„Tu scendi dalle stelle” – bez tej kolędy św. Alfonsa Liguori nie ma Bożego Narodzenia we Włoszech
„Cudowne, cudowne!” – wykrzyknął Giuseppe Verdi – słuchając słów i melodii pieśni św. Alfonsa podczas Pasterki w pałacu Doria w Genewie – „bez tej kolędy nie przeżylibyśmy Bożego Narodzenia!”. Została napisana w 1755 r. przez św. Alfonsa Liguori, założyciela Zgromadzenia Redemptorystów.
I
Zstąpiłeś z gwiazd dalekich, o Królu nieba,
pod nędznej szopki strzechy, gdzie wiatr zawiewa.
Mój Maleńki, w żłóbku stajenki,
w niedoli płaczesz z zimna drżysz.
O Boże prawdziwy, jak bardzo kochasz Ty tej ziemi niwy.
II
Od Ciebie coś bezmiarów jest Stworzycielem
Bierzemy hojność darów, dobrodziejstw wiele
W żłób złożony upokorzony
Jakżeś się teraz małym stał
Rzuciłeś gwiazd progi
z miłości wszystkoś dał nam tak ubogim
III
Ty, który cieszysz się rozkoszą Bożego łona
Czyż nie męczysz się przychodząc, aby spocząć na sianie
Słodka miłości mojego serca
gdzie Ci miłość okażę?
O mój Jezu, dla kogo tak cierpisz? Z miłości do mnie!
IV
Ale jeśli Twoją wolą jest cierpieć
dlaczego płaczesz, czemu kwilisz?
Mój Oblubieńcze, ukochany Boże
mój Jezu, domyślam się dlaczego:
O mój Panie, Ty płaczesz nie z żałości, lecz z miłości.
V
Ty płaczesz, bo widzisz moją niewdzięczność
kochając tak bardzo, czujesz się tak mało kochany
O umiłowany mojej duszy,
jeśli tak było, teraz jedynie Ciebie łaknę
drogi, nie płacz już, bo ja Ciebie kocham, kocham Cię
VI
Ty śpisz, moje Maleństwo, a tymczasem Twe serce
nie śpi, nie, ale czuwa przez cały czas
O mój piękny i czysty Baranku
o czym myślisz, powiedz mi?
O wielka miłości! Umrzeć dla ciebie – tak myślę – odpowiadasz,
VII
Więc umrzeć dla mnie Ty chcesz, o Boże.
A jakiej innej poza Tobą miłości mogę pragnąć?
O Maryjo, moja nadziejo
za mało kocham Twojego Jezusa,
nie gniewaj się, Ty Go kochaj za mnie, jeśli ja nie potrafię.
* * *
W grudniu 1755 r. św. Alfons przebywa w Nola w prowincji Neapol głosząc rekolekcje jest gościem ks. Michała Zambadelli. Kilka dni temu skomponował przepiękną kolędę „Zstąpiłeś z gwiazd dalekich”. Ks. Michał usłyszał ją i poprosił, by mógł ją skopiować. Nie, księże Michale, jeszcze nie – mówi mu Alfons – poczekaj aż ją wydrukuję. Potem ją dostaniesz”.
Przychodzi kolej na kazanie i Alfons Liguori wychodzi do kościoła, pozostawiając manuskrypt w pokoju. Ksiądz Michał wchodzi ukradkiem, znajduje kolędę, robi kopię i wkłada ją kieszeni i schodzi do kościoła. Co za wzruszenie! Alfons, stojąc przy pulpicie wykonuje nową pieśń przed rozentuzjazmowanym tłumem. Ale oto w pewnym momencie Alfons udaje, że zapomniał jakiś werset i zwraca się do ministranta, który znajdował się obok: „Idź poproś księdza Michała o kopię kolędy, ma ją w kieszeni”. Ksiądz Michał ma ochotę umrzeć ze wstydu, ale kaznodzieja znowu podjął śpiew. Wieczorem spotykają się obaj. „Księże Michale – mówi dobrotliwie Alfons – to prawda, że jest to tylko rzecz duchowa, ale nie zrobiłeś dobrze, kopiując kolędę”. Była to pierwsza kradzież pieśni, która później została rozchwycona przez cały świat.
Sw. Alfons – pośród siedemnastowiecznego świata – przeżywa neapolitańskim sercem misterium narodzenia Chrystusa, który „będąc Bogiem stał się człowiekiem – jak napisał w Nowennie przez Bożym Narodzeniem w 1758 r. – z wielkiego stał się małym, z pana sługą, będąc bogatym uczynił się ubogim, z mocnego stał się słabym, z niewinnego uczynił siebie złoczyńcą, a wszystko po to, aby być z nami”. W tej słynnej kolędzie zaprasza wszystkich, aby uczynili z własnego serca żłóbek, intymne miejsce, by przyjąć Dzieciątko, które z gwiazd zstępuje i znajduje miejsce na sianie.
Ponieważ prawdziwa miłość nie znosi dystansów. Chrystus nie ograniczył się do tego, by współczuć cierpieniom człowieka, ale przyszedł, by ich doświadczyć i dzielić w swoim ciele. Zamiast bogactwa Stworzyciela świata, zamiast nieustannego świętowania w łonie Ojca woli całkowite ubóstwo, brak pieluszek i ognia, płacz i ból. Ale oto w trzeciej i czwartej zwrotce znajdziemy klucz tego przesłania. Ty nie płaczesz z żałości, ale z miłości: „Drogi, nie płacz już, bo ja kocham Ciebie, kocham Cię”. Pieśń kończy się jak zwykle, zgodnie z alfonsjańską ascetyką, wezwaniem Maryi, tej nadziei, która wszystko uporządkuje: „O Mario, moja nadziejo, jeśli zbyt mało kocham Twojego Jezusa, nie gniewaj się, kochaj Go za mnie, jeśli ja nie potrafię Go kochać”.
Przed żłóbkiem św. Alfons stoi zadziwiony – twarzyczka Dzieciątka jaśnieje jak oblicze Boga, który z miłości wszystko wymyślił, także to, by stać się człowiekiem. Zadziwienie łączy się czułością, a te uczucia są zwrócone ku Bogu z taką czcią, że On je przyjmuje. Ta czułość łączy się także ze współczuciem: już cień krzyża rozciąga się nad malutką kołyską.
Wszystkie uczucia w kolędzie wyrażają wdzięczność. Bóg prosi o naszą miłość, wymaga jej od nas, ale umie czekać. Boże Narodzenie to też pełen zaufania początek oczekiwania na Odkupienie.
oprac. na podst. tłum. artykułu Anny Marii Avino z włoskiego periodyku “S. Alfonso”