Bóg wytyczył już dla niego drogę, zechciał posłużyć się „żywymi świadkami świętości”, aby pomóc Bartłomiejowi Longo w przemianie. Wartość świadectwa, które czyni cuda, ukazuje przykład mistyków redemptorystów Ribery, Leone i Losito, którzy byli spowiednikami i kierownikami duchowymi nowego świętego. Warto więc przyjrzeć się przykładowi świętości tych, którzy prowadzili go za rękę.

Święty Bartłomiej Longo (1841-1926) jest na całym świecie utożsamiany z Sanktuarium Maryjnym w Pompejach i jego licznymi dziełami charytatywnymi. Apostoł różańca i założyciel sanktuarium, postać symboliczna, której życie świadczy o głębokiej duchowej i społecznej przemianie oraz autentyczny świadek nadziei, został ogłoszony świętym przez papieża Leona XIV w niedzielę 19 października 2025 roku, w trakcie Jubileuszowego Roku Nadziei! Ta wiadomość jest szokująca, zdumiewająca i wzruszająca. To wydarzenie o niezwykłym znaczeniu dla Kościoła. Papież Franciszek, będąc pacjentem Polikliniki Gemelli w Rzymie, zatwierdził głosy członków Dykasterii ds. Kanonizacyjnych w sprawie kanonizacji błogosławionego Bartłomieja Longo.
Można stwierdzić, że świętość Bartłomieja Longo stanowi bardzo ważną część historii Zgromadzenia Redemptorystów. Podczas gdy cała wspólnota i wierni oddani Sanktuarium Pompejańskiemu radowali się z jego kanonizacji, także Zgromadzenie Redemptorystów powinno się radować, biorąc pod uwagę relacje łączące świętego z założycielem-adwokatem, a w szczególności z trzema znaczącymi postaciami redemptorystów, którzy działali w Kościele południowej Kampanii i Apulii w XIX wieku – wszyscy ogłoszeni czcigodnymi sługami Bożymi. Są to trzy gwiazdy na redemptorystowskim firmamencie. Bartłomiej Longo wprowadza do chwalebnych ołtarzy niewidocznych z pozoru świadków, przez których Bóg przemówił do niego ponownie: siewców słowa, zakonników, którzy swoim skrupulatnym, pracowitym i twórczym świadectwem otworzyli go na nowość życia; ziemskich aniołów, którzy prowadzili go w poszukiwaniu woli Bożej. Wspomnijmy pustelnika z Neapolu, ojca Emanuela M. Riberę (1811-1874), następnie mistyka z Angri, ojca Józefa M. Leone (1829-1902), a po nim przyjaciela i doradcę św. Piusa X, ojca Antoniego M. Losito (1838-1917). Trzy imiona i trzy twarze, które niemal naturalnie schodzą na drugi plan w stosunku do postaci Bartłomieja Longo, ale które w pełni wyrażają silną i decydującą wartość motta redemptorystów: „obfite u Niego odkupienie”. Sanktuarium w Pompejach, które stało się miejscem wielu łask, ma swój początek w „łasce”, którą Bartłomiej Longo otrzymał od Boga za ich pośrednictwem. Przyszły święty, kierując się poszukiwaniem prawdy o Absolucie, zdaje się dostrzegać w najbliższych sobie synach duchowych św. Alfonsa Marii de Liguori niezwykłych przedstawicieli świętości i duszpasterstwa ludowego w Kościele neapolitańskim. Każdy z nich ma swój własny wizerunek, a Bartłomiej Longo odczuwa wdzięczność wobec każdego z nich za wpływ, jaki wywarli na jego osobowość w trzech różnych okresach jego życia i duchowej ewolucji.

W pierwszym okresie zaraz po jego nawróceniu (1846-1874) ważną rolę odgrywa o. Emanuel Ribera, uczony, wielki kierownik duchowy i apostoł prasy ascetyczno-mistycznej w Neapolu. Longo spotkał go po swoim nawróceniu i stał się dla niego bliskim towarzyszem, uważając go za „wielkiego świętego naszych czasów”. Podziwiał go za „surowość jego życia… za aktywność w posłudze… za łagodność i pokorę w spotkaniach… za nieustanne zjednoczenie z Bogiem i ducha modlitwy”. Przez niego odczuwał, że Bóg kieruje jego życiem zgodnie z planami Opatrzności. Tymi słowami Longo, w swoim zeznaniu podczas procesu o. Ribery, nakreśla osobowość czcigodnego sługi Bożego.
Decydujący był wpływ o. Ribery na jego ostateczne nawrócenie, na jego wybory powołaniowe (doktryna o powołaniu i wyborze stanu życia, pobożność i duchowość maryjna oraz nauczanie mariologiczne), na jego życie duchowe (doktryna ascetyczna i pokutna), na jego lektury (kult Męki Pańskiej) oraz na jego duchowość (misja w świecie jako służba chrześcijańska).
W drugim okresie po nawróceniu Longo (1885-1902) pojawia się o. Józef M. Leone, który dał się poznać jako przykładny świadek otwartości na łaskę. Pomimo słabego zdrowia, bez reszty poświęcił się posłudze kapłańskiej. Potrafił rozpalać nadzieję wśród wiernych, ukazując im odkupieńczą wartość Krwi Jezusa. Wybitne postacie Neapolu drugiej połowy XIX wieku, założyciele dzieł charytatywnych i nowych rodzin zakonnych, tacy jak św. Alfons M. Fusco, założyciel Sióstr Baptystek, i św. Katarzyna Volpicelli, założycielka Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszego Serca, święty Bartłomiej Longo i jego żona, znaleźli w nim cenne natchnienie i oparcie; był ich moderatorem i przewodnikiem duchowym przez osiemnaście lat.

Od początku pobytu w Angri (1885-1902) aż do swej śmierci o. Leone był blisko zaangażowany w dzieło Bartłomieja Longo i hrabiny Marianny Farnararo De Fusco, jego żony, w tworzenie wielkiego i niezwykłego dzieła Pompejów. Swoimi interwencjami czcigodny ojciec Józef przyczynił się do nadania inicjatywom w Dolinie Pompejów prawdziwie chrześcijańskiego poczucia mądrości, konsekwentnej świętości życia i duchowej płodności. Niestrudzenie współpracował z Bartłomiejem Longo w sektorze dzieła pompejańskiego sprzeciwiającego się marginalizacji, które szło pod prąd (tj. przeciwko niewolnictwu materialnemu i moralnemu, systemowi więziennictwa itp.). Wraz ze świętym Longo przewodził Córkom Różańca, dla których podyktował pierwszą Regułę. Wreszcie stał się heroldem i obrońcą ogłoszenia dogmatu o Wniebowzięciu Maryi, zachęcając i nakłaniając Longo do poparcia tej inicjatywy. Wspierał tych małżonków także w trudnych dla dzieł charytatywnych związanych z sanktuarium w Pompejach czasach i postarał się o włączenie ich do grona Oblatów Zgromadzenia Redemptorystów w 1894 roku. 2 sierpnia 1902 Bartłomiej Longo napisał list z podziękowaniami do Przełożonego Generalnego, o. Macieja Rausa (1829-1917) za to, że udzielił mu „daru braterstwa w Zgromadzeniu, ponieważ jesteśmy zobowiązani świętą wdzięcznością za nauki i rady otrzymane od ojców”, a następnie udał się do Angri, aby wyspowiadać się u o. Leone, który był już u kresu życia. Spotkali się ponownie 6 grudnia, przed spokojną śmiercią ojca. Podczas procesu informacyjnego ojca Leone, Bartłomiej Longo zaświadczył o wpływie, jaki czcigodny ojciec wywarł na niego poprzez swoje nauki i osobisty przykład. Ojciec Leone został ogłoszony czcigodnym sługą Bożym przez papieża Franciszka 18 grudnia 2024 roku, w 140. rocznicę jego pierwszego spotkania ze świętym Bartłomiejem Longo (1884-2024).

W trzecim okresie życia (1902-1917) relacje między Bartłomiejem Longo a redemptorystami były podtrzymywane za pośrednictwem o. Antoniego M. Losito. Powodem, który skłonił świętego Longo, aby zwrócić się do o. Losito, była jego sława świętości. Posługa duchowa, którą o. Losito świadczył względem Longo w szczególnie trudnych czasach, miała na celu wzbudzenie w nim „wyłącznie nadprzyrodzonych motywów wiary i miłości” dla przyszłości instytutów edukacyjnych, które założył „w jedności celu” z sanktuarium. Chociaż konkretny obszar „jego współpracy utożsamia się ze światem ducha i sumienia” świętego Bartłomieja, często nie obyło się bez „zewnętrznych reperkusji”. W ten sposób uczeń Patrona Moralistów i Spowiedników stał się dla małżeństwa Longo-Fusco „doradcą życia wewnętrznego” par excellence.
Ojciec Losito jawi się jako Boży doradca i wyrocznia w doświadczeniach „agonii” świętego, w jego „wewnętrznych zmaganiach”, w udręce sumienia, w opuszczeniu, w duchowym oczyszczeniu, w jego kenozie. To on w dużej mierze odpowiada za wpływ, jaki nauka i przykład świętego Alfonsa Marii de Liguori wywarły na Bartłomieja Longo w podobnych okolicznościach. To właśnie o. Losito zaszczepił w nim ducha posłuszeństwa papieżowi. W tym celu o. Losito mógł wykorzystać prestiż, jakim cieszył się u św. Piusa X, który w latach 1905-1914 wielokrotnie przyjmował go na prywatnych audiencjach. Sam Longo potwierdza, że: „Pius X raczył nam powiedzieć podczas jednej z naszych audiencji, że widział wyraźny dowód nadzwyczajnych darów tego sługi Bożego”. O. Losito towarzyszył mu w najbardziej burzliwych latach relacji Bartłomieja Longo ze Stolicą Apostolską. Najciemniejszy dla niego okres trwał od grudnia 1904 do stycznia 1906 roku, w ciągu tych „bardzo smutnych czternastu miesięcy”. Pius X i jego współpracownicy wystawili obu założycieli na bardzo ciężką próbę. O. Losito ostatecznie ułatwił mediację między Stolicą Apostolską a adwokatem Longo w sprawie przyszłego zarządzania dziełami w Dolinie Pompejów. Od samego początku swojego dzieła Bartłomiej Longo otrzymywał prośby o przyjęcie dziewcząt, które były córkami uwięzionych matek lub ojców. W ten sposób Bartłomiej Longo powrócił do swojego dawnego projektu. Longo wyobrażał sobie utworzenie instytutu działającego na rzecz prewencji i resocjalizacji córek więźniów. To właśnie ojciec Losito wykorzystał względy, jakimi cieszył się u Piusa X, aby ułatwić Bartłomiejowi Longo drogę do zrealizowania „ostatniego, najszczerszego pragnienia”. 22 czerwca 1910 roku o. Losito przebywał w Rzymie i został przyjęty na audiencji przez Piusa X, a następnie skorzystał z okazji, by bronić sprawy nowego dzieła. Wyjaśnił papieżowi prawdziwe znaczenie dzieła, którego bezpośrednim celem było zapobieganie grzechowi. Papież wyraził zgodę i pobłogosławił nowe dzieło. Jednak ostry list komisji kardynałów ostudził entuzjazm i położył kres wszelkim dalszym inicjatywom. Bartłomiej Longo, choć zasmucony i zmartwiony, posłusznie przyjął decyzję. Ojciec Losito nadal wspierał go w obliczu wszelkich trudności, namawiając go, by nie rezygnował ze swojego szlachetnego celu. Powtarzał: „Każdy, kto uczestniczy w tym dziele, będzie miał swoje imię zapisane w niebie, ponieważ nie tylko zbawia ono dusze… ale także bezpośrednio przyczynia się do zmniejszenia grzechów i przewinień przeciwko Bogu”.
Po trzydziestu latach wołanie adwokata Bartłomieja Longo zostało jednak wysłuchane. 15 października 1922 roku położono kamień węgielny pod budowę instytutu. Odnosząc się do wysiłków swojego spowiednika dla jego własnego dobra i dobra Dzieł Pompejańskich, święty Bartłomiej Longo napisał po śmierci ojca Losito: „Opłakujemy w nim anioła danego nam przez Opatrzność, by prowadził nasze dusze przez ostatnie piętnaście lat i to w bardzo trudnych czasach […] Musiał nas prowadzić w bardzo burzliwych czasach. Był naszym światłem, naszą siłą. Sprzeciwiając się wszelkim surowym restrykcjom, wszelkim ostrym sformułowaniom, znajdował słowo […], które spływało w nasze dusze niczym fala słodyczy. Pocieszał nas myślą o Matce Bożej, która raczyła wybrać nas na świecie jako pokorne narzędzia swego miłosierdzia; wskazywał nam bezpieczną przystań w burzach, wielką przystań Bożej Opatrzności. A my, po tym, jak z dziecięcą prostotą objawiliśmy mu całego naszego ducha, nasze troski, kłopoty i smutki, opuściliśmy jego małą celę pocieszeni i wzruszeni, mówiąc sobie: to święty, który nam przebacza, święty, który nam błogosławi!”.
Redemptorystowski charyzmat, za pośrednictwem trzech czcigodnych ojców: Ribery, Leone i Losito, został w ten sposób oddany na służbę dziełu kościelnemu w Pompejach. Dalsze zaangażowanie redemptorystów po śmierci Bartłomieja Longo (†1926) jest widoczne poprzez ich obecność w Sanktuarium Pompejańskim, gdzie pełnili posługę sakramentu pojednania (1934) oraz przez nieustanne wspieranie sprawy kanonizacji, przyczyniając się do szerzenia opinii o jego świętości i gromadzenia świadectw w procesie kanonizacyjnym.
ks. Mario Porro, wicepostulator procesu kanonizacyjnego
za: cssr.news




























