• Rekolekcje i wypoczynek – CADR i Scala W górach i nad morzem
    Portal Kaznodziejski
    Lectio divina na każdy dzień Wydawnictwo Homo Dei
    Kult Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Płyta CD z pieśniami do MBNP
  • Menu

    Triduum przed świętem św. Klemensa Hofbauera

    W dniach 12-14 marca Centrum Apostolstwa i Duchowości Redemptorystów proponuje przeżycie triduum przed świętem św. Klemensa Hofbauera, które przypada w sobotę 15 marca. Publikujemy poniżej rozważania i modlitwy na poszczególne dni, opracowane przez śp. o. Gerarda Siwka CSsR. Zapraszamy czytelników do włączenia się w duchowe przeżywanie tych dni i zapoznania się z niektórymi szczegółami z życia i posługi tego wybitnego redemptorysty, apostoła Warszawy i patrona Wiednia, który jest też czczony jako patron piekarzy i cukierników. Zachęcamy do modlitwy za jego wstawiennictwem korzystając z proponowanych na każdy dzień rozważań.

    Pobierz cały materiał na triduum

    Wprowadzenie

    Każdy dzień triduum do św. Klemensa Hofbauera rozpoczynamy, czyniąc znak krzyża w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.

    Znakiem bliskości Boga w Trójcy Świętej Jedynego jest obecny pośród nas zmartwychwstały Jezus Chrystus w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. Jego słowo, czytane i rozważane, wprowadzać nas będzie w komunię z Bogiem i świętymi. Będzie więc z nami Najświętsza Maryja Panna i wszyscy święci. W tej komunii liczymy na nawiązanie szczególnego kontaktu ze św. Klemensem.

    Przez trzy kolejne dni pragniemy dziękować Bogu za dary mu udzielone, za dzieło, jakie pełnił i pełni w Kościele i w świecie, będziemy rozważać jego heroiczną wierność otrzymanemu posłannictwu. Ze względu na jego bliskość z Bogiem, którego „twarzą w twarz” ogląda, prosić go będziemy o wstawiennictwo w przedstawianych mu intencjach, szczególnie w tej, jaką w tej chwili, w ciszy, formułujemy.

    Szczerość naszej modlitwy pragniemy potwierdzić codziennym uczestnictwem w Eucharystii, skorzystaniem z sakramentu pokuty i wypełnieniem jakiegoś szczególnego aktu miłości Boga i bliźniego.

    Ufamy, że Bóg przyjmie owe trzy dni ku swojej chwale, umocni w nas wiarę w jedność zbawionych w Duchu Świętym, obudzi przekonanie o skuteczności wstawiennictwa świętych, zwłaszcza św. Klemensa, abyśmy za jego przykładem pewniej zmierzali do osiągnięcia szczęścia, jakim on już się raduje w wieczności. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

    Dzień I – Apostoł jedności

    Słowo Boże

    „Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich” (J 17, 20-26).

    Rozważanie

    Tak mocne wyakcentowanie potrzeby jedności przez św. Jana uzasadnia się tym, że pisząc swoją Ewangelię, zauważa on już, jak jedność społeczności wierzących doznaje wielu wstrząsów, jak pojawiają się w niej liczne podziały. A jedność, jakiej domaga się Jezus, dotyczy nie tylko grona Apostołów, ale wszystkich, których oni pozyskają dla Ojca, czyli całej wspólnoty Kościoła.

    Jest ona warunkiem skuteczności głoszonego słowa. Jedność, o której mówi Jezus, ma głębokie korzenie. Wynika z jedności, która istnieje pomiędzy Bogiem Ojcem i Jego Synem – Jezusem Chrystusem. Tak jak Jezus zjednoczony jest ze swoim Ojcem, tak przez wiarę mają być zjednoczeni z Nim wierzący. Zjednoczenie zaś z Jezusem jednoczy ich pomiędzy sobą. W ten sposób trwanie we wzajemnej miłości wierzących staje się przekonującym dowodem na Boskie posłannictwo Jezusa.

    ***

    Nie był to zatem przypadek, że jednym z ulubionych tematów kazań Klemensa były słowa Chrystusa: „Ojcze, spraw, aby wszyscy byli jedno” (J 17, 21). Bardzo leżała mu bowiem na sercu jedność ludzi różnych pokoleń, stanów, poglądów, wyznań, narodowości. Tak gorliwie o nią zabiegał, że słusznie uchodzi za „apostoła jedności”.

    Do tego rodzaju apostolstwa predestynowało go życie obfitujące od początku w rozmaite doświadczenia, które stawało się szkołą zachowywania się w świecie wielorako zróżnicowanym.

    Pochodził z wielonarodowościowej rodziny. Ojciec (Dworzak) był Czechem, matka (z domu Steer) Niemką. Także sąsiedzkie środowisko rodzinnych Tasowic było kulturowo i narodowościowo zróżnicowane.

    Począwszy od lat dziecięcych, Klemens doświadcza również dramatu podziałów, owocujących wyniszczającymi wojnami. Wędrując po ówczesnej Europie, czy to w rozpoznawaniu swego powołania, czy później w jego realizacji, widzi ją podzieloną, skłóconą, będącą w stanie wojny, naznaczoną gęstą siecią szlabanów i zasieków. Po przybyciu do Polski odczuł dramat zaborów i jego opłakane skutki. Dochodził do wniosku, że na podziały geopolityczne nakładają się podziały etniczne, narodowościowe, społeczne, wyznaniowe i religijne.

    Pamiętając o Jezusowym wezwaniu do jedności, Klemens stara się działać na jej rzecz, nadając swej apostolskiej działalności wymiar uniwersalny ponadnarodowościowy i ponadreligijny.

    Warszawska wspólnota redemptorystów miała skład międzynarodowy. Do nowicjatu przyjmowani byli kandydaci nie tylko z Polski, ale i z Saksonii, Śląska, Warmii, Czech, Turyngii, Szwajcarii, Francji, Szwabii, Moraw, Lotaryngii, Alzacji, Pomorza Gdańskiego, Litwy, Węgier, Słowacji.

    Podobny charakter miały planowane przez niego lub czasowo istniejące klasztory, zamieszkiwane przez zakonników różnych narodowości, języków i kultur. Marzył o zakładaniu wielonarodowych wspólnot redemptorystów również poza Europą oraz o międzynarodowym seminarium kształcącym misjonarzy, którzy służyliby Kościołowi na całym świecie. W jednym z listów pisał: „Zbierałbym Francuzów, Niemców, Polaków i w ogóle ludzi różnych narodowości, aby ich potem wysyłać po dwóch do tych krajów, do których Bóg będzie ich wzywał”. Sam myślał o wyjeździe na misje do Rosji, Anglii czy Kanady.

    Prowadzone przez niego zakłady dydaktyczno-wychowawcze były otwarte dla wszystkich potrzebujących bez jakichkolwiek kryteriów narodowościowych czy wyznaniowych. Znajdowały się w nich dzieci niemieckie, polskie, rosyjskie, katolickie, protestanckie, żydowskie. Była to wyraźna decyzja Klemensa: „Nie robimy żadnej różnicy między dziećmi, które uczymy i żywimy, obojętnie, czy ich rodzice są cywilami czy wojskowymi, wystarczy, że są one ubogie lub osierocone”.

    Kościół św. Benona był otwarty także dla protestantów, Żydów, agnostyków, liberałów. Przybywali oni do niego, gdyż przyciągała ich bogata oprawa liturgiczno-muzyczna nabożeństw oraz kazania wygłaszane w różnych językach.

    Nie mniej ekumeniczną działalność, aczkolwiek o wiele skromniejszą, prowadził w Wiedniu. Spotkania i dyskusje światopoglądowo-religijne, odbywające się w jego prywatnym mieszkaniu, gromadziły ludzi różnych narodowości, religii i wyznań. Dzięki temu Klemensowi udawało się wielu z nich wprowadzić do Kościoła katolickiego. Słusznie zatem zaproponowano nazwanie go „apostołem jednoczącej się Europy”.

    ***

    Wysiłki Klemensa na rzecz porozumienia, zgody i jedności między ludźmi uświadamiają nam, jak łatwo godzimy się na istniejące pomiędzy nami podziały, jak często je wywołujemy, jak trudno jest nam uznać kogoś od nas „innego” za swojego brata w człowieczeństwie, którego obmyła ta sama krew Chrystusowa, i dla którego przeznaczone jest to samo szczęście niebieskie. Podzielony jest świat, podzielony Kościół, podzielone rodziny. Jeśli jedność wyznawców Jezusa miała być racją uznania Go za posłanego przez Ojca, „aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał”, to czy możemy się dziwić, że do dziś jeszcze w Niego nie uwierzył? Tak niewiele się zmienił świat od czasów Wieczernika, że Jezusowe wezwanie do jedności ciągle unosi się nad nami jak jakiś bolesny wyrzut.

    Zamiast zatem jedynie wzruszać się pożegnalnymi słowami Jezusa, mamy poczuć się zobowiązani do działania na rzecz jedności, żyć w jedności z innymi, pomagać w jej zachowaniu, czynnie uczestniczyć w jej przywracaniu i pogłębianiu. Ile jedności w podzielony wielorako ówczesny świat wnosił jeden człowiek – Klemens Hofbauer! Zamiast usprawiedliwiania się, że nic nie da się zrobić, powinniśmy przynajmniej próbować iść jego śladem.

    Modlitwa

    Św. Klemensie, wspominając twoje życie, zauważamy, jak bardzo leżało ci na sercu Chrystusowe pragnienie: „aby wszyscy byli jedno”. Cierpiałeś też z powodu braku jedności i zabiegałeś o jej zaprowadzenie. Przez swoje potężne wstawiennictwo u Boga wyproś nam dar wrażliwości na Jezusowe pragnienie, abyśmy chcieli tworzyć taki świat, którego mieszkańcy nie będą gnębieni wojnami, dręczeni głodem i strachem, rozdarci bezsensownymi podziałami, konfliktami z powodu rasy, koloru skóry czy światopoglądu. Aby ludzie odpowiedzialni za losy świata w Kościele, w polityce, w gospodarce i nauce podjęli wysiłek zmierzający do zaprowadzania tej jedności, jaka wypływa z jedności z Bogiem. Aby Ewangelia skuteczniej przeniknęła świat i chroniła go przed grożącym mu upadkiem.

    Wypraszaj nam taką moc Ducha Świętego, owego Ducha jedności i miłości, abyśmy przez wytrwałą modlitwę i życie według Ewangelii przyczyniali się do wprowadzania pokoju tam, gdzie tylko będzie nam to dane uczynić. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

    Dzień 2 – Przyjaciel młodych

    Słowo Boże

    „Uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: »Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego«. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je” (Mk 10, 13–16).

    Rozważanie

    Zachowanie Jezusa wobec dzieci nie budziło zdziwienia. Wpisywało się ono bowiem w dość powszechny u Żydów zwyczaj błogosławienia dzieci przez rodziców w szabat, a przez uczonych w Piśmie w Święto Przebłagania. Nic więc dziwnego, że ludzie przekonani o niezwykłości, sławie, popularności Jezusa przyprowadzali do Niego dzieci, licząc na ich pobłogosławienie.

    Ze wspomnianej tradycji żydowskiej, jak i z prośby rodziców o pobłogosławienie ich dzieci, nie można jednakże wnioskować, aby Żydzi darzyli je szczególnym szacunkiem. Dziecku, wedle judaistycznej tradycji, należało zabezpieczyć to, co konieczne do życia, rozwoju, zdrowia, i na tym właściwie koniec. Dłuższa rozmowa z nim względnie okazywanie mu jakiejś czułości uważane było nawet za marnowanie czasu.

    Stąd wzięło się najprawdopodobniej niezadowolenie uczniów z powodu dzieci przyprowadzanych do Jezusa. Jego postawa jest jednak odmienna. Nie przejawia niezadowolenia z ich bliskości, nie tylko rozmawia z nimi, ale okazuje im delikatność, serdeczność i czułość. Mamy więc tutaj do czynienia z zaproponowaniem przez Jezusa nowej postawy wobec dziecka. Podkreślenie jego godności, potraktowanie jak dorosłego, zwrócenie uwagi otoczeniu na ważne przymioty dzieciństwa, mające znaczenie także dla dorosłych. Pod wpływem zachowania Jezusa chrześcijanie kształtowali w sobie szacunek dla dziecka, a za ich przykładem ówczesny świat.

    ***

    Św. Klemens Hofbauer był pod tym względem Jezusowego ducha. Doceniał znaczenie dzieciństwa i młodości. Dostrzegał wartość odpowiedniego kształcenia młodych. W tym właśnie celu, sam z własnej woli, w rodzinnych Tasowicach uczęszczał do szkoły podstawowej, mimo iż nie była ona wówczas obowiązkowa. Po jej ukończeniu nie ustawał w poszerzaniu i pogłębianiu swej wiedzy. Pamiętał też, ile w tym względzie przyszło mu pokonywać trudności, zwłaszcza materialnych. Nie zapominał o wielkości osobistego wysiłku, jaki musiał wkładać w uczenie się, o rezygnowaniu z nocnego wypoczynku, o konieczności porzucenia dozwolonych nawet rozrywek. Nic tedy dziwnego, że po takim osobistym doświadczeniu umożliwianie młodym zdobywania potrzebnego wykształcenia uznał za ważny element swojej działalności apostolskiej.

    Przynaglany słowami Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im”, od czasu osiedlenia się w Warszawie przy kościele św. Benona zabiega o pomoc materialną, wychowawczą i intelektualną dla uczących się młodych ludzi. Zakłada szkołę podstawową dla dzieci z ubogich rodzin, do której uczęszczały setki uczniów, gdyż cieszyła się wielkim uznaniem. Była to pierwsza tego typu szkoła w Polsce, a może i w Europie. Z jego inspiracji powstaje pierwsza w historii polskiego szkolnictwa szkoła zawodowa dla dziewcząt, ciesząca się podobnie dużym powodzeniem. Wydaje własnym nakładem potrzebne podręczniki, a po ukończeniu szkoły pomaga jej absolwentom w znalezieniu pracy.

    Prowadzi sierociniec, w którym przebywają dzieci z rodzin szlacheckich, mieszczańskich, wojskowych. Początkowo Klemens razem ze swymi współbraćmi zakonnymi zmuszeni są osobiście dbać o higienę dzieci, ubierać je i żywić. Zapewniają im jednakże nie tylko mieszkanie, utrzymanie i wprowadzenie w życie religijne, ale także przygotowanie do wykonywania różnych zawodów.

    Kiedy po upadku insurekcji kościuszkowskiej liczba sierot znacznie się powiększyła, Klemens zmuszony jest do zdobywania dla nich potrzebnych środków materialnych, nie wyłączając kwesty, co łączy się z niemałym upokorzeniem. Pewnego razu wchodzi do gospody, gdzie mężczyźni grają w karty. Prosi o jałmużnę. Jeden z nich pluje mu w twarz. Klemens spokojnie odpowiada: „To dla mnie, a teraz proszę o coś także dla moich dzieci”. Spokojne przyjęcie upokorzenia zaowocowało otrzymaniem sowitej jałmużny.

    W miarę kolejnych zaborów i zmiany okupantów Warszawy sytuacja prowadzonych zakładów systematycznie się pogarszała, aż do całkowitej ich likwidacji w czasie wypędzenia Klemensa i jego współbraci z Warszawy.

    Po przybyciu do Wiednia pragnie on zorganizować ośrodek dydaktyczno-pedagogiczny o katolickim profilu, ale sytuacja polityczna mu w tym przeszkodziła. Plan Klemensa zrealizował dopiero jeden z jego uczniów.

    Troskę o młodzież redemptorysta kontynuuje w nieformalnych grupach gromadzących się w jego mieszkaniu. Prowadzi duszpasterstwo młodzieży oparte na przyjaźni i gościnności, a nade wszystko na ludzkiej życzliwości. Ona otwierała serca, budziła zaufanie, skłaniała do szczerości, dzięki czemu poznawał osobiście młodych ludzi, ich niepokoje, problemy i tęsknoty. W mieszkaniu Klemensa tworzyły się wspólnoty podobne do wspólnot pierwotnego Kościoła, gromadzące się w domach prywatnych. Spotkania miały charakter spontaniczny. Rozmawiano o Biblii, czytano dobre książki, odmawiano modlitwy. Część obierała sobie Klemensa za spowiednika lub kierownika duchowego. Duża grupa codziennie uczestniczyła w sprawowanej przez niego Eucharystii. Wielu rozwinęło się na wspaniałe osobowości odgrywające znaczącą rolę w życiu publicznym.

    Szczególnym owocem owych spotkań był tzw. krąg Hofbauera, skupiający mężczyzn, kobiety, uczonych, pisarzy, artystów, poetów, prałatów i studentów. Wielu z nich po dokonaniu szczerego nawrócenia promieniowało w swoich środowiskach wiarą i miłością do Kościoła. Pod ich wpływem następowało powolne odradzanie się religijne Wiednia.

    To dzieło Klemensa doceniał sługa Boży kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, mówiąc: „W czasach trudnych znalazł się przyjaciel młodzieży, który niczego nie żądał dla siebie, a wszystko jej oddawał: serce, miłość, opiekę, pomoc, naukę. Św. Klemens nie czekał, aż młodzi przyjdą do niego, on sam wychodził im na spotkanie”.

    Podobnie uczynił święty papież Jan Paweł II w słowach: „Jako wyraz ewangelicznej służby, św. Klemens swoją troską obejmuje najbardziej opuszczonych: dzieci i młodzież. Nic więc dziwnego, że zasłużył sobie na miano Apostoła Warszawy, podobnie jak po wygnaniu z niej stał się Apostołem Wiednia”.

    ***

    Bogu dzięki, że żyjemy w lepszych czasach, w kraju, w którym młodzież ma możliwość zdobywania wiedzy, również religijnej. Funkcjonują szkoły podstawowe, średnie, wyższe. Na wszystkich poziomach kształcenia pozwala się młodym przychodzić do Jezusa i nikt im tego nie zabrania. Tworzy się dla nich specjalne ośrodki kształcenia, zapewnia odpowiednich wychowawców i środki finansowe. Istnieje wiele kościelnych instytucji, które poruszone słowami Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im”, wspierają ich rozwój intelektualny i duchowy. Czy należę do nich? Czy wspieram te instytucje finansowo? Czy mam wyostrzoną wrażliwość na wyszukiwanie potrzebujących młodych ludzi, aby udzielić im jakiejś pomocy?

    Nie brak ich przecież i dziś: duchowo opuszczonych, zdanych na negatywny wpływ laickiej kultury, środków przekazu, niebezpiecznych ideologów czy narkotykowych dilerów. Coraz częściej się zdarza, że nie mają oni odpowiedniego wsparcia nawet we własnej rodzinie czy szkole.

    Przykład św. Klemensa wzywa nas, byśmy nie ograniczali się do narzekania na zgubny wpływ świata, ale zastanowili się, jak moglibyśmy mu przeciwdziałać. Co konkretnie zrobić, podpowie nam sumienie.

    Modlitwa

    Św. Klemensie, przyjacielu młodych! Twoje życie przypomina nam, ile dobrego dla nich uczyniłeś. Wyproś nam u Boga dar zrozumienia wartości młodości dla osobistego rozwoju człowieka, jego przyszłości oraz przyszłości społeczeństwa i Kościoła. Wspieraj młodych, aby ową świadomość potrafili przekuwać na przezwyciężanie lenistwa, troskę o rozwój osobowy, odpieranie pokus, wyzbywanie się szkodliwych nałogów, krytyczną ocenę proponowanych ideałów życiowych i osobowych wzorców. Niech przez twe wstawiennictwo dziękują Bogu za nieoceniony dar młodości, przepraszają za niedostateczne go wykorzystanie, czynią odpowiednie postanowienia. Oświecaj dorosłych, aby rozumieli ich, nieraz bardzo trudną, sytuację życiową, potrafili powszechne narzekanie na młodzież zastąpić modlitwą w jej intencji, pomocą i świadectwem osobistego życia. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

    Dzień III – Ojciec ubogich

    Słowo Boże

    „I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania” (Mt 4, 23-25).

    Rozważanie

    Kojarzenie Jezusa z ubogimi, chorymi, cierpiącymi jest jak najbardziej uzasadnione. Głoszenie im Ewangelii było przecież znakiem nadejścia czasów mesjańskich. Nic tedy dziwnego, że Jezus potwierdzał autentyczność swego posłannictwa poprzez przekazywanie im Dobrej Nowiny (por. Łk 4, 18). Ułatwiał ubogim dostęp do swego słowa i Boskiej mocy. Budził zaufanie. Nikogo nie odtrącał, nawet odtrąconych przez ludzi. Głosił i leczył. Jednych pociągała wielkość i urok osoby Jezusa, innych zwykła ciekawość, jeszcze innych pogoń za niezwykłością,

    W Kazaniu na górze, nazywanym „kodeksem chrześcijańskiej moralności”, Jezus wołał: „Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże” (Łk 6, 20). Ubodzy znajdują się na pierwszym miejscu wśród tych, którzy otrzymują obietnicę zbawienia.

    A to dlatego, że nie byli przywiązani do dóbr tego świata, byli więc dysponowani do jego przyjęcia. Ubodzy stanowili tę grupę społeczną w Izraelu, która autentycznie oczekiwała przyjścia Mesjasza. Przyobiecane im królestwo Boże jest synonimem najwyższego bogactwa, dlatego biorąc je w posiadanie, stawali się prawdziwie bogatymi. Aczkolwiek dobra materialne były uważane za wyraz Bożego błogosławieństwa, to jednak już Prawo Starego Testamentu zwracało uwagę na ubogich, wzywając do otoczenia ich szczególną opieką.

    Jezus nie czeka, aż ubodzy do Niego przyjdą, ale sam wychodzi do nich. Tak też nakaże swoim uczniom, mówiąc: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16, 15). Apostołowie, odwołując się do przykładu swego Mistrza, byli przekonani, że głoszenie słowa Bożego powinno iść w parze z troską o ubogich (por. Dz 6, 4).

    ***

    Trudno sobie wyobrazić, aby inaczej postępował Klemens Hofbauer. Tym bardziej że wprowadzanie w czyn przykładu i wskazań Jezusa ułatwiały mu okoliczności, jakie zafundowało mu życie. Dało ono Klemensowi okazję zakosztowania smaku ubóstwa, towarzyszyło mu od najmłodszych lat. Jego dzieciństwo przypada na trudne czasy wyniszczających wojen i klęsk nieurodzaju, które skutkowały powszechną nędzą, głodem, chorobą i śmiercią. Posługując w klasztorze premonstratensów, oglądał tłumy biedaków oblegające klasztorną furtę, których widok zapadł mu głęboko w pamięć na całe życie. Klemens nie tylko rozdzielał im chleb, ale również oddawał im własne porcje pożywienia.

    Doświadczył też na sobie samym, jak wielką przeszkodę stanowi bieda w zdobywaniu wykształcenia potrzebnego do zrealizowania powołania. Do ubóstwa zaprawiło go ośmioletnie życie pustelnicze. Wyczuliło go na nie również Zgromadzenie Redemptorystów, w swoim charyzmacie nastawione na działalność wśród ubogich.

    Aczkolwiek piastował wysoki urząd wikariusza generalnego redemptorystów poza Alpami, tak w Warszawie, jak i w Wiedniu ubogo żył, jadał, mieszkał, podróżował, ubierał się.

    W ubóstwie rozpoczyna swoją działalność apostolską i w jego towarzystwie prowadzi ją aż do śmierci. Kiedy zagraża ono prowadzonym dziełom, decyduje się na napisanie listu do samego króla Stanisława Augusta z prośbą o wsparcie finansowe.

    Z osobiście doświadczanej biedy wypływa jego miłość do ubogich, która niby złota nić przeplata całe życie Klemensa.

    W Warszawie serdeczną opieką otacza sieroty, dzieci z ubogich domów, dziewczęta ulicy. W razie konieczności żebrze o pieniądze na ich utrzymanie. Odwiedza chorych w domach prywatnych, w szpitalach, w lazaretach wojskowych. Razem ze swymi współbraćmi zakonnymi zajmuje się z narażeniem życia ciężko chorymi żołnierzami niezależnie od ich przynależności narodowej. Trzech z jego współbraci zmarło po zarażeniu się od nich tyfusem.

    W Wiedniu, podobnie jak w Warszawie, odwiedza dzielnice nędzy z dobrym słowem i wsparciem materialnym. Oblicza się, że podczas dwunastoletniego pobytu w Wiedniu przygotował do śmierci około dwa tysiące ludzi.

    W swoim konfesjonale miał zamontowaną szufladę, w której przetrzymywał wiktuały dla najuboższych penitentów. Zwykł był mawiać: „Byłem ubogi, lecz nigdy tak bardzo, by nie mieć niczego do dania innym”.

    Jego miłość do ubogich obejmowała również ludzi wprawdzie bogatych materialnie, ale zubożałych duchowo. Obdarowywał ich tym, w czym sam był bogaty, a mianowicie przykładem swej wiary, modlitwy, charyzmatem duchowego rozeznania i sakramentalnego uzdrawiania. Z jego darów korzystali ludzie kultury, nauki i pióra, którzy sami duchowo wzbogaceni wzbogacali środowiska, z jakich się wywodzili. W ten sposób Klemens wpisał się w ruch odnowy chrześcijańskiej wiary i moralności nie tylko Wiednia czy Austrii, ale i Kościoła XIX wieku.

    ***

    Przykład Jezusowego podejścia do ubogich, który inspirował św. Klemensa, powinien inspirować również nas. W jakimkolwiek stanie dobrobytu materialnego byśmy się znajdowali, nie może omijać nas pytanie, czy nasze odnoszenie się do ubogich jest właściwe. Czy podoba się Jezusowi? Czy mamy świadomość, że nasza wrażliwość na ludzi pogrążonych w niedostatku materialnym, cierpiących na różne choroby, zawiedzionych, zrozpaczonych jest miarą naszej wrażliwości na Jezusa? A przecież takich ludzi spotykamy codziennie. Czy odczuwamy wówczas jakiś odruch litości, współczucia, wezwanie do przyjścia im z szybką, możliwą pomocą. Czy udajemy raczej, że ich nie widzimy, odwracamy wzrok, omijamy? Postać Klemensa uświadamia nam, jak wiele może być sposobów kochania ubogich i przychodzenia im z pomocą wedle życzenia naszego Pana Jezusa Chrystusa.

    Modlitwa

    Św. Klemensie, twoja troska o biednych przypomina nam słowa Jezusa: „Ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić” (Mk 14, 7). Ty umiałeś zauważać ubogich wokół siebie i pomagać im na wiele sposobów. Naucz nas dostrzegać ich wokół siebie, wszak i dziś nas otaczają. Naucz nas ich rozpoznawać, kształtuj w nas wrażliwość na ich los, gotowość przychodzenia im z pomocą, nie tylko modlitewną, ale i materialną. Nade wszystko zaś ucz nas widzieć w nich Jezusa. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.

    Opracował: o. Gerard Siwek CSsR, Do Boga ze Świętym, Nabożeństwo do świętego Klemensa Hofbauera CSsR, Wydawnictwo Homo Dei, Kraków 2014, s. 135-160.

    red.

    Udostępnij